Problemy z położoną przy granicy polsko-czeskiej Kopalnią Węgla Brunatnego Turów sięgają 2020 roku. Należąca do PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna kopalnia odkrywkowa posiadała koncesję na wydobycie surowca do końca kwietnia. Polskie prawo pozwalało na wydłużenie tego terminu o sześć lat bez konieczności przeprowadzana oceny oddziaływania tej decyzji na środowisko. Tak też się stało - w marcu 2020 roku minister klimatu przedłużył koncesję do 2026 roku. Reklama
To nie spodobało się Czechom, którzy uważali, iż Polska narusza unijne prawo dotyczące oceny skutków wywieranych przez niektóre przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko. Do Komisji Europejskiej trafiła formalna skarga, w lutym 2021 roku, zaś Czechy zaskarżyły Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Nasi południowi sąsiedzi chcieli, aby wydobycie węgla w Turowie zostało zatrzymane. Kluczowe, zdaniem Czechów, było m.in. to, iż przedłużenie koncesji bez oceny środowiskowej naruszyło unijną dyrektywę. W efekcie, w maju w TSUE zapadła decyzja o nakazie zaprzestania wydobycia, do czego Polska się nie zastosowała. Dlatego też we wrześniu zarządzono wobec Polski środek tymczasowy - zapłatę kary 500 tys. euro dziennie.
Rzeczniczka TSUE podważa decyzję KE ws. Turowa
Na początku lutego 2022 roku nastąpił przełom w sprawie - Polska i Czechy zawarły ugodę. Do tego czasu jednak kara pieniężna wynosiła już 68,5 mln euro. Zdaniem Polski ugoda spowodowała wyeliminowanie zasadności płacenia kary, jednak innego stanowiska była Komisja Europejska, która potrąciła kwotę z unijnego koszyka pieniędzy.
Okazuje się jednak, iż Polska może dostać szansę na zmianę narracji na unijnym szczeblu. 10 lipca br. rzeczniczka generalna Trybunału Sprawiedliwości UE Juliane Kokkot wydała opinię, która wskazuje, iż potrącenie Polsce milionów euro przez Komisję Europejską, a więc przyznanie kary za niewstrzymanie wydobycia, było niesłuszne.
"W mojej opinii (...) ugoda doprowadziła do tego, iż środki tymczasowe wygasają z mocą wsteczną. W związku z tym Komisja w zaskarżonych decyzjach niesłusznie potrąciła okresową karę pieniężną z polskich roszczeń. Należy zatem stwierdzić nieważność owych decyzji" - pisze Kokkot. W praktyce oznacza to, iż jej zdaniem KE nie miała podstawy prawnej do potrącenia Polsce kwoty.
Jak tłumaczy w rozmowie z Interią Biznes prof. UW dr hab. Piotr Bogdanowicz z Katedry Prawa Europejskiego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, jeszcze kilka lat temu w prawie UE nie było możliwości nałożenia kar pieniężnych za nieprzestrzeganie środka tymczasowego.
- One w samych przepisach dalej się nie pojawiły, tylko TSUE uznał najpierw w sprawie Puszczy Białowieskiej, a później już w sprawie Turowa czy w sprawach dotyczących praworządności, iż ze względu na konieczność zapewnienia skuteczności prawa unijnego, konieczna jest taka interpretacja prawa unijnego, która pozwala na nałożenie kary pieniężnej. TSUE oparł się wówczas na swoim odwiecznym argumencie, a więc konieczności zapewnienia skuteczności prawa unijnego - wskazuje.
"Opinia rzeczniczki TSUE nie musi znaleźć pokrycia w wyroku"
Nasz rozmówca wskazuje, iż sprawa Turowa jest sytuacją specyficzną, bowiem nie doszło do wyroku kończącego sprawę, tylko państwa członkowskie zawarły ugodę.
- Rzecznik generalna wydaje się ważyć dwa argumenty, czyli z jednej strony argument dotyczący konieczności zapewnienia skuteczności prawa unijnego, a drugi dotyczący - i to podkreśla w wielu momentach - akcesoryjności środka tymczasowego względem sprawy głównej, która toczyła się przed Trybunałem. Ostatecznie rzecznik uznała, iż skoro tej sprawy głównej już nie ma, dlatego iż doszło do zawarcia ugody, to nie ma środków tymczasowych. Co więcej, stwierdziła, iż nie ma ich z mocą wsteczną, właśnie dlatego, iż te środki tymczasowe mają charakter akcesoryjny i nie mogą być samodzielną sankcją za naruszenie prawa unijnego - wskazuje ekspert.
Opinie rzeczników TSUE są publikowane przed wydaniem ostatecznego wyroku sędziów. zwykle przychylają się oni do zdania rzecznika, jednak nie zawsze. Zdaniem prof. Bogdanowicza, w przypadku Turowa mamy do czynienia z sytuacją, gdy opinia nie musi znaleźć pokrycia w wyroku, mimo iż Kokkot to doświadczona prawniczka.
- Musimy pamiętać iż takie rozstrzygnięcie TSUE w istocie spowodowałoby, iż w tego typu sporach między państwami członkowskimi - skardze państwa przeciwko drugiemu państwu i nałożeniu środków tymczasowych, bo dane państwo nie zaprzestaje naruszenia prawa UE - środki tymczasowe w istocie stałyby się bezzębne. To oznaczałoby, iż państwo członkowskie, które narusza prawo unijne, może dalej to robić i później zawrzeć ugodę, wiedząc, iż żadnych konsekwencji z tego tytułu nie poniesie. Dlatego nie wykluczam, iż Trybunał jednak da prymat koncepcji zapewnienia skuteczności prawa unijnego i nie podzieli opinii rzeczniczki - ocenia.
Były premier zabrał głos ws. Turowa
Po publikacji opinii rzeczniczki głos na portalu X zabrał były premier Mateusz Morawiecki. "Kary za Turów nie będzie! Polska miała rację w sporze z KE" - napisał.
Prof. Bogdanowicz studzi jednak emocje polityka. Wskazuje, iż scenariusz opierający się na potwierdzeniu przez TSUE opinii rzeczniczki jest możliwy ze względu na charakter sprawy, jednak nie prognozuje takiego obrotu wydarzeń.
- TSUE może uznać, iż w tych bardzo konkretnych okolicznościach - spory między państwami są rzadkie, a nałożenie środków tymczasowych wydarzyło się pierwszy raz, do tego nie doszło do wydania wyroku, a sprawa zakończyła się ugodą - nałożenie środków tymczasowych może być eliminowane ze skutkiem wstecznym. Natomiast dalej uważam, iż to jest jednak taka sprawa, gdzie odtrąbienie sukcesu przez Polskę mogło być jeszcze przedwczesne - podkreśla.
Polska ma szansę odzyskać pieniądze od KE
Głosu w sprawie nie zabiera z kolei PGE GiEK. Przedstawiciele państwowej spółki w przesłanym nam oświadczeniu podkreślają, iż nie była ona stroną sporu przed TSUE.
"Tym samym Spółka nie była również adresatem wydanego przez Wiceprezes Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej postanowienia o zastosowaniu środka tymczasowego w postaci nakazania Rzeczpospolitej Polskiej niezwłocznego zaprzestania wydobywania węgla brunatnego w Kopalni Węgla Brunatnego Turów do czasu wydania wyroku rozstrzygającego sprawę, jak również nie była stroną Umowy zawartej w dniu 3 lutego 2022 r. między Rządem Rzeczpospolitej Polskiej a Rządem Republiki Czeskiej o współpracy w zakresie odnoszenia się do skutków na terytorium Republiki Czeskiej wynikających z eksploatacji kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów w Rzeczypospolitej Polskiej". Dlatego też spółka nie komentuje sprawy.
O tym, czy faktycznie "Polska miała rację w sporze z KE", jak twierdzi były szef rządu, dowiemy się niedługo. Prof. Bogdanowicz wskazuje, iż powinniśmy poznać stanowisko TSUE w tym roku - od opinii do wyroku mija zwykle od trzech do sześciu miesięcy. I dodaje, iż jeżeli faktycznie TSUE przychyliłby się do opinii Kokkot, Polska mogłaby ubiegać się o zwrot potrącenia.
- Zresztą sama rzecznik generalna wspomina w opinii o sytuacji, w której Polska zapłaciłaby już karę z tytułu nieprzestrzegania środków tymczasowych, a później wyrok w głównej sprawie byłby dla Polski korzystny. Rzeczniczka mówi wówczas, iż Komisja byłaby bezpodstawnie wzbogacona - wskazuje.
Paulina Błaziak