O sytuacji Bogdanki piszemy na łamach Interii Biznes regularnie. Najbardziej rentowna polska kopalnia stoi w obliczu nieuchronnej likwidacji związanej z odchodzeniem polskiej energetyki od paliw kopalnych. Strategia koncernu energetycznego Enea - większościowego akcjonariusza Bogdanki - zakłada stopniową redukcję zużycia węgla kamiennego w grupie. Mówiąc wprost, Enea chce zmniejszyć wolumen węgla odbieranego z Bogdanki. w tej chwili węgiel ten zasila elektrownie koncernu w Połańcu i Kozienicach. O ile jeszcze w 2025 roku elektrownie te mają zużyć 6,5 mln ton węgla, to w 2035 r. ma to już być zaledwie 2,3 mln ton węgla. Ponadto nad głowami górników "wisi" jeszcze jedna, ostateczna data - według umowy społecznej dla górnictwa podpisanej jeszcze przez rząd PiS, w Polsce ma postępować stopniowe wygaszanie tej branży, a w 2049 r. ma zostać zamknięta ostatnia kopalnia.Reklama
Związkowcy z Bogdanki napisali pismo do premiera. Są przekonani, iż choćby go nie widział
Związkowcy z Bogdanki, a także lokalne władze (w powiecie łęczyńskim, gdzie znajduje się kopalnia, zakład ten jest głównym pracodawcą i gospodarczym "sercem" regionu), od miesięcy starają się - jak przekonują - wejść w konstruktywny dialog z rządem dotyczący zaplanowania sprawiedliwej transformacji dla Lubelskiego Zagłębia Węglowego, nakreślenia działań mających odtworzyć miejsca pracy po zamknięciu kopalni i wypracowania nowej wizji rozwoju regionu w oparciu np. o ulokowanie tam innych gałęzi przemysłu. Jak przekonują, trzeba zacząć działać już teraz, bo w kontekście takich kompleksowych działań 25 lat to nie jest zbyt dużo czasu. Chociaż rozmów i spotkań na szczeblu ministerialnym było już kilka - górnicy rozmawiali z przedstawicielami resortów przemysłu, klimatu i środowiska, a także aktywów państwowych - zdaniem związkowców nie przyniosły one pożądanych rezultatów. Stąd wziął się pomysł, by zainteresować problemem samego premiera.
W piśmie przekazanym na ręce wojewody lubelskiego Krzysztofa Komorskiego, adresowanym do Donalda Tuska, związki zawodowe działające w Bogdance - ZZG w Polsce LW "Bogdanka", ZZ "Przeróbka", NSZZ "Solidarność" LW "Bogdanka" i ZZ "Kadra" LW Bogdanka - zwracają uwagę, iż one same, a także samorządy Powiatu Łęczyńskiego, "wystąpiły o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia paktu społecznego, zawierającego plan transformacji kopalni i regionu oraz wszelkie niezbędne działania i środki finansowe, zabezpieczające sprawiedliwą transformację".
"Niestety nasza inicjatywa od wielu miesięcy spotyka się z lekceważeniem ze strony adekwatnych ministerstw i brakiem woli do podjęcia rozmów o tym, najważniejszym dla polskiej gospodarki i polskiego społeczeństwa, procesie" - napisali autorzy petycji. "W obawie przed niekontrolowanymi skutkami społecznymi Zielonego Ładu i transformacji energetycznej oraz w trosce o przyszłość naszego regionu i kopalni Lubelski Węgiel Bogdanka S.A., zwracamy się do Pana, jako szefa Rządu RP o natychmiastowe podjęcie przez Rząd RP rozmów i podpisanie wiążących strony uzgodnień" - zaapelowali do premiera związkowcy.
Odpowiedź z kancelarii premiera przyszła szybko, ale nie taka, jakiej oczekiwali górnicy. Nie kryją oni swojej frustracji i są przekonani, iż premier choćby ich pisma nie widział. Dlaczego? Pismo zwrotne - którego skan otrzymała Interia Biznes - nie jest odpowiedzią Donalda Tuska bezpośrednio do górników. Podpisał się pod nim Grzegorz Karpiński, zastępca szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a skierowane jest ono do minister przemysłu Marzeny Czarneckiej i ministra aktywów państwowych Jakuba Jaworowskiego, czyli - jak podkreślają związkowcy - osób, z którymi już wielokrotnie rozmawiali (bezpośrednio lub poprzez przedstawicieli tych resortów). KPRM prosi, by minister Czarnecka i minister Jaworowski udzielili odpowiedzi górnikom, z kopią do premiera Donalda Tuska.
