Teoretycznie, na terenie każdego powiatu powinna działać przynajmniej jedna apteka, która nocą i w święta oferuje pacjentom możliwość zakupu pilnie potrzebnych lekarstw. W praktyce jednak jest inaczej. Mimo zmiany prawa, w co najmniej połowie powiatów nie ma dyżurujących aptek.
Nowe prawo kilka zmieniło
Sytuację miała zmienić ubiegłoroczna, sierpniowa nowelizacja prawa farmaceutycznego. Nowe przepisy nakładają na władze powiatu obowiązek wyznaczenia apteki, która będzie pełniła dyżury. Dotyczy to tak powiatów, których siedziba liczy nie więcej niż 40 tys. osób, co tych większych (art. 94 ust. 3 pkt 3 Prawa farmaceutycznego). W obu wypadkach nakaz musi poprzedzić przeprowadzona przez zarząd powiatu analiza, której celem jest weryfikacja zapotrzebowania mieszkańców na taką usługę.Reklama
Przy czym, zwraca uwagę "Dziennik Gazeta Prawna", wbrew nazwie nocne dyżury realizowane są w porze wieczornej - od godz. 19 do godz. 23 - więc realizowane są dwie godziny, natomiast dyżury w dni świąteczne realizowane są w przedziale godzinowym 10-18 i realizowane są cztery godziny. Stawka za godzinę pracy dla całej apteki wynosi 3,5 proc. miesięcznej wartości pensji minimalnej, co daje w przeliczeniu nieco ponad 150 zł. Wypłaca ją Narodowy Fundusz Zdrowia.
Nieprecyzyjne przepisy
Jeśli nie ma aptek chętnych do dyżurowania, zarząd powiatu ma prawo wyznaczyć placówkę. Dzięki nieprecyzyjnym przepisom prowadzący mogą łatwo ominąć nakaz i zrezygnować z dyżurów. "Wystarczy, iż złożą oświadczenie, iż nie mają odpowiedniego personelu" - informuje Związek Powiatów Polskich. Skarży się, iż dyżurowania unikają choćby "podmioty posiadające sieci aptek".
DGP informuje też, iż istotną przyczyną odmowy są kwestie finansowe. Z danych dziennika wynika, iż powiaty nie są w stanie zaoferować aptekom żadnego wynagrodzenia. Farmaceuci nie chcą zaś pracować za darmo i w nocy placówki pozostają zamknięte.
Powiaty za zmianami przepisów
O kolejne zmiany w prawie farmaceutycznym zaapelował w lutym do sejmowej Komisji Zdrowia Związek Powiatów Polskich (ZPP). Domaga się m.in. usunięcia przepisu, który dotyczy składania przez aptekę oświadczenia, iż nie dysponuje odpowiednim personelem do zapewnienia pracy w czasie dyżuru. "Takie oświadczenie jest praktycznie nieweryfikowalne" - czytamy w dokumencie ZPP.
Związek proponuje, aby organizowanie pracy apteki należało "do kierownika". A placówki, które nie wywiążą się z nałożonego obowiązku będą musiały zwracać otrzymane pieniądze wraz z odsetkami. ZPP argumentuje, iż apteka pełniąca dyżur otrzymuje rocznie z NFZ ponad 140 tys. zł. "Jest to kwota pozwalająca na zatrudnienie dodatkowego farmaceuty w niepełnym wymiarze czasu pracy" - czytamy w dokumencie, który trafił do Sejmu.