Zielona energia na minusie. URE interweniuje po sierpniowym spadku cen

3 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


W sierpniu na Towarowej Giełdzie Energii znów zrobiło się nietypowo. Przez osiem godzin energia miała ujemną cenę. Skutki? Dla producentów z OZE to konkretne straty w systemie wsparcia. Prezes URE przypomina, iż trzeba skorygować wnioski o świadectwa pochodzenia. Kto nie dopilnuje, może się nie doczekać decyzji.


Kiedy prąd "kosztuje" mniej niż zero złotych, to znak, iż coś dużego się dzieje. Tak właśnie było 10 sierpnia na Towarowej Giełdzie Energii. Dla przeciętnego odbiorcy to ciekawostka, dla wytwórców zielonej energii - poważna sprawa, bo gdy ceny spadają poniżej zera, wsparcie przestaje działać. Prezes URE przypomina, co trzeba teraz zrobić.


Ujemne ceny energii znów mieszają na rynku, URE wydał komunikat


Przyzwyczailiśmy się do tego, iż energia kosztuje. Niemniej w ostatnich miesiącach coraz częściej zdarzają się chwile, gdy na rynku energii elektrycznej ceny nie tylko spadają, ale wręcz robią się ujemne. Wtedy to nie kupujący płaci sprzedającemu - tylko odwrotnie. Brzmi absurdalnie? To efekt mechanizmów rynkowych, nadpodaży i rosnącej liczby odnawialnych źródeł energii.


10 sierpnia 2025 r. ten scenariusz rozegrał się po raz kolejny. Przez osiem godzin z rzędu - od godziny 9:00 do 17:00 - na rynku dnia następnego Towarowej Giełdy Energii (TGE) średnie ważone ceny energii elektrycznej były niższe niż 0 zł/MWh. To nie tylko statystyczna ciekawostka. Dla producentów energii z OZE oznacza to brak prawa do świadectw pochodzenia za ten konkretny czas.Reklama


URE przypomina: korekta to obowiązek, nie sugestia


W reakcji na tę sytuację Prezes Urzędu Regulacji Energetyki opublikował komunikat, w którym przypomina wszystkim wytwórcom OZE objętym systemem świadectw pochodzenia o obowiązku dostosowania swoich wniosków. Chodzi o tych, którzy składają dokumenty za pośrednictwem operatorów systemu elektroenergetycznego i których okres wytwarzania obejmuje sierpień 2025 r.
Co konkretnie trzeba zrobić? Od ogólnego wolumenu energii elektrycznej zadeklarowanej we wniosku należy odjąć tę ilość, która została wyprodukowana w godzinach od 9:00 do 17:00 w dniu 10 sierpnia - czyli w czasie występowania ujemnych cen. Warto podkreślić, iż URE nie zostawia miejsca na dowolność. Kto złoży wniosek bez uwzględnienia korekty za 10 sierpnia, może się spodziewać wezwania do poprawy. A to z "dużym prawdopodobieństwem wydłuży czas trwania postępowania".


Z licznika albo z kalkulatora - czyli jak to policzyć


Nie każdy producent energii ma jednak te same możliwości techniczne. Dlatego URE jasno rozróżnia dwie sytuacje:
Jeśli instalacja OZE posiada urządzenia pomiarowo-rozliczeniowe umożliwiające wskazanie dokładnej ilości energii wytworzonej w konkretnych godzinach - to właśnie te dane powinny stanowić podstawę do korekty. jeżeli instalacja nie ma takiej funkcjonalności, producent musi dokonać szacunku, zakładając, iż instalacja pracowała w tych godzinach z pełną mocą zainstalowaną.
W praktyce oznacza to więcej pracy administracyjnej, ale brak korekty może skutkować jeszcze większym problemem. Prezes URE może wezwać do uzupełnienia wniosku, co z kolei wydłuży czas trwania całego postępowania.


Dlaczego ceny są ujemne i co to znaczy dla rynku OZE?


Ujemne ceny energii pojawiają się najczęściej w okresach bardzo wysokiej generacji z OZE (głównie fotowoltaiki i wiatru) przy jednoczesnym niskim zapotrzebowaniu. W takich sytuacjach system elektroenergetyczny nie jest w stanie przyjąć całej produkcji, a część wytwórców jest skłonna "dopłacić", byle tylko ich instalacje mogły dalej pracować.
Dla systemu świadectw pochodzenia - jednego z najstarszych mechanizmów wsparcia OZE w Polsce - to poważne wyzwanie. Ustawodawca już wcześniej wprowadził przepis, który wyłącza możliwość otrzymania świadectwa za energię wytworzoną w czasie ujemnych cen, ale jeszcze kilka lat temu była to sytuacja incydentalna. Dziś robi się coraz bardziej powszechna.
Wzrost liczby instalacji OZE przyłączanych do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE) przekłada się bezpośrednio na dynamikę rynku energii. A to oznacza, iż sytuacje takie jak ta z sierpnia będą pojawiać się coraz częściej. W tym kontekście Prezes URE apeluje do wytwórców OZE: "Zachęcamy do śledzenia komunikatów publikowanych przez URE i Polskie Sieci Elektroenergetyczne dotyczących świadectw pochodzenia, w tym czynników mających wpływ na proces ich wydawania, takich jak ujemne ceny energii". To nie jest tylko ostrzeżenie. To praktyczna rada, która może zaoszczędzić czas, pieniądze i nerwy.


Świadectwa pochodzenia: Nie każda megawatogodzina się liczy


System świadectw pochodzenia miał być - i przez wiele lat był - podstawowym mechanizmem wsparcia zielonej energii w Polsce. Ale dziś wchodzimy w etap, gdzie nie każda wyprodukowana megawatogodzina "się liczy". Szczególnie wtedy, gdy rynek mówi jasno: mamy za dużo. Dla wytwórców oznacza to konieczność precyzyjnego podejścia do planowania, raportowania i monitorowania rynku. Dla regulatora - narzędzie do wyważenia interesów producentów, odbiorców i całego systemu energetycznego.
W warunkach coraz większej konkurencji na rynku OZE, opóźnienia w otrzymaniu świadectw pochodzenia mogą oznaczać realne straty. Dlatego lepiej działać od razu - bo energetyka odnawialna to już nie tylko ekologia, to precyzyjny biznes.
Agata Siwek
Idź do oryginalnego materiału