ArArAt Dvin to ormiańska marka brandy, o której pisałem już kiedyś w pierwszej części przeglądu koniaków i brandy. Dzisiaj nastała pora na degustację wypustu ArArAt owianego pewną mroczną historią…
O koniakach z Armenii, Gruzji i Ukrainy krążą legendy. Wspominają je nasi rodzice i dziadkowie jako najlepsze rarytasy okresu PRL i ZSSR. Wieść niesie, iż trunki te są tak samo dobre jak koniaki francuskie. jeżeli nie lepsze… No cóż, słyszałem już wiele historii o alkoholach i nauczyło się czegoś. Propaguję je dopiero wtedy, kiedy sprawdzę je na własnych kubkach smakowych. Po przejęciu przez Pernod Ricard, ArArAt staje się bardzo popularną marką brandy na salonach i choć w krajach byłego ZSSR gdzie cieszy się największą popularnością, mówi się na niego „Armjanskij Konjak„, to jego oficjalna nazwa na zachodzie to oczywiście brandy. Wynika to z regulacji prawnych EU, które ograniczają wykorzystanie nazwy koniak. Tak można nazywać wyłącznie trunki pochodzące z regionu miasteczka Cognac we Francji. Warto dodać, iż kiedyś destylarnia ArArAt razem z destylarniami Kvint i Shustov z Ukrainy były jedną firmą. Wspólnie produkowały one legendarny koniak marki Shustov, które wygrywały nagrody na zachodnioeuropejskich konkursach. Tak było kiedyś, a jak jest dzisiaj?
ArArAt Dvin – otwieram butelkę
ArArAt Dvin to dziesięcioletni brandy stworzona w 1945 roku przez Markara Sedrakyana, który był mistrzem kupażu firmy Yerevan Brandy. Przez lata Dvin otrzymał ponad tuzin złotych medali na rozmaitych konkursach, a od 2011 dostępny jest w nowym opakowaniu (podobnie jak ArArAt Nairi, którego opisywałem tutaj jeszcze w starej butelce). Korona znajdująca się na szyjce butelki jest symbolem dynastii Arshakids, która rządziła miastem Dvin w czasach największej prosperity kiedy znajdowało się ono na Jedwabnym Szlaku.
Brandy Stalina i Putina…
ArArAt Dvin to „kanjak”, który najbardziej zasłynął niepotwierdzoną anegdotą, która przez swoją niepoprawność polityczną nie pojawia się w oficjalnej komunikacji marki. Otóż podobno Dvin był ormiańskim „kanjakiem”, którym Stalin częstował Churchilla na konferencji jałtańskiej podczas ustalania nowego porządku świata po WWII. Churchill podobno tak rozsmakował się w Dvinie, iż regularnie zamawiał go dla siebie w dużych ilościach. Ile w tym prawdy pewnie się nie dowiemy… łatwo znaleźć w Internecie artykuły obalające tę historię. Jednak jednym z jej propagatorów wydaje się być sam Władimir Putin. W 2013 roku. prezydent Rosji wręczył Davidowi Cameronowi, premierowi UK, butelkę ormiańskiego koniaku. Podobno zrobił to powołując się na paralelność sytuacji spotkania Stalina z Churchillem w 1945 roku.
Kilka słów o tej butelce
ArArAt Dvin ma okazałą butelkę z masywnym złotym korkiem. Wersja, którą piję pochodzi ze strefy bezcłowej i opisana jest praktycznie w całości cyrylicą. Być może jest to barierą komunikacyjną, ale na pewno nie jest przeszkodą w piciu :). Butelka wygodna, poręczna i zapakowana w okazały karton. Najbardziej pociąga mnie jednak fakt, iź brandy ta ma zawartość alkoholu na poziomie 50%. Zbliża ją to do trunków butelkowanych w „CeeSie„, czyli w mocy beczki. Polewam!
Jak smakuje ArArAt Dvin?
Zapraszam Was na degustację video tej interesującej brandy.
Poniżej jeszcze notka smakowa dla porządku
Oko – ciemny bursztyn