Polska ziemniaczana potęga zaczyna tracić swój blask. Liczba producentów topnieje, a niewidoczny wróg – bakterioza pierścieniowa – może zniszczyć lata pracy jednym testem. Czy sektor, który od dekad karmi kraj i eksportuje swoje odmiany, przetrwa nową próbę?
Powierzchnia upraw ziemniaka systematycznie spada
Liczby są bezlitosne – w kraju działa raptem 169 producentów sadzeniaków, a powierzchnia upraw ziemniaka systematycznie spada. To nie jest tylko statystyka, to sygnał, iż coś bardzo poważnego dzieje się w sektorze, który przez dekady był filarem polskiego rolnictwa.
Najgroźniejszym przeciwnikiem okazuje się nie zagraniczna konkurencja, ale mikroskopijny wróg – bakterioza pierścieniowa. Jedna próbka z wynikiem pozytywnym i całe gospodarstwo staje przed koniecznością zniszczenia materiału siewnego. A wraz z nim często także wieloletniej pracy i dorobku. Dawniej rolnik mógł liczyć na rekompensatę – skromne 15–20 mln zł rocznie na skalę kraju. Teraz został z pustymi rękami. Gdy rynek wart miliardy traci ochronę wartą promil tej kwoty, trudno się dziwić, iż Krajowa Rada Izb Rolniczych bije na alarm.
Izby apelują!
Postulaty izb? Proste i logiczne: przywrócić system odszkodowań, dać rolnikom możliwość odwołania się do niezależnych laboratoriów, objąć kontrolą także te ziemniaki, które trafiają na krajowe pola bez żadnych badań. Krótko mówiąc – stworzyć system, który nie będzie udawał, iż problemu nie ma.
Ministerstwo odpowiada, iż ręce ma częściowo związane przepisami, ale uspokaja, iż coś jednak robi. Faktycznie, są ułatwienia – badania realizowane są krócej, ich ważność wydłużono, a część opłat obniżono niemal do symbolicznych kwot. To kroki w dobrym kierunku, ale wciąż półśrodki. Rolnik, który straci cały materiał siewny przez chorobę, nie odzyska swoich pieniędzy dzięki niższej opłacie za badanie.
Patrząc na tę sytuację z boku, trudno oprzeć się wrażeniu, iż mamy tu klasyczny polski paradoks: z jednej strony miliardowy sektor najważniejszy dla bezpieczeństwa żywnościowego, z drugiej – brak odważnych decyzji o wsparciu tych, którzy na własnych barkach go utrzymują. Ziemniak w Polsce przeżył już wiele – wojny, susze, reglamentacje. Teraz staje przed próbą biurokratyczno-bakteriologiczną. jeżeli zabraknie rozsądnych rozwiązań, kolejne lata mogą sprawić, iż ziemniak – symbol polskiej wsi – stanie się kolejną ofiarą zaniedbań i braku konsekwentnej polityki rolnej.
źródło: KRIR