Zrównoważony rozwój miast: interes mieszkańców vs. przedsiębiorców

1 rok temu

W miarę jak polskie miasta dynamicznie się rozwijają, ich włodarze stają przed coraz bardziej skomplikowanymi wyzwaniami. Rozwój infrastruktury i biznesu napotyka na potrzeby mieszkańców, co sprawia, iż przywódcy miast muszą znaleźć delikatną równowagę między interesami różnych grup społecznych. Eksperci wskazują, iż choć większe miasta mogą efektywniej gospodarować zasobami, to równocześnie stają przed większymi problemami społecznymi. W obliczu tych wyzwań, decydenci miast starają się opracować zrównoważone strategie, uwzględniając potrzeby mieszkańców i mieszkańców.

Polskie miasta pięknieją i życie w nich staje się coraz lepsze. Warszawa jest niewątpliwie jedną z najszybciej rozwijających się metropolii w Europie. Rozwój miast niesie ze sobą jednak wyzwania. Im bardziej dynamiczne miasto, tym bardziej złożone mechanizmy w nim funkcjonują. Stawia to włodarzy miast przed coraz trudniejszymi zagadnieniami – muszą chociażby godzić infrastrukturalne potrzeby mieszkańców z potrzebami biznesu. Ważne jest jednak, by próbując zbalansować interesy różnych stron, nie wylać dziecka z kąpielą. Zbyt mocne uregulowanie życia miast w odpowiedzi na potrzeby mieszkańców, może zaszkodzić przedsiębiorczości, dzięki której się rozwijają. Z kolei brak baczenia na potrzeby mieszkańców ze względu na interes przedsiębiorców, może uczynić życie w mieście nieznośnym i paradoksalnie zaszkodzić obu grupom. Podczas okrągłego stołu dotyczącego polityki miejskiej zastanowiliśmy się, jakie ogólne zasady przyjąć w rozstrzyganiu takich kwestii tak, by branże przewozowe, przesyłek, dostaw, budowlane, reklamowe, czy rozrywkowe kontrybuowały nie tylko do materialnego, ale też psychicznego samopoczucia mieszkańców miast, a jednocześnie by zapewnić im maksymalną swobodę i przejrzyste reguły działania. W dyskusji udział wzięli przedstawiciele warszawskiego ratusza, a także UOKiK, działacze miejscy, akademicy, ekonomiści oraz przedstawicieli biznesu. Czy łatwiej zarządza się małym, czy raczej dużym miastem? – Problemy miejskie wszędzie są podobne – mówiła dr Izabela Rudzka z Instytutu Finansów Korporacji i Inwestycji, ze Szkoły Głównej Handlowej. – Są plusy i minusy zarządzania takim organizmem jak Warszawa. Liczba mieszkańców, którym musimy pewne rzeczy zapewnić, a także czasu, w którym się poruszamy i budżetów, którymi zarządzamy – to są różne kwestie i z racji tych wielkości kreują się dodatkowe problemy, które się nawarstwiają. Czasami im większa skala miasta, tym trudniej pewne rozwiązania znaleźć. Jednak są też oczywiście plusy dużych miast, gdyż można w nich oferować innowacyjne rozwiązania, które niestety w pewien sposób nie mogą być od razu implementowane w mniejszych miastach – dodała.

Miasto jest bardzo ciekawym organizmem do obserwowania i też do prowadzenia wniosków natury naukowej – mówił Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. – Z perspektywy naukowej istnieje pewna prawidłowość, na którą zwrócił uwagę amerykański naukowiec, matematyk Geoffrey West, który porównał miasta do ssaków i wysnuł interesujący wniosek na podstawie pierwszego prawa natury, iż im miasto jest większe, tym zużywa mniej energii i mniej zasobów na liczbę mieszkańców. Oznacza to, iż teoretycznie Warszawą czy Berlinem zarządza się łatwiej niż Katowicami, Przasnyszem etc., ale pod kątem zarządzania miastem jako organizmem gospodarczym, a nie administracyjnym – stwierdził. Zdaniem wiceprezydenta Warszawy im większe miasto, tym więcej nagromadzonych problemów. – Duże miasta mają więcej problemów społecznych, konfliktów, więcej zanieczyszczają, co jest też konsekwencją tego, iż te miasta zużywają więcej energii niż małe miasta (choć na tysiąc mieszkańców ta wartość jest relatywnie mniejsza). Niemniej na tym polega siła miast, iż choćby jeżeli dzisiaj to one generują większość problemów, to tylko przy pomocy miast możemy je rozwiązać – dodał.

Zarządzanie miastem jest de facto zarządzaniem dużą organizacją, która ma bardzo różnorodne cele – mówił także Tomasz Chróstny, prezes UOKIK. – jeżeli spojrzymy na to z punktu widzenia zarządzania przedsiębiorstwem, to przede wszystkim możemy mówić o budowaniu wartości i o tym, dla kogo i jak tę wartość chcemy budować, tj. dla mieszkańców, przedsiębiorców, ale też przykładowo dla turystów. W zarządzaniu miastem istnieje wiele wyzwań, jak choćby transformacja energetyczna (istotna też z punktu widzenia całej Polski), transformacja środowiskowa czy cyfrowa, które mają bardzo konkretny wymiar lokalny. Zrównoważony rozwój miasta wymaga długoterminowej perspektywy i świadomości budowania wartości dla najważniejszych interesariuszy, przede wszystkim mieszkańców – dodał.

