Zgłaszali fikcyjne stłuczki i wyłudzali odszkodowania. Zapadł prawomocny wyrok

3 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News Polityka


Fingowali stłuczki i zgłaszali się po odszkodowania. Wyłudzili choćby 1 mln zł. Zapadł prawomocny wyrok, a Sąd Apelacyjny w Białymstoku odrzucił skargę obrońcy oskarżonego. Obrona wskazywała na małą wiarygodność głównego świadka z racji skonfliktowania z oskarżonym. Cała sprawa nabrała tempa, gdy podejrzany wrócił do Polski z Kanady po tym, jak otrzymał list żelazny.


Finał głośnej sprawy grupy wyłudzającej odszkodowania za fikcyjne stłuczki. Proceder, który trafił pod lupę śledczych, a potem sprawą zajął się sąd, który przychylił się do oceny Prokuratury Okręgowej w Łomży. Sprawcy mieli pozornie banalny system działania.


Fingowali stłuczki i zgłaszali się po odszkodowanie


Śledztwo dotyczące zgłaszania fikcyjnych stłuczek i wtorkowy wyrok białostockiego sądu to finał większego śledztwa dotyczącego procederu dziejącego się w latach 2016-2017. Prokuratura Okręgowa w Łomży w województwie podlaskim, wraz z Centralnym Biurem Śledczym Policji badali sprawę zorganizowanej grupy przestępczej bazującej na mechanizmie fikcyjnych kolizji drogowych. Reklama


Jak wyjaśnia Polska Agencja Prasowa, oskarżeni albo doprowadzali do kontrolowanych stłuczek i później zgłaszali się po odszkodowanie, albo zupełnie pozorowali kolizje, tak by wyłudzić pieniądze. Kwota fikcyjnych odszkodowań (wyłudzonych i takich, które sprawcy usiłowali wyłudzić) sięgnęła 1 mln zł według ówczesnych cen.


Sprawcy zgłaszali szkodę ubezpieczycielowi, a ten wypłacał odszkodowanie na podstawie podrabianych dokumentów. Jedno z przestępstw dotyczyło też np. zgłoszenia fikcyjnej kradzieży samochodu wartego ponad 75 tys. zł. Oskarżony wcześniej nie był objęty głównym aktem oskarżenia. Był ku temu najważniejszy powód.


Oskarżony dostał list żelazny


Mężczyzna, który we wtorek (04.02) usłyszał prawomocny wyrok, wcześniej przebywał w Kanadzie i to było powodem nieobjęcia go głównym aktem oskarżenia w sprawie wyłudzenia odszkodowań w związku z fikcyjnymi stłuczkami. Sytuacja zmieniła się jednak, gdy sąd w Łomży zdecydował się na wystawienie podejrzanemu listu żelaznego. Dokument gwarantował mu brak aresztu mimo ciążącym na nim podejrzeń.
Po powrocie oskarżonego prokuratura pracująca nad sprawą rozpoczęła śledztwo skierowane konkretnie wobec niego. Wówczas skonstruowano akt oskarżenia, gdzie pojawiło się kilkanaście zarzutów związanych z wyłudzaniem odszkodowań za kolizje drogowe i z działalnością w zorganizowanej grupie przestępczej.


Sąd oddalił apelację, wyrok jest prawomocny


Apelacja po wyroku skazującym złożona została przez obrońcę oskarżonego. W uzasadnieniu tego ruchu wskazano, iż śledczy oparli swoje zarzuty o zeznania jednego świadka, a ten miał być niewiarygodny z racji swojego skonfliktowania z oskarżonym mężczyzną. Obrońca chciał nie tylko łagodniejszej kary, ale również uniewinnienia od części zarzutów.
Sędzia Brandeta Hryniewicka nie przychyliła się do stanowiska obrony. Wskazała, iż sąd pierwszej instancji ocenił zeznania świadka w sposób prawidłowy. Apelacja została oddalona. "Świadkowie podali, jak wyglądał przestępczy proceder, w którym uczestniczyli, kto był inspiratorem, jak wyglądało wyłudzanie odszkodowań komunikacji i rola poszczególnych osób, kto opracowywał plan działania, pozyskiwał odpowiednie pojazdy" - wyjaśniała sędzia.
PAP przekazał, iż Sąd Okręgowy w Łomży nieprawomocnie skazał oskarżonego na 2,5 roku więzienia i ten wyrok został utrzymany. Skazany ma też zapłacić 17,5 tys. zł grzywny i częściowo naprawić szkodę firmom ubezpieczeniowym. Kwota ta nie jest mała, gdyż tylko ten jeden oskarżony skazany prawomocnym wyrokiem zobligowany został do oddania blisko 200 tys. zł.
Agata Jaroszewska
Idź do oryginalnego materiału