Rolnik zawarł ustną umowę dzierżawy na cześć uprawianych gruntów. Nie ma potwierdzenia na piśmie. Teraz musi oddać pieniądze z zaliczki dopłat.
Umowa na „gębę” to z jednej strony wygodna forma niewymagająca tworzenia i gromadzenia dokumentów, ale niestety nie zabezpiecza interesów rolnika w pełni, a tym bardziej wypłaty dopłat bezpośrednich. Rolnik opowiedział nam swoją historię, ku przestrodze dla innych.
– Chciałbym przestrzec innych rolników przed zawieraniem umowy na tzw. gębę, czyli bez pisemnego potwierdzenia – zaznacza nasz Czytelnik. Uprawiał w sumie 55 ha, z czego 10 ha było dzierżawionych, ale niestety bez umowy pisemnej, natomiast właściciel ziemi o tym wiedział.
– Właściciel też złożył wniosek o dopłaty. W wyniku kontroli krzyżowej zostałem poproszony o złożenie wyjaśnień czy mam tytuł prawny do użytkowania tej działki. Okazało się, iż nie mam tytułu prawnego, ponieważ umowa ustna nie wchodzi w grę, a choćby jeśliby obowiązywała, to dzierżawca zaprzeczył, iż ją zawarliśmy – mówi rolnik.
Rolnik pozbawiony dopłat
ARiMR nakazała rolnikowi zwrócić zaliczki dopłat bezpośrednich, ale to nie koniec, gdyż z decyzji wynika, iż 21 proc. (przekroczenie progu 20 proc.) gruntów stanowi akurat te 10 ha dzierżawionych.
– Tym sposobem zostałem pozbawiony dopłat. ARiMR nie interesuje to, iż ja mam 50 świadków, iż uprawiałem i wykazałem się fakturami. Nie zaprzeczyli, iż uprawiam, ale jeżeli nie mam tytułu prawnego, to dopłaty się nie należą. Od 10 lat uprawiam to pole, w 2017 r. wpłaciłem pieniądze na zaliczkę, bo chciałem kupić te grunty. Właściciel ociągał się ze sprzedażą pola – dodał rolnik i podkreślił, iż chciał ostrzec innych rolników, żeby jednak zawierać umowy dzierżawy, bo ARiMR w takich sytuacjach nie uznaje umowy ustnej.
– Oprócz tego, iż musiałem zwrócić zaliczki dopłat, to również nie dostanę ani grosza z dopłat choćby do reszty własnych hektarów – powiedział gospodarz. Zaznaczył, iż zdaje sobie sprawę z tego, iż lepsza byłaby umowa na piśmie, ale uważa również, iż nie powinien dostać aż tak srogiej kary. W tym przypadku właściciel gruntów sam się podłożył, bo on z kolei dostał odmowę, bo wiadomo było, iż nie uprawia tego gruntu, także nie jest to korzystna sytuacja zarówno dla właściciela i dzierżawcy.
Umowy akceptowane przez ARiMR
Przy okazji innej publikacji udało nam się uzyskać informacje jak to wygląda w przypadku umowy ustnej zgodnie z prawem oraz w czasie kontroli na miejscu.
– Prawo unijne dotyczące płatności bezpośrednich ani też polskie prawodawstwo nie determinuje charakteru stosunku prawnego, na podstawie którego dany obszar jest użytkowany przez rolnika czyli pozostaje w jego dyspozycji. Mogą to być zatem wszystkie dopuszczone prawem formy, które potwierdzają prawo do gruntu, takie jak np. tytuł własności czy umowa dzierżawy, w tym umowa ustna. Przepisy regulujące zasady przyznawania płatności nie określają w jakiej formie ma być zawarta umowa dzierżawy. Zatem dopuszczalne jest zawarcie takiej umowy w formie pisemnej, ustnej czy też w formie aktu notarialnego – wyjaśnia ARiMR.
Mimo wszystko warto pamiętać, iż pisemna forma umowy zawsze bardziej nas zabezpiecza, między innymi właśnie w takich sytuacjach, jak opisał jeden z naszych Czytelników.