Aktywny rolnik – wsparcie czy chomąto? „Gospodarstwo 12 ha nie ma prawa istnieć”

3 godzin temu

– Po zsumowaniu wszystkich kryteriów liczba rolników spełniających kryteria „aktywnego rolnika” wynosi około 570 tys. Pozostaje grupa około 660 tys. rolników, którzy musieliby udokumentować prowadzenie działalności rolniczej. W tej grupie aż 78% to gospodarstwa o powierzchni do 5 ha – twierdzi Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Podczas wczorajszego spotkania w Centrum Dialogu przedstawiciele rolników spotkali się z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa by rozmawiać o uregulowaniu statusu rolnika w kontekście wsparcia finansowego z budżetu Wspólnej Polityki Rolnej.

Aktywny rolnik „z automatu”

Propozycje Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawiła dyrektor Departamentu Płatności Bezpośrednich Joanna Czapla.

– W pierwszym kroku warto rozważyć przyjęcie kryteriów, które pozwolą automatycznie przyznać status aktywnego rolnika. Nasza propozycja jest taka, aby dotyczyło to po pierwsze zarejestrowanych w ARiMR. Po drugie objęłoby to rolników posiadających zwierzęta zarejestrowane w IRŻ, korzystających z płatności związanych z hodowlą zwierząt – tu jednak pojawia się pytanie o wielkość minimalnej obsady zwierząt: czy powinno to być 0,3 DJP, czy może 0,1 DJP. Automatycznie zakwalifikowani zostaliby również rolnicy wnioskujący o płatności do produkcji roślinnej, ponieważ z reguły posiadają umowy kontraktacyjne. W tym kryterium mieszczą się również rolnicy korzystający z ekoschematów (w tym roku ok. 440 tys.), choć raczej nie z ekoschematów typu “rośliny miododajne” czy “grunty wyłączone z produkcji – mówiła dyr. Czapla.

Jak udowodnić bycie rolnikiem?

– Po zsumowaniu wszystkich kryteriów liczba rolników spełniających te warunki wynosi około 570 tys. Pozostaje jednak grupa około 660 tys. rolników, którzy musieliby udokumentować prowadzenie działalności rolniczej. W tej grupie aż 78% to gospodarstwa o powierzchni do 5 ha – wyjaśniała Joanna Czapla.

– Tu pierwszym kryterium mogłyby być koszty prowadzenia działalności. Należałoby określić rodzaje kosztów, obejmujące głównie środki bezpośrednie, nawozy, środki ochrony roślin oraz pracę najemną. Możliwe jest także ustalenie minimalnego poziomu kosztów, np. powyżej stawki PWD (około 483 zł/ha) lub kosztu koszenia (220–300 zł/ha). Drugim kryterium uzupełniającym mogłyby być przychody, choć ich określenie jest trudniejsze z uwagi na zmienność w zależności od roku. Można rozważyć uwzględnienie umów dzierżawy czy kontraktacji jako wskaźników przychodów – zakończyła prezentację dyrektor Departamentu Płatności Bezpośrednich.

Wyższe minimalne koszty

– Chwała, iż idziemy ku temu, żeby skończyć patologię – powiedział Konrad Krupiński, reprezentujący Ruch Gospodarstw Rodzinnych. – Tylko, co to jest koszt koszenia 200-300 zł? To mulczowanie ekologów? o ile GUS wylicza nasze dochody na poziomie 5,5 tys. zł. to minimalny koszt powinien być 1000 zł, bo nie jest problemem znaleźć faktury, ale za nie zapłacić. Warto by było spojrzeć na paliwo rolnicze, bo żaden urzędnik w gminie nie sprawdza, czy lekarz, który jest właścicielem ziemi, ma ciągnik na stanie, czy bierze dopłatę do land cruisera.

Wystarczy kryterium dochodów i przychodów?

Grzegorz Majewski z Ruchu Młodych Farmerów zaproponował, aby przyjąć tylko jedno kryterium:

– Rozumiem, iż definicja ma sprawić, iż dopłaty trafią do adekwatnych osób. W takim razie moim zdaniem najlepsze jest kryterium dochodów i kosztów, bo każdy rolnik, który produkuje, ma koszty i dochody: przyjęcie pułapu 50% kosztów i dochodów byłoby najprostszym rozwiązaniem, to każdy jest w stanie udokumentować, choćby rolnik ryczałtowy. Zróbmy to nierewolucyjnie, ewolucyjnie, w ramach kontroli Agencji.

