Komisja Europejska zaproponowała nowy cel klimatyczny: do 2040 roku emisje gazów cieplarnianych mają spaść aż o 90 proc. w porównaniu z rokiem 1990. To element strategii dojścia do neutralności klimatycznej w 2050 r. Brzmi ambitnie, ale europosłowie ostrzegają – cel jest nieosiągalny, a realizacja tej polityki grozi załamaniem przemysłu i spadkiem konkurencyjności europejskiej gospodarki.

Realizacja Fit for 55 już na granicy możliwości
– Mało prawdopodobne, żebyśmy do 2030 r. osiągnęli cel redukcji emisji o 55 proc. – mówi europoseł Andrzej Halicki (PO). – Może uda się osiągnąć 52–53 proc., ale to i tak będzie ogromny wysiłek. W takiej sytuacji mówienie o zwiększeniu ambicji do 90 proc. jest oderwane od rzeczywistości.
Komisja Europejska przekonuje, iż cel jest realny i potrzebny. W swoim raporcie powołuje się na dane, z których wynika, iż UE jest na dobrej drodze do 54-proc. redukcji emisji do 2030 r.. Ale europosłowie są sceptyczni.
Nowe przepisy mogą zabić europejski przemysł
Według Jacka Ozdoby (PiS), nowe propozycje KE oznaczają katastrofę dla gospodarki:
– 90 proc. redukcji to absurd. Europa będzie bezemisyjna, bo przemysł zostanie wypchnięty. Zostaniemy w tyle za USA czy Chinami, które tak restrykcyjnej polityki nie prowadzą. Europa już teraz traktowana jest jak gospodarczy skansen.
Podobnego zdania jest Patryk Jaki (PiS):
– Zielony Ład to jak rak, który zżera gospodarkę. Europa tnie emisje, a cały świat je zwiększa. Efekt? My tylko tracimy, a reszta świata nas wyprzedza.
Gospodarka potrzebuje równowagi, nie presji
– Nikt nie neguje potrzeby transformacji energetycznej – mówi Andrzej Halicki. – Ale działania klimatyczne muszą być racjonalne i proporcjonalne. Nie można tego robić kosztem ludzi, przedsiębiorców i całych branż.
Polityk dodaje, iż do realizacji celów klimatycznych potrzebne są odpowiednie fundusze, planowanie i czas. – Dziś najważniejsze jest, by transformacja energetyczna nie przełożyła się na dalszy wzrost kosztów życia i produkcji – podkreśla Halicki.
Politycy chcą: mniej biurokracji, niższe podatki, koniec ETS
Zamiast nowych celów klimatycznych, europosłowie PiS apelują o:
- zniesienie systemu handlu emisjami ETS i ETS2,
- likwidację obowiązku raportowania środowiskowego,
- obniżenie podatków i ograniczenie unijnej biurokracji.
– Każdy chce porządku, ale Zielony Ład to ładnie opakowany cukierek z trucizną w środku – komentuje Jacek Ozdoba.
Europa potrzebuje własnego tempa transformacji
Na razie propozycja KE trafi pod obrady Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego – prawdopodobnie jesienią. Już teraz jednak widać, iż wielu polityków będzie walczyć o złagodzenie założeń i bardziej realistyczne podejście do polityki klimatycznej.
Co na to obywatele?
Z danych Eurobarometru wynika, iż 85 proc. Europejczyków uważa zmianę klimatu za poważny problem, a 81 proc. popiera neutralność klimatyczną do 2050 r.. Jednak poparcie społeczne nie oznacza zgody na każde rozwiązanie – szczególnie takie, które uderza w przemysł, rolnictwo i ceny energii.
Nowy cel klimatyczny KE – 90% redukcji emisji CO₂ do 2040 r. – budzi duże kontrowersje. Europosłowie ostrzegają, iż zbyt szybkie tempo transformacji grozi utratą konkurencyjności Europy, wzrostem cen i utratą miejsc pracy. Debata dopiero przed nami, ale wiele wskazuje na to, iż ostateczny cel będzie musiał zostać złagodzony.