Dla mnie ten zrównoważony rozwój również jest ważny, dlatego staram się patrzeć na miasto nie tylko z punktu widzenia technologii. Uważam, iż zjawisko „smart city” jest niezwykle ważne, daje wiele możliwości i ułatwia życie – dodał prof. dr hab. Marek Bryx z Katedry Miasta Innowacyjnego Szkoły Głównej Handlowej. – Zależy nam na tym, by technologia wpływała także na jakość życia mieszkańców, na czyste powietrze i dostęp do zieleni. Myślę, iż wszystkie miasta idą w tym samym kierunku. Jednym się udaje coś lepiej, innym gorzej. Bez wątpienia jednak każde miasto jest pełne sprzeczności, czyli pola możliwych konfliktów, gdyż w stosunku do przestrzeni każdy ma inne oczekiwania. Inne priorytety ma biznesmen, który chciałby czerpać z jakiegoś miejsca zyski, a inne mieszkaniec, który chciałby iść tam z pieskiem na spacer. Jedyne co możemy zrobić to szukać kompromisu – stwierdził.

Lecz czy można taki kompromis odnaleźć? Czy miasta mogą funkcjonować tak, by były one przyjazne biznesowi? O tym szerzej opowiedział dziennikarz „Forbes Polska” Krzysztof Nakonieczny, autor raportu nt. „Rankingu miast przyjaznych biznesowi”. – W naszym raporcie za przykład służą Lublin, Wrocław i Bydgoszcz (Warszawa jako jedyna jest w osobnej kategorii). Dlaczego te miasta są wzorem dla innych? Gdyż samorządowcy zatrudniają urzędników-ekspertów zajmujących się firmami – z troską, z doświadczeniem: biznesowym, w sprawach prawnych, podatkowych, środowiskowych. Wiedzą, jak realizować inwestycje. Formuła „One stop shop” zapewnia profesjonalną obsługę inwestorów. Warto z tego rozwiązania korzystać. Druga sprawa to promocja – samorządy mają świadomość, jak istotny jest wizerunek czy marka – biorą udział w targach, kongresach, dbają o profile w mediach społecznościowych. Co ważne – widać, iż długoletnie rządy, choćby przez kilka kadencji, pozwalają realizować długoletnie strategie inwestycyjne. To m.in. przygotowanie terenów pod inwestycje, układ komunikacyjny, ale też atrakcyjne strefy wolnego czasu, kultura, rozrywka i urzędniczy know-how – dodał.

Zdaniem Tomasza Chróstnego pandemia bardzo mocno zaburzyła nasze spojrzenie na wartość konkurencyjności. – Te doraźne, krótkoterminowe potrzeby związane z przetrwaniem biznesu, przekierowały bardzo duże publiczne strumienie pieniężne praktycznie we wszystkich krajach w kierunku bieżącej konsumpcji, tak przedsiębiorców, jak i gospodarstw domowych. Wiele osób myślało, iż po pandemii ten wyścig się skończy, ale byli w błędzie. Każda władza ma możliwość zmieniania reguł gry, ale żadna władza nie powinna tego robić w sposób wykluczający – powiedział i dodał jeszcze, iż łatwo jest przy okazji regulacji lokalnych wykluczać jedne podmioty, a preferować drugie. – Tak jednak nie powinno być i o ile chcemy, aby gospodarka i konsumenci korzystali z tego, iż konkurencja istnieje, iż tworzy wartość, to nie powinniśmy zakłócać tych procesów. Oznacza to oczywiście, iż struktury państwa są przez cały czas obecne, ale tworzą ramy w sposób przemyślany, który zapewnia możliwość rozwoju biznesu tak, aby konsumenci i rynek zweryfikowały to, co jest najlepsze.

Na koniec wiceprezydent miasta stołecznego Warszawy, Michał Olszewski został zapytany o ustawę krajobrazową, której zapisy – jak poinformował – są sformułowane nieprecyzyjnie. – Ustawodawca specjalnie zamieścił je w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym, ponieważ ma ona najbardziej demokratyczny model konsultacji. Uchwała krajobrazowa jest dobrą ilustracją sposobów zarządzania miastem i podejściem do biznesu i tego jak dużo powinno być etatyzmu w zarządzaniu, a jak dużo liberalizmu. Zawsze jest tak, iż żaden z tych modeli nie jest w pełni doskonały, a uchwała krajobrazowa pokazuje konflikt między tymi modelami. Wszyscy mają oczekiwania, iż ten rynek powinien być uregulowany, ale nie bardzo wiadomo, gdzie ta linia powinna być postawiona. Każda próba stawiania granicy budzi konflikt. Rynek dba o swój interes, nie mam o to żadnych pretensji, bo wiadomo, iż firmom zależy na jak największej ekspozycji swoich produktów, ale bez wątpienia każda nowa wersja, która będzie uchwalona, nie będzie satysfakcjonowała rynku – dodał.

Idź do oryginalnego materiału