SpaceX ma rację, twierdząc, iż amerykańska Narodowa Rada Stosunków Pracy (National Labor Relations Board) nie ma konstytucyjnych kompetencji, by pociągnąć firmę do odpowiedzialności. Jest to nader istotne zwycięstwo firmy w ostrej i trwającej od dawna batalii z NLRB i federalnymi organami ds. pracy.
Administracja federalna, a w jej ramach Narodowa Rada ds. Stosunków Pracy (National Labor Relations Board), wielokrotnie kierowały ostrze swoich działań przeciw SpaceX. Między organem tym a kosmiczną firmą Elona Muska panuje – wedle krytyków, głównie na tle politycznym – sporo złej krwi.
NLRB oskarżała ją m.in. o niezatrudnianie nielegalnych imigrantów („azylantów”), usiłowała też zachęcać do kierowania przeciw firmie skarg. SpaceX nie pozostało dłużne – i jak się okazało, odpowiedziało pociągnięciem, które grozi pozbawieniem agencji jej uprawnień (lub wręcz jej likwidacją).
Zaczęło się od tego, iż w toku najnowszego postępowania przeciw SpaceX, NRLB zarzuciła jej seksizm i dyskryminację w miejscu pracy. Miało chodzić o zwolnienie grupy pracowników firmy, którzy kolportowali listy z zarzutami wobec Muska.
Wedle samego Muska oraz SpaceX, działania tychże pracowników wykraczały daleko poza zwykłą krytykę i sprowadzały się do próby paraliżu jej działań. Stąd też, jak konkludowały, ich zwolnienie było uzasadnione i legalne. W ramach postępowania prawnego agencja złożyła przeciw firmie pozew w sądzie federalnym w Teksasie. W tym bowiem stanie SpaceX jest zarejestrowana.
Rychło jednak zwróciła się do sędziego z prośbą o przeniesienie postępowania do Kalifornii. W tym ostatnim stanie SpaceX miałaby znacznie mniejsze szanse na znalezienie przychylnego sobie składu orzekającego i ławy przysięgłych. NLRB natomiast byłoby znacznie łatwiej doprowadzić do jej skazania.
Wniosek został zatwierdzony, zaś odwołania SpaceX okazały się, póki co, nieskuteczne.
Wydawało się, iż faktycznie czeka ją proces przed niechętną jej, kalifornijską ławą i sądem. W reakcji jednak adwokaci firmy podważyli same uprawnienia NRLB do procedowania przeciw niej sprawy. Powołali się przy tym na niedawne precedensy Sądu Najwyższego dot. uprawnień agencji federalnych – i ich ograniczeń.
W szczególności, jak podnoszono, NRLB nie jest, w rozumieniu Konstytucji USA, częścią administracji. Jej członkowie bowiem są nieodwoływalni (z wyjątkiem specyficznych przypadków), podczas gdy zasady konstytucyjne USA wymagają, by cała władza wykonawcza była podległa posiadającemu mandat wyborczy prezydentowi.
I we środę sąd w Teksasie przychylił się do tej argumentacji. Jak stwierdzono, jest prawdopodobne, iż członkowie Narodowej Rady ds. Stosunków Pracy są w niekonstytucyjny sposób chronieni przed odpowiedzialnością oraz podległością wobec organów pochodzących z wyboru.
Choć proces w tej sprawie jeszcze się nie odbył, to wysokie prawdopodobieństwo, iż SpaceX zdoła tę tezę udowodnić, przemawia za tym, by, zdaniem sądu, wydać postanowienie o zabezpieczeniu. Postanowienie to w efektywny sposób podważa całość postępowania agencji wobec SpaceX – a także same jej kompetencje ku temu.