Postawienie sobie tego fundamentalnego pytania wiele zmieni. Jeszcze więcej odpowiedzenie na nie.
Podam przykładowe odpowiedzi:
- Chcę mieć więcej czasu dla siebie/dla rodziny.
- Mam zamiar odcisnąć ślad na świecie.
- Jestem leniem, nie lubię tyle pracować.
- To małżeństwo nic mi nie daje.
- Po co mieszkam w stolicy, skoro nie mam siły i czasu, aby pójść do opery (albo w ogóle nie lubię opery).
- Zawsze lubiłem przyrodę, w mieście jej nie mam.
- Z żoną lubimy i cenimy zupełnie inne rzeczy.
- Firma zmierza do bankructwa.
- Nie dogadam się z nowym szefem.
- Nie chcę być kopią tego 20 lat starszego zombie z biurka obok.
- Chcę zobaczyć świat.
- Zarabiam zbyt mało.
I jak widzimy tu nie ma wielkich tragedii i kwestii ale często drobiazgi. Mój kumpel opisując korpoluda z pierwszego wpisu serii pokazał wyraźnie, jak wygląda świat statystycznego warszawiaka 50+. Zarobi „warszawską średnią”, może coś ponadto (8k/m-c-15k/m-c netto). Od 30-tki, prawie do emerytury spłaca kredyt. Kto zacznie dzisiaj, poświęci na to nie tylko 30-lecie, ale i 30-40% dochodów rodziny. Stanie się elementem bezwolnej masy (Bartek napisał, nieco przesadnie o 90% pracowników których łatwo wymienić i mają robić, co im każą). A wszystko da się zmienić. Tylko trzeba znać swoje „dlaczego”. Najlepiej samodzielnie udzielając odpowiedzi.