Banki popełniły kolejny błąd. Zapłacą za to miliardy?

1 rok temu

Czy banki będzie czekać katastrofa a konsumenci mogą liczyć na olbrzymie rekompensaty?

Od dłuższego czasu mówi się, iż banki mogą popaść w poważne problemy finansowe przez frankowiczów. Co dziwne, nikt nie zwraca uwagi na inne ryzyka natury prawnej, które mogą w niedługiej przyszłości poważnie zaszkodzić całemu sektorowi bankowemu. W przypadku kilku banków straty wynikłe z kosztów urzeczywistnienia się tego ryzyka mogą je doprowadzić do bankructwa.
Kiedyś mówiło się, iż banki przez frankowiczów zarobią mniej. Dziś wiadomo, iż ilość czynników ryzyka, które zagrażają bankowi wzrasta. Banki muszą zapłacić za błędy swojej przeszłości. Wiele z tych czynników jest bagatelizowana przez bankowców. Mogłoby się wydawać, iż sektor bankowy zaczyna dostrzegać problemy dopiero wtedy – kiedy już jest za późno. Według najnowszych wyliczeń franki mogą kosztować banki choćby 100 miliardów zł! Banki mogłyby zapłacić za swoje błędy tylko część tej kwoty, ale upływ czasu powoduje, iż kwoty roszczeń gwałtownie się mnożą. Dziś odsetki za zwłokę wynoszą 12,25% w skali roku! Powoduje to, iż potencjalna kwota sporu rośnie w astronomicznym tempie. Pamiętajmy, iż banki komercyjne posiadają niespełna 200 mld kapitałów własnych. Skąd więc wziąć pieniądze na kolejne odpisy? Bo ryzyk prawnych jest coraz więcej. Mimo iż banki milczą w tej sprawie, już z pewnością czują presje zupełnie nowego typu spraw sądowych.

Banki starają się nie dostrzegać kolejnych zagrożeń, takich jak chociażby problem sankcji kredytu darmowego kredytu gotówkowego czy też problemu reprezentatywności, rynkowości i adekwatności WIBORu. Należy zauważyć, iż sankcja kredytu darmowego do tej pory była używana przez konsumentów jako sposób obrony przed bankiem, który chciał im wypowiedzieć umowę czy go windykować. Dziś konsumenci zaczynają używać tego prawa do ataku – aby odzyskać koszty kredytu, choćby jeżeli radzą sobie dobrze z jego spłatą. Kancelarie prawne, które nauczyły się walczyć z bankami przy sporach frankowych, czy też przy sporach wynikłych z art. 49 ustawy o kredycie konsumenckim, motywując klientów dużymi potencjalnymi korzyściami. Ostatnio pojawiła się kampania na Facebooku finansowana przez banki, która ma wmówić konsumentom, iż podważanie WIBORu nie ma sensu. Pokazuje to wielką desperację całego sektora bankowego. I bezradność. Sektor bankowy nie nauczony doświadczeniami wynikłymi ze sporów frankowych przez cały czas popełnia ten sam błąd. Bankowcy przez cały czas uważają, iż zwlekanie ograniczy jego straty. A będzie wręcz przeciwnie, czego przykładem są kredyty we frankach szwajcarskich i astronomiczne kwoty wypłacane frankowiczom po przegranych sprawach. Jak to mówią chytry traci dwa razy.
Jednym z takich zagrożeń, które zaczyna się materializować, jest problem pozbywania przychodu kredytodawców w umowach kredytowych, w których to instytucja dopuściła się naruszeń wymienionych w art. 45 pkt 1 ustawy o kredycie konsumenckim (sankcja kredytu darmowego), w której to konsument zwraca kredyt bez kosztów. Co najważniejsze konsumentowi należy się w zwrot kosztów kredytu od terminu udzielonego kredytu aż do momentu jego spłaty. jeżeli kredyt nie jest spłacony – konsument do końca okresu spłaty zwolniony jest z wszelakich kosztów wynikających z treści umowy. Jest to kara bardzo dotkliwa dla banku, bo często nie jest współmierna do wyrządzonej szkody konsumentowi. Ale tak jest, iż konsument zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, ma bardziej uprzywilejowaną pozycję. Wynika to z poglądu, iż na rynku gospodarczym pod względem wiedzy i pozycji ekonomicznej jest słabszą stroną stosunku prawnego od przedsiębiorcy, którym jest bank.

Działy ryzyka banków skupiły się na wskaźnikach jakości obsługi kredytowej bagatelizując czynniki ryzyka prawnego, które właśnie się materializują. Uchybienia w umowach wynikają często z niewiedzy stosowania prawa, jego interpretacji, błędów przy wyliczeniach, chciwości a często chęci prezentowania oferty w taki sposób, aby sprawiała ona wrażenie bardziej atrakcyjnej od ofert konkurentów (przykładem jest tutaj nałożona kara przez UOKiK na Santander Consumer Bank S.A. za błędnie wykazywaną całkowitą kwotę kredytu).

Bankowcy dbając o stabilność banku skupiają uwagę nie na tym co trzeba. Banki zamiast skupiać się na liniowej analizie dyskryminacyjnej, wielomianowym modelu logitowym czy metodzie DEA powinny zajrzeć do umów i zadać sobie pytanie: „Czy pisząc niezgodne z prawem umowy i dopuszczając się praktyk naruszające zbiorowe interesy konsumentów rzeczywiście nie narażają się na wielomiliardowe straty?” Banki powinny się skupić się na kluczowych elementach ryzyka, które może przesądzić o upadłości banku. Analiza jakości obsługi portfela kredytowego, która ma marginalny wpływ na wynik finansowy, jest dla banku sprawą kluczową. Czy bank nie powinien jednak skupić się na tym jakie wady zawarte są w ich umowach oraz jakich praktyk się dopuszczają i nie powinien chcieć tego naprawiać?

Okazuje się, iż banki dopuściły się wielu naruszeń prawa, o których się dziś nie mówi. A raczej ich nie rozumie. Nikt w bankach nie potrafi popatrzyć w sposób krytyczny na zapisy zawarte w umowach oraz praktyki jakie banki stosowały i przez cały czas stosują. Być może poszczególne banki wiedzą, iż w przeszłości stosowały tego typu praktyki, ale mleko się już rozlało, milczą w tym temacie i biorą klientów na przeczekanie, aby okres upoważniający do skorzystania z sankcji jak najszybciej minął. Są też banki, które mimo wiedzy przez cały czas te błędy popełniają. Niektóre banki, które popełniły tego typu błędy starają się zmobilizować klienta do refinansowania zobowiązania i zastosowania w nowej umowie takich zapisów, aby klient nie mógł skorzystać z prawa sankcji kredytu darmowego. Klient często jest naiwny i podpisuje takie umowy, bo umowa wydaje się być korzystniejsza. Zrzeka się w ten sposób prawa do darmowego kredytu, bo okres roczny od spłaty starego gwałtownie minie. A pamiętajmy, iż rok po spłacie – klient nie ma prawa skorzystać z sankcji kredytu darmowego. Musimy jednak wiedzieć, iż mimo upływu roku od momentu dokonania całkowitej spłaty, klient w niektórych przypadkach przez cały czas może dochodzić swoich praw przed sądem np. w celu stwierdzenia nieważności umowy. Ale wada w umowie musi być znacząca np. jednostronne narzucanie wielkości oprocentowania. Osobiście zweryfikowałem wzory takich umów i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, iż jest w nich masa błędów.

Czekamy na orzeczenie TSUE w sprawie kredytowanych kosztów – nikt o tym nie mówi, mimo iż może to kosztować banki kilkadziesiąt miliardów złotych.

Sąd Rejonowy dla Krakowa – Podgórza w Krakowie (Polska) w dniu 3 listopada 2022 r. – Profi Credit Polska S.A. przeciwko G.N. (Sprawa C-678/22) złożył wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym do TSUE w sprawie naliczania odsetkę od kosztów kredytu. Zostały zadane dwa pytania. A oto fragment dwóch z nich:

Pytania prejudycjalne:

Pytanie numer 1:

Czy art. 10 ust. 2 lit. f) w zw. z art. 3 lit. j) dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 r. w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz uchylającej dyrektywę Rady 87/102/EWG 1 w kontekście zasady skuteczności prawa Unii i celu tej dyrektywy oraz w świetle art. 3 ust. 1 i 2 w zw. z art. 4 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich 2 należy interpretować w ten sposób, iż sprzeciwiają się one praktyce zamieszczania w umowach o kredyt konsumencki, których treść nie jest wynikiem indywidualnych uzgodnień pomiędzy przedsiębiorcą (kredytodawcą) a konsumentem (kredytobiorcą) takich postanowień, które przewidują oprocentowanie nie tylko kwoty wypłaconej konsumentowi, ale również pozaodsetkowych kosztów kredytu (tj. prowizji lub innych opłat, które nie są składnikami wypłaconej konsumentowi kwoty kredytu, a które składają się na całkowitą kwotę do zapłaty przez konsumenta w wykonaniu jego zobowiązania wynikającego z umowy kredytu konsumenckiego)?

Pytanie numer 2:

Czy art. 10 ust. 2 lit. f) i g) dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 r. w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz uchylającej dyrektywę Rady 87/102/EWG w kontekście zasady skuteczności prawa Unii i celu tej dyrektywy oraz w świetle art. 5 dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich należy interpretować w ten sposób, iż sprzeciwiają się one praktyce zamieszczania w umowach o kredyt konsumencki, których treść nie jest wynikiem indywidualnych uzgodnień pomiędzy przedsiębiorcą (kredytodawcą) a konsumentem (kredytobiorcą), postanowień ujawniających jedynie stopę oprocentowania kredytu oraz wyrażoną kwotowo łączną wartość skapitalizowanych odsetek, do których zapłaty obowiązany jest konsument w wykonaniu swojego zobowiązania wynikającego z tej umowy, bez jednoczesnego wyraźnego poinformowania konsumenta, iż podstawą obliczenia skapitalizowanych odsetek (wyrażonych kwotowo) jest inna kwota niż faktycznie wypłacona konsumentowi kwota kredytu, a w szczególności, iż jest to suma wypłaconej konsumentowi kwoty kredytu oraz pozaodsetkowych kosztów kredytu (tj. prowizji lub innych opłat, które nie są składnikami wypłaconej konsumentowi kwoty kredytu, a które składają się na całkowitą kwotę do zapłaty przez konsumenta w wykonaniu jego zobowiązania wynikającego z umowy kredytu konsumenckiego)?

Z zadanych pytań do TSUE wynika: czy zgodne z prawem jest naliczanie odsetek od kosztów takich jak prowizja czy ubezpieczenie – jeżeli klient nie zapłaci ich z góry? Dla mnie zawsze było to zastanawiające. Jak banki mogą liczyć odsetki od prowizji, która zostaje przecież w banku. Albo czy banki nie mogą wynegocjować z ubezpieczycielem takiej konstrukcji ubezpieczenia, by było ono opłacane miesięcznie a nie z góry za cały okres? Pewