Związkowcy rolniczy ostrzegają przed masowymi zwolnieniami i likwidacją hodowli

3 godzin temu

– Ostatnie decyzje Ministerstwa Rolnictwa są takie, iż cała ziemia wraca do KOWR-u, i jest to rozwiązanie połowiczne, ponieważ ani ta ziemia nie trafia do rolników, ani nie daje szansy obecnym podmiotom na gospodarowanie dalej, czyli de facto oznacza to likwidację tych podmiotów, które do tej pory pracowały na tej ziemi – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Józef Sykała, pracownik Top Farms Wielkopolska, jednej z firm operujących na spornych gruntach.

Decyzja ministra rolnictwa i rozwoju wsi Stefana Krajewskiego z 5 września br. odwołująca wcześniejsze ustalenia dotyczące Ośrodków Produkcji Rolniczej demoluje sektor dużych gospodarstw rolnych – podkreślają pracownicy tych gospodarstw i przedstawiciele związków zawodowych, którzy protestowali w tej sprawie w Warszawie. Alarmują, iż skutkiem będzie fala zwolnień i likwidacja stad zwierząt. Ich zdaniem negatywnie wpłynie to na przewidywalność produkcji oraz bezpieczeństwo żywnościowe w kraju.

Min. Krajewski: zależy mi na tym, żeby wszędzie była prowadzona hodowla

Minister Stefan Krajewski w lipcu, zaraz po objęciu resortu, zajął się tematem zagospodarowania ziemi dzierżawionej z zasobów KOWR. Jedną z pierwszych decyzji było wstrzymanie przetargów na Ośrodki Produkcji Rolniczej, które miały powstać na dzierżawionych ziemiach i kontynuować prowadzoną na nich działalność rolniczą. OPR-y, utworzone na mocy ustawy z 2019 r., miały ułatwiać przekazywanie gospodarstw i dawać gwarancje utrzymania ciągłości hodowli, a z drugiej strony zapewniać bezpieczeństwo zatrudnienia pracownikom ośrodków funkcjonujących na dzierżawionej ziemi. Zdaniem protestujących rezygnacja z tworzenia OPR-ów jako jedynej, prawnie możliwej opcji dla dzierżawców, którzy i tak zwrócili już 80% dzierżawionych wcześniej gruntów i przez cały czas prowadzą towarową produkcję zwierzęcą, utrzymują miejsca pracy w popegeerowskich osiedlach, będąc często jedynymi pracodawcami w regionie, to skrajna nieodpowiedzialność.

– Podjąłem decyzję, o której mówiłem, i zdania nie zmieniam, iż chcę zachować miejsca pracy i zachować hodowle zwierząt, niezależnie od województwa, od regionu i to będzie zrobione. W najbliższych dniach będą podjęte decyzje i zależy mi na tym, żeby wszędzie była prowadzona hodowla. Dzisiaj widzimy wszędzie problem z nadwyżkami zboża, a rozwój hodowli pozwoli nam na zagospodarowanie tych nadwyżek – podkreślił Stefan Krajewski, minister rolnictwa i rozwoju wsi, podczas spotkania z rolnikami i związkowcami, którzy w ubiegły czwartek protestowali przed Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi pod hasłem „Chcemy pracy, nie zasiłków”. – Pracownicy zajmujący się hodowlą w OPR-ach będą potrzebni także tam, gdzie ta hodowla będzie odtąd prowadzona.

Min. Stefan Krajewski jedną swoją decyzją zaprzepaścił około 4 lat naszych uzgodnień i negocjacji

Zdaniem protestujących decyzja ministra demoluje sektor dużych gospodarstw rolnych i negatywnie wpływa na przewidywalność oraz bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju. Wraz z decyzją resort nie przedstawił bowiem żadnych szczegółów dotyczących zasad i terminów przekazania majątków likwidowanych gospodarstw oraz losów pracowników. Związkowcy przypominają, iż wiosną tego roku toczyły się rozmowy z resortem o uruchomieniu przetargów na OPR-y, co miało pozwolić przetrwać najtrudniejszy okres i uchronić miejsca pracy.

– Minister Stefan Krajewski jedną swoją decyzją zaprzepaścił około czterech lat naszych uzgodnień i negocjacji. Po prostu stwierdził, iż ziemia musi być tylko polska, tak jakby leżała w Ameryce, generalnie wraca do zasobu rolnego i będą nią gospodarować spółki Skarbu Państwa. Na skutek tej jednej decyzji stało się to, iż spółki ogłosiły zwolnienia grupowe i likwidują stada – tłumaczy Grzegorz Wysocki, przewodniczący zarządu głównego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP.

Najlepszą opcją byłoby cofnięcie decyzji ministra, żeby jednak OPR-y powstały, tak jak były planowane

– Minister oferuje negocjacje, ale czasu jest naprawdę bardzo mało. Jako pracownicy zagrożeni zwolnieniem jesteśmy, po zapewnieniach poprzednich ministrów o miejscach pracy, niepewni swojego bytu – mówi Sylwester Wilk z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. W Top Farms Wielkopolska w efekcie decyzji o likwidacji OPR-ów zwolnienia grupowe obejmują około 150 osób, w Głubczycach – 23 osoby, a planowane są kolejne redukcje. Grupa alarmuje, iż decyzja ministerialna podjęta bez planu zagospodarowania przejmowanym majątkiem i hodowlami oznacza m.in. konieczność wyprzedaży kilku tysięcy sztuk wysokowydajnego bydła mlecznego i likwidację plantacji ziemniaków kontraktowanych przez przemysł spożywczy.

– Mam nadzieję, iż spółki przetrwają na tyle, iż utrzymają jakieś zatrudnienie i utrzymają stada, bo stada zlikwidować można w ciągu jednego miesiąca, a odtwarzać je będziemy długie lata. Myślę, iż około 10 lat będzie trzeba na to, żeby odtworzyć stada i doprowadzić je do tego poziomu, do takiej wydajności, jakie są w tej chwili – mówi Grzegorz Wysocki. – Najlepszą opcją byłoby cofnięcie decyzji ministra, żeby jednak OPR-y powstały, tak jak były planowane, czyli około 0,5–1,5 tys. ha, w zależności od podmiotu, żeby każdy mógł przystąpić do przetargu, zaproponować najlepsze warunki uprawy, gospodarowania, żeby dano szansę równości gospodarczej, a tego zabrakło – podkreśla Józef Sykała.

Więcej: https://biznes.newseria.pl/news/decyzje-resortu-rolnictwa,p769042669
https://3.newseria.pl/video/769042669_min_rol_protest_2_sz.mp4
Idź do oryginalnego materiału