Argentyna głosuje za wolnością

23 godzin temu

W przeprowadzonych 26 października br. wyborach okresowych, w których wybrano połowę Kongresu oraz jedną trzecią Senatu Argentyny zdecydowane zwycięstwo odniosła partia Javiera Milei La Libertad Avanza (LLA) uzyskując 41 proc. głosów. Peronistyczny blok Unión por la Patria uzyskał ok. 31 proc. a centroprawicowa opozycję Juntos por el Cambio – 22 proc. W efekcie wolnościowcy Milei potroili liczbę miejsc w Kongresie, z 37 do 101 mandatów oraz zwiększyli swoją reprezentację w Senacie z 6 do 20 mandatów. Zwycięstwo LLA jest szczególnie widoczne w prowincji Buenos Aires, tradycyjnym bastionie peronistów, co wskazuje na przełom polityczny. To największy sukces wyborczy liberalnego ruchu w historii współczesnej Argentyny, jak również potwierdzenie kierunku politycznego przyjętego przez Prezydenta Milei nastawionego na wolny rynek i redukcję paternalizmu państwowego.

Mimo radykalnych cięć wydatków, zamrożenia transferów socjalnych i spadku siły nabywczej, większość wyborców uznała, iż alternatywą jest tylko powrót do przeszłości, czyli hiperinflacji, kontroli cen i wszechogarniającej biurokracji. Choć prezydencka partia LLA nie zdobyła bezwzględnej większości, to rząd Milei zyskał zdolność do forsowania ustaw i negocjowania kompromisów bez ciągłego szantażu opozycji. To pozwoli na dalsze wdrażanie planu liberalizacji, w tym m.in. redukcję subsydiów energetycznych, uproszczenie podatków i stopniowe otwieranie gospodarki na kapitał zagraniczny. Rynki zareagowały na wyniki euforycznie, peso się umocniło, a indeks giełdy argentyńskiej Merval wzrósł o kilkanaście procent. Prezydent dostał silny mandat dla dalszych rządów, ale rosną również oczekiwania wyborców. Po dziewięciu miesiącach jego prezydentury inflacja spadła z 276 proc. do około 80 proc., ale kosztem recesji i rosnącego bezrobocia. Społeczeństwo może więc gwałtownie stracić cierpliwość, jeżeli reformy nie przyniosą szybkiej poprawy codziennego życia. Dodatkowo Milei musi mierzyć się z oporem instytucji zbudowanych na logice redystrybucji, od związków zawodowych po sądy administracyjne. Peronizm, choć osłabiony, wciąż zachował wpływy w samorządach i mediach. Paradoksalnie więc, aby zrealizować swój projekt wolnościowy, Milei będzie musiał posłużyć się środkami, które sam dotychczas krytykował: dekretami, negocjacjami z gubernatorami, selektywnym rozdawnictwem koncesji. Wynik wyborów to sygnał, iż wolność gospodarcza wciąż ma siłę dużą siłę przyciągania i ewidentne efekty, ale pod warunkiem, iż towarzyszy mu jasna narracja moralna. Milei nie mówi o „zaciskaniu pasa”, ale o „odzyskiwaniu wolności”. Odwołuje się do honoru, pracy, własności, samodyscypliny, czyli wartości, które w Ameryce Łacińskiej przez dekady przegrywały z mitem państwa opiekuńczego.

Dla Argentyny jest to moment historyczny, gdyż kraj, który jeszcze sto lat temu był jednym z najbogatszych na świecie, a potem popadł w cykl populizmu i bankructw znowu próbuje zbudować kapitalizm. jeżeli się powiedzie, może stać się przykładem dla całego regionu, a choćby świata, iż wolność gospodarcza i stabilne finanse są warunkiem rozwoju, a nie „neoliberalnym dogmatem”. Dla Polski i innych państw naszego regionu doświadczenie Argentyny to przypomnienie, iż długotrwała ingerencja państwa, wysokie deficyty i inflacja zawsze kończą się politycznym przesileniem. Społeczeństwa są gotowe na radykalną zmianę, gdy państwo przestaje działać. Ale wolność gospodarcza to nie jednorazowy gest, jest to proces budowania zaufania do instytucji, stabilnej waluty i przedsiębiorczości. Argentyna dziś testuje, czy taki projekt da się przeprowadzić po dekadach populizmu. jeżeli się uda, stanie się dowodem, iż liberalizm nie jest luksusem bogatych, ale warunkiem wyjścia z ubóstwa. Wolny rynek nie oferuje cudów, ale tworzy jasne reguły, iż wysiłek jednostki przekłada się na dobrobyt, a nie na inflację.

Idź do oryginalnego materiału