Chwila nieuwagi, rutynowe działanie albo „bo zawsze tak było” – od 2 stycznia 2026 r. takie tłumaczenia mogą bardzo drogo kosztować. Wraz z nowelizacją przepisów ogień przestaje być „wykroczeniem drugiej kategorii”, a staje się jednym z najpoważniej karanych zagrożeń dla bezpieczeństwa publicznego.
30 tysięcy złotych za jeden błąd. Od stycznia państwo mówi „zero tolerancji” Jedna decyzja – kara jak za poważne przestępstwo
Nowe przepisy wprowadzają bezprecedensowe zaostrzenie sankcji za czyny, które mogą doprowadzić do pożaru. Maksymalna grzywna wzrośnie z 5 tys. do aż 30 tys. zł. Taka kara będzie mogła zostać nałożona m.in. za:
– wypalanie traw,
– rozniecanie ognia w lasach, na łąkach i torfowiskach,
– palenie papierosów poza miejscami do tego wyznaczonymi,
– nieostrożne obchodzenie się z ogniem,
– zaniedbania w zakresie ochrony przeciwpożarowej obiektów i terenów.
To wyraźny sygnał: państwo uznało zagrożenie pożarowe za problem systemowy, a nie incydentalny.
Mandat już nie symboliczny
Zmiany obejmują także system mandatowy. Od stycznia:
– maksymalny mandat wzrośnie z 500 zł do 5 tys. zł,
– przy kilku wykroczeniach popełnionych jednym czynem – do 6 tys. zł,
– z katalogu kar znika nagana, uznana za nieskuteczną.
Oznacza to, iż sprawca nie będzie już „upominany”. Każde wykroczenie związane z ogniem ma mieć realną, odczuwalną konsekwencję finansową.
Areszt i ograniczenie wolności wracają do gry
Nowelizacja przewiduje również surowsze sankcje karne. Czyny, które mogą:
– spowodować pożar,
– przyczynić się do jego rozprzestrzeniania,
– utrudnić akcję gaśniczą,
będą zagrożone aresztem, ograniczeniem wolności albo wysoką grzywną. To wyraźne odejście od dotychczasowej praktyki „łagodnego traktowania” takich zachowań.
Dlaczego rząd zaostrza przepisy właśnie teraz
Tło zmian jest bardzo konkretne. Liczba pożarów w Polsce rośnie, a strażacy alarmują, iż coraz więcej interwencji wynika z ludzkiej nieodpowiedzialności.
Tylko w pierwszym półroczu roku straż pożarna interweniowała 4 799 razy, co oznacza wzrost o 18 proc. rok do roku. Jeszcze bardziej niepokojące są dane dotyczące wypalania traw – 15 461 pożarów w pierwszym kwartale, aż 25 proc. więcej niż wcześniej.
Do tego dochodzą nowe zagrożenia, m.in. pożary samochodów elektrycznych, które są trudniejsze w gaszeniu i bardziej niebezpieczne dla ratowników.
Rolnicy, właściciele gruntów i zarządcy – pod szczególną lupą
Zmiany szczególnie dotkną osoby zarządzające terenami otwartymi: rolników, właścicieli nieużytków, administratorów obiektów i terenów. Brak zabezpieczeń, zaniedbana infrastruktura przeciwpożarowa czy „kontrolowane” ognisko mogą zakończyć się finansową katastrofą.
Od stycznia nie będzie już miejsca na tłumaczenia, iż „ogień sam się rozszedł” albo „tak robiło się od lat”.
Nowa filozofia prawa: prewencja przez strach?
Nowelizacja jasno pokazuje zmianę podejścia ustawodawcy. Celem nie jest już wychowywanie, ale odstraszanie. Kara ma boleć – finansowo i prawnie – zanim dojdzie do tragedii.
Jedno jest pewne: od 2 stycznia 2026 r. ogień przestaje być „drobnostką” w świetle prawa. A każdy, kto zlekceważy nowe przepisy, musi liczyć się z rachunkiem, który może przekroczyć wartość niejednego samochodu.

2 godzin temu











