Telewizja Republika zapowiada, iż w poniedziałek 16 czerwca o 20:20 na jej antenie zostaną ujawnione taśmy, które mają jeszcze bardziej skompromitować obóz rządzący. Do materiałów dotarli Cezary Gmyz oraz Piotr Nisztor – ci sami, którzy odpowiadają za publikacje nagrań z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Redaktorzy twierdzą, iż nowe materiały także mogą wstrząsnąć sceną polityczną.
Pierwszy raz o tych nagraniach usłyszałem około dwóch lat temu. Plotki krążyły w środowisku dziennikarskim, ale nie udało się ich potwierdzić. Aż pewnego dnia sam materiał do mnie trafił – opowiadał na antenie Republiki Cezary Gmyz.
To materiał bardzo obszerny. Ja mogę powiedzieć tylko tyle: jestem zszokowany – komentował Piotr Nisztor.
Dziennikarze zapewniają, iż materiały są rzetelne i zostały zweryfikowane pod kątem ewentualnej ingerencji sztucznej inteligencji. Najstarsze materiały mają pochodzić z 2019 roku. „Sprawdziliśmy integralność tych nagrań. Okazało się, iż taśmy nie były montowane, nie były zmanipulowane i nie były stworzone przez sztuczną inteligencję” – komentuje Gmyz.
Publikacja kolejnych nagrań
W 2014 roku dziennikarze tygodnika „Wprost”, pod wodzą Sylwestra Latkowskiego i Cezarego Bielakowskiego, opublikowali nagrania z nielegalnego podsłuchu polityków w warszawskiej restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Nagrywano od lipca 2013 roku do czerwca 2014 roku. Wśród podsłuchiwanych byli m.in. Bartłomiej Sienkiewicz z PO (ówczesny minister spraw wewnętrznych), Marek Belka związany wcześniej i później z SLD (ówczesny prezes NBP), Sławomir Nowak z PO (były minister transportu), Andrzej Parafianowicz (były wiceminister finansów) i Mateusz Morawiecki (ówczesny prezes zarządu Banku Zachodniego WBK) od 2017 do 2023 roku premier w rządzie Zjednoczonej Prawicy, polityk PiS. Po publikacji pierwszej odsłony taśm w siedzibie redakcji pojawiła się prokuratura i funkcjonariusze ABW, którzy próbowali skonfiskować nagrania, co jednak się nie udało.
Pani sędzia Monika Tkaczyk-Turek skazała @MajewskiMichal Tak się łamie dziennikarzy. Obejrzyjcie za co ten skandaliczny wyrok. https://t.co/OFWe24ya1c pic.twitter.com/omtMD10hj7
— Latkowski Sylwester (@LatkowskiS) January 19, 2021Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Sienkiewicza, Belki, Nowaka i Parafianowicza, jednak zostały one umorzone jeszcze tego samego roku. Wielu komentatorów wiązało to z tym, iż w 2014 roku przez cały czas rządziła koalicja PO – PSL. Ostatecznie w czerwcu 2014 roku redakcja „Wprost” przekazała wszystkie materiały prokuraturze.
Jak się okazało, publikacje „Wprost” były jedynie wierzchołkiem góry lodowej. W 2015 roku Cezary Gmyz, na łamach tygodnika „Do Rzeczy”, opisał nagrania kolejnych taśm z restauracji „Sowa i Przyjaciele”.
W jednej z rozmów miał pojawić się wątek domniemanej korupcji w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. W późniejszym czasie redakcja „TVP Info” również opublikowała taśmy z tej samej restauracji.
Media po interwencji służb w siedzibie „Wprost”
Interwencja służb w siedzibie redakcji „Wprost” spotkała się z surową oceną m.in. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. Za redakcją „Wprost” wstawiały się media z różnych stron politycznych. Sama Monika Olejnik, liberalna dziennikarka TVN24, podczas jednej z konferencji prasowych zwróciła się do ówczesnego premiera Donalda Tuska: „Nie znam państwa demokratycznego, gdzie siłowo wchodziłoby ABW i prokuratura. To się pierwszy raz wydarzyło od 1989 roku i całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu” – powiedziała Olejnik.
W konsekwencji w Sejmie zostało złożone wotum zaufania dla rządu, jednak rząd nie został odwołany. Krótko po aferze Donald Tusk przyjął stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, a premierem została Ewa Kopacz. Afera nadszarpnęła wizerunek rządu PO-PSL, a cała sytuacja jest przez wielu uznawana za powód utraty władzy przez Platformę Obywatelską w 2015 roku.
Zespół „Wprost”: Agnieszka Burzyńska, Piotr Nisztor, Cezary Bielakowski, Joanna Apelska, Grzegorz Sadowski, Michał Majewski i Sylwester Latkowski za publikację materiału „Afera Podsłuchowa” otrzymali nagrodę Grand Press w kategorii News
Skąd Nisztor miał taśmy?
Po aferze taśmowej opinia publiczna zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób Piotr Nisztor dotarł do taśm opublikowanych przez „Wprost”. Wtedy pojawiły się pierwsze podejrzenia, iż Piotr Nisztor mógł współpracować ze służbami. Wiele osób dotychczas w to nie wierzy, bo – jak przekonują niektórzy stołeczni dziennikarze – to właśnie służby mogły mieć interes, aby zrzuć winę na dziennikarza.
W 2014 roku Wojciech Surmacz, ówczesny redaktor naczelny miesięcznika „Gazeta Bankowa” (Fratria), w tygodniku „W Sieci” (Fratria) w tekście „Kim jest Piotr Nisztor” zarzucił dziennikarzowi współpracę z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Według publikacji Surmacza miał on być zarejestrowany jako współpracownik CBA o pseudonimie „Jelinek” w czasach, kiedy szefem biura był Paweł Wojtunik.
„Z naszego śledztwa wynika, iż na pewno był bardzo blisko tej służby i jej obecnego szefa. Nisztor stanowczo temu zaprzecza, a CBA nabiera wody w usta” – napisał wówczas Surmacz.
Największe podejrzenia budził fakt, iż Piotr Nisztor w momencie wybuchu afery taśmowej miał zaledwie 30 lat i był „wolnym strzelcem”, który sam zgłosił się do siedziby „Wprost”.
Nisztor zaprzeczył doniesieniom i zapowiedział pozew przeciwko autorowi tekstu i wydawcy tygodnika.
łoz/Republika/ Wprost/ Gazeta Bankowa