Górnicy zapowiadają, iż zrobią wszystko, by zakłócić spokój Donalda Tuska
"Mimo głodówki, dwóch dużych manifestacji, interwencji poselskich, niezliczonych pism, prób nawiązania dialogu i uzgodnień, stanowisko rządu pozostaje niezmienne. Premier z robolami i motłochem nie rozmawia" - przekazał Interii Biznes w oświadczeniu Jarosław Niemiec, szef związku zawodowego "Przeróbka" w Bogdance.
"(...) pisma związkowców spławia zastępca szefa kancelarii na Śląsk, do ministerstwa, które jest niewładne i bez kompetencji do rozmów. Oznacza to, iż premier choćby nie widział tego pisma. Prawdopodobnie nie widział go choćby Jan Grabiec, szef ochrony dobrego samopoczucia premiera. Także premier może spać spokojnie. Zapewniamy, iż zrobimy wszystko, żeby zakłócić ten spokój" - czytamy w oświadczeniu.
Związkowcy przypominają też, iż kiedy w sierpniu 2024 r. wysłali podobne pismo do szefa rządu, wtedy też odpowiedź nadeszła gwałtownie - i reakcja też nie była taka, jakiej sobie życzyli. Wtedy ich sprawę "przekierowano" do minister przemysłu Marzeny Czarneckiej, a pod pismem do niej podpisał się szef KPRM Jan Grabiec.
Od tego czasu - przypominają - odbyły się dwie manifestacje: jedna we wrześniu ub.r. w Warszawie, druga w kwietniu br. w Lublinie (wspomniany wyżej protest z 8.04). "Ministerstwa unikały rozmów. Grano z nami na czas, pozorując dialog bezprzedmiotowymi spotkaniami z zarządem GK Enea, zakończonymi 14.11.2024 r. w Kozienicach równie bezprzedmiotowym spotkaniem z wiceministrem Kropiwnickim" (chodzi o wiceministra aktywów państwowych Roberta Kropiwnickiego - red.).
Górnicy: Jesteśmy odsyłani w kółko do tych samych osób. Mówią o lekceważeniu
Zdaniem związkowców, dopiero protest głodowy związkowców w Bogdance nasilił presję na stronę rządową, w efekcie czego w lutym br. zorganizowano spotkanie z trzema odpowiedzialnymi za górnictwo ministerstwami: przemysłu, aktywów państwowych oraz klimatu i środowiska. "Kolejne spotkanie, już w celu prac nad porozumieniem, miało odbyć się do końca lutego, jednak doszło do niego dopiero 27.03.2025 r. w Łęcznej i jak się okazało, strona rządowa nie ma najmniejszego zamiaru rozmawiać poważnie o planie transformacji dla Bogdanki, spychając całą odpowiedzialność na związkowców i samorządy" - mówią górnicy.
"Minęło osiem miesięcy a oni dalej stoją w tym samym miejscu" - konkludują, podkreślając, iż wojewoda lubelski od razu po proteście w Lublinie 8 kwietnia wysłał pismo od związkowców do Warszawy.
"I jaka była na to reakcja? Żadnej. Odesłano nas z powrotem do tych samych osób i ministerstw. Nie da się tego nazwać inaczej niż bezczelnością, kpiną i skrajnym lekceważeniem" - piszą członkowie Związku Zawodowego "Przeróbka".
Jego szef Jarosław Niemiec dodaje: - Jest skandal, będzie ostra reakcja.
Resort aktywów państwowych: Bogdanka jest bezpieczna
Na wspomnianym przez górników spotkaniu z wiceszefem MAP Robertem Kropiwnickim padło zapewnienie, iż w tej chwili "nie ma żadnych pomysłów na zamykanie Lubelskiego Węgla", zaś funkcjonowanie kopalni w perspektywie 10-15 lat jest "absolutnie bezpieczne" (w spotkaniu uczestniczyła także szefowa MP Marzena Czarnecka). Wypowiadając się dla mediów, wiceminister Kropiwnicki stwierdził, iż umiejscowienie kopalni w koncernie Enea jest "bardzo dobrym rozwiązaniem" i nie ma pomysłu jej wykupienia przez Skarb Państwa - a tego właśnie domagają się górnicy w przypadku, gdyby rząd nie był w stanie zapewnić Bogdance "uczciwej konkurencji" na rynku węgla (obecnie rząd dotuje wydobycie węgla w śląskich kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej; Bogdanka zaś musi radzić sobie w trudnym otoczeniu rynkowym).
Czytaj także: Trump wynosi węgiel na piedestał. Światową energetykę czeka nagły zwrot?
Według wiceministra Kropiwnickiego, należy "obserwować transformację całego regionu w długiej perspektywie". Związkowcy w swoich wypowiedziach podkreślają swoje obawy, iż brak konkretów może skutkować przeprowadzoną pobieżnie transformacją regionu, co będzie miało katastrofalne skutki społeczne i ekonomiczne.
Katarzyna Dybińska