Awaria Ursusa C-330: Padł nam silnik, ale co tu się wydarzyło w majówkę i dlaczego?

16 godzin temu

Zwykle opisujemy wam problemy techniczne z jakimi się do nas zgłaszacie, ale tym razem awaria dotknęła naszego redakcyjnego Ursusa C-330. Silnik padł i to jego koniec, ale co tu się wydarzyło? I dlaczego?

O Ursusie C-330 słyszał każdy z nas. Ta rdzennie polska i genialna konstrukcja stała się na lata wyznacznikiem naszej mechanizacji rolnictwa. Ten ciągnik do dziś pracuje w tysiącach gospodarstw, a jego legenda chyba nigdy nie zgaśnie.

Jednak jak każda maszyna i trzydziestka ma swoje wady. No może nie są one dokuczliwe, bo technicznie nie ma się tu co psuć, a dziś głównym problemem okazuje się po prostu wypracowanie podzespołów. Mimo szeregu ewidentnych zalet Ursus C-330 po prostu się starzeje. Jak i ten.

Awaria Ursusa C-330 – tak dobrze żarło i zdechło

Nasza trzydziestka jest od kilkudziesięciu lat ciągle w użyciu. Każdego roku i w każdym sezonie ma coś do roboty. Także i teraz, gdy weekend majowy to i nasz czas na prace polowe. Ale do czasu, bo jak to w życiu bywa, jak coś dobrze idzie i choćby pogoda dopisuje, to zawsze coś musi się s… przepraszam – schrzanić.

W pewnej chwili, w czasie lekkich prac polowych w naszym “ciapku” dało się odczuć szarpnięcie spowodowane gwałtownym spadkiem mocy. Spod maski uniósł się lekki siwy dym i dało się wyczuć intensywny zapach oleju.

Co tu się wydarzyło? i dlaczego?, fot. Mateusz Wasak

Mimo brakujących koni mechanicznych ciągnik o własnych siłach dojechał do gospodarstwa. Kiedy podnieśliśmy maskę w górę z naszych ust wydobyło się ciepłe, choć mało cenzuralne słowo.

Koniec silnika trzydziestki

Obraz jaki zobaczyliśmy oznaczał jedno: to koniec pracy. Koniec silnika naszej trzydziestki. Definitywny koniec. Amen.
Spod korka odmy na pokrywie zaworów dosłownie się lało. W czasie pracy silnika w regularnych odstępach wydobywał się z niego świszczący, jakby astmatyczny “oddech” ubarwiony dymem przepalonego oleju.

Co tu się wydarzyło???

Skutki awarii Ursusa C-330 widzicie na zdjęciach, ale co tu się mogło wydarzyć – natychmiast zaczęliśmy się zastanawiać nad przyczyną awarii. To, iż jakiekolwiek dalsze prace ciągnikiem są niemożliwe, widać było gołym okiem. I słychać, bo silnik dosłownie stracił życie, a jego dźwięk pracy nie przypominał już charakterystycznego pyrkania, ale bardziej dyszenie.

Po wyciągnięciu bagnetu stanu oleju niemal trysła na nas fontanna olejowego dymu i spalin. No tak, w tej jednej chwili wszystko stało się jasne i mamy przyczynę nagłej awarii. Domyślacie się już jaką?

Awaria silnika Ursusa C-330 wydarzyła się w czasie prac polowych, fot. Mateusz Wasak

Oczywiście chodzi o pierścienie tłokowe silnika, które nagle zakończyły swój żywot. To “nagle” nie zdarza się zbyt często i tak spektakularnie jak w naszym przypadku, ale nie jest to jakaś bardzo rzadka awaria. Niestety najczęściej dochodzi do niej właśnie podczas pracy pod obciążeniem.

Dlaczego tak się stało?

Dlaczego jesteśmy na 100% pewni, iż chodzi o pierścienie tłokowe? Bo to bardzo charakterystyczna awaria. Gdy pękają, a jest w tym przypadku to niemal pewne, to silnik natychmiast traci sprężanie i moc. Całe ciśnienie wytwarzane w czasie pracy tłoka ucieka przez nieszczelne połączenie tłok – cylinder do wnętrza komory korbowodów.

Tu powoduje w niej potężne, pulsujące wraz z pracą cylindrów silnika nadciśnienie. Spaliny przedostające się do komory silnikowej z cylindra mieszane są z mgłą olejową wytwarzając charakterystyczną maź. W mniej drastycznych przypadkach, jak ten nasz, tego typu awarię można przewidzieć po zapachu sadzy wydobywającej się spod korka olejowego.

Tak wygląda silnik naszej trzydziestki, czas zabrać się za remont, fot. Mateusz Wasak

Co dalej z uszkodzonym silnikiem naszego Ursusa C-330?

Na razie zabieramy się do pracy nad demontażem osprzętu silnika, bo od czegoś trzeba zacząć. Po tego typu awarii, silnik musi być całkowicie rozebrany i dokładnie wewnątrz umyty ze spalinowo-olejowej mazi. To, czy będziemy go naprawiać i przejdzie całkowity remont generalny, czy też wymienimy go na nowy jeszcze zobaczymy.

Przeliczymy koszty remontu i bądźcie pewni, iż damy wam znać.
Teraz do pracy, bo czas nas goni.

Idź do oryginalnego materiału