Czy definicji aktywnego rolnika żąda Komisja Europejska?

Damian Murawiec z Oddolnego Ogólnopolskiego Ruchu Rolników zapytał ministra Siekierskiego, po co w ogóle o tym rozmawiać? “Dlaczego teraz wypływa ten temat, gdy mamy polską prezydencję i wg nas powinno się rozmawiać o czymś innym? Czy istnieją prawne zobowiązania UE?” – zapytał Murawiec, czym wywołał irytację ministra Siekierskiego:

– Nie ma żadnych zobowiązań – odpowiedział minister, wyraźnie zdenerwowany. – Jedni mówią, iż za wcześnie o tym rozmawiamy, inni, iż za późno, ale teraz, w okresie zimowym jest dobry czas na te rozmowy – tłumaczył.

„Aktywny rolnik” konfliktuje rolników

Mariusz Gołębiowski (przewodniczący ZZR Ojczyzna) stwierdził, iż próba wprowadzenia tej definicji to konfliktowanie rolników:

– To bardzo konfliktuje rolników małych z dużymi. Ci więksi chcieliby, żeby jak najszybciej to wprowadzić; ja reprezentuję ścianę wschodnią, tu jest b. dużo małych gospodarstw. Duży problem jest też z KRUS, bo 660 tys. gospodarstw będzie…

W tym momencie przerwał mu minister Siekierski:

– Nikt nie ma na tym stracić, a część osób na tym zyska – ci, którzy wydzierżawią, będą mogli korzystać z KRUS, nie tracą tego. Rozróżniajmy właścicieli działek rolnych od właścicieli małych gospodarstw, które w większości są aktywnymi gospodarstwami, bo prowadzą produkcję; często są gospodarstwa osób starszych, lub dwuzawodowe. Bardzo ostrożnie operujmy pojęciem patologii, bo chcemy niwelować tych, którzy wykorzystują własność do pobierania dopłat, a nie 660 tys. rolników – wiemy, iż jeżeli ktoś ma 2 ha i zbiera zboże do potrzeb wewnętrznych, to też ma inne koszty; proszę o podejście, które nie dzieli, ale likwidowało rzeczywistą patologię – z gniewem mówił minister Siekierski.

„Rolnicy z Marszałkowskiej”

Sytuację próbował uspokoić przewodniczący ZZR Samoobrona Marek Duszyński, chwaląc ministra za “dobrą robotę”:

– Takie rozmowy chwalę, iż rozmawiamy rzeczowo, bo tyle laty czekaliśmy na tę definicję. Panowie, zadawajcie krótkie pytania, po co się rozgadywać – pytania można przesłać mailem.

Adrian Wawrzyniak, NSZZ RI Solidarność zwrócił uwagę na fakt, iż za aktywnych rolników nie powinni zostać uznani “rolnicy z Marszałkowskiej”, posiadający setki hektarów. Poprosił ministra, aby do projektu włączyć zasadę cappingu, wyłączającą z dopłat bezpośrednich gospodarstwa powyżej 300 ha.

Dyskryminacja spółdzielców

Łukasz Zbonikowski, Krajowy Związek Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych stwierdził, iż rozmowa o aktywnym rolniku nie ma sensu:

– Co Ministerstwo chce osiągnąć? Czy chcemy zmniejszyć pulę dopłat? Nie, bo są do hektara, ile zaoranych i obsianych, tyle powinno być dopłat – ci rolnicy, którzy zacierają ręce, iż przejmą dopłaty 660 tys. rolników, mylą się – choćby jeżeli będziemy legalnie dzierżawić, właściciel zażąda większego czynszu.

Dodał też, iż obecne propozycje dyskryminują rolników należących do spółdzielni, a jest ich 8,5 tys.

Każdy potrafi przedstawić faktury

Michał Zarzecki, przewodniczący ZMW stwierdził, iż jeżeli kryterium mają być koszty, to powinny wynosić min. 500 zł na hektar, natomiast obsada zwierząt powinna być ustalona na poziomie min. 0,3 DJP.

– Takie koszty ponosi każdy, choćby rolnicy ryczałtowi: skoro potrafią przedstawić faktury, gdy chcą dopłaty do nawozów czy paliwa, to będą potrafili i w tej sprawie – po prostu dziś, zamiast wziąć paragon rolnik weźmie fakturę. Konieczne jest natomiast, żeby uznać, iż niemożliwe jest to w przypadku wystąpienia siły wyższej i nadzwyczajnych okoliczności.

Rolnik aktywny to rolnik korzystający ze wsparcia WPR

Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR przypomniał, iż temat aktywnego rolnika poruszany jest od lat na każdym spotkaniu. Zaproponował, aby rozwiązać ten problem na zasadzie wyboru przez rolnika kryterium, z pozytywnej listy kryteriów. Natomiast sama definicja jest konieczna – przy czym znów powiązał to z dzierżawą gruntów:

– Nie chodzi o dopłaty bezpośrednie: problemem są możliwości inwestycyjne rolników, którzy nie mogą kupić większego traktora, wybudować większej obory, bo nie mają areału.

Oddzielić rolników od darmozjadów

Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZRiOR powiedział, iż definicja jest niezbędna:

– Od wielu lat walczymy o oddzielenie rolnika od darmozjada. Niech dzierżawcy płacą za hektar, ile chcą, ale podpisuję umowę i staję się pełnomocnym użytkownikiem gruntów – bo dziś dochodzi o przestępstw w majestacie prawa, bo Kowalski składa wniosek o zwrot suszowego za kukurydzę, której nie uprawia – to jest patologia. Sam znam taki przypadek, bo rolnik miał kukurydzę na 70 ha, wszystkie dzierżawione, wszystko dotknęła susza i nie otrzymał żadnego odszkodowania.

Gospodarstwo 12 ha nie ma prawa istnieć?

Zdecydowanie za wprowadzeniem nowej definicji był także Wiesław Gryn (Porozumienie Rolnicze) który stwierdził, iż w Polsce jest za dużo gospodarstw.

– Niemcy mają trzysta parę tys. gospodarstw, w ciągu 10 lat mają zejść do stu tys., a średnia powierzchnia ma być 160 ha; Czechy, Słowacja mają bardzo duże gospodarstwa, Francja chce w 10 lat zwiększyć powierzchnię o połowę, na Ukrainie gospodarstwo 500 ha w ciągu 3 lat przestanie istnieć, bo się nie opłaci. Tymczasem w Polsce mamy większość gospodarstw 12 ha – takie gospodarstwo nie ma prawa istnieć z powodów ekonomicznych. Prof. Walenty Poczta mówi, iż w Polsce jest przestrzeń dla 90 tys. gospodarstw, bo nie będzie komu na polach pracować. Ustawa o rolniku aktywnym urealni rzeczywistość i zmniejszy koszty produkcji. Ja teraz uprawiam pole za 4 “rolników”: policjanta, nauczyciela, konserwatora ze szkoły, sprzedawcę komórek – wszyscy to “młodzi rolnicy” Czy nie dałoby się do tej ustawy dopisać, żeby dać bonus gospodarstwom za wygaszenie produkcji? Dopłatę za 5 lat… ja się godzę, iż nie będę tej dopłaty miał przez 5 lat – powiedział Wiesław Gryn.

Konsultacje czy pozory? Ostrzeżenie dla rolników

Ostro odezwał się Paweł Toporek, jeden z liderów protestów rolniczych i uczestnik rozmów w Jasionce. Odnosząc się do tych rozmów ostrzegł obecnych na sali rolników, żeby uważali na to, co mówią:

– W Jasionce odbębniono rozmowy – mieliśmy obiecane, iż będziemy mogli wyjść, przedzwonić, skonsultować z rolnikami protestującymi, czy się zgodzimy, czy nie – a mieliśmy chamsko zakazane dzwonić i się konsultować; czy pan zaprzeczy temu, panie ministrze?

Wywołany do odpowiedzi minister próbował zachować twarz: – Pewnie to prawda, choć nigdy niczego nie ograniczamy, przecież pan wie, iż dziś dajemy dokumenty, iż to nie jest dyskusja ostateczna – tłumaczył się minister, po czym przeszedł do obrony: – W Jasionce słyszałem epitety, jakie leciały w moją stronę. Niech pan mówi do rzeczy.

Paweł Toporek kontynuował: – Odnośnie aktywnego rolnika – porozmawiajmy o tym z rolnikami, bo sami nakładamy sobie chomąto. Ostrożnie z tym, bo będzie jeszcze więcej papierów a ta rozmowa będzie uznana za konsultacje i będzie, iż wszystko zostało uzgodnione – podsumował Toporek.

Pytania i uwagi w sprawie “aktywnego rolnika” można przesyłać do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi e-mail na adres: [email protected] (Departament Płatności Bezpośrednich)

Idź do oryginalnego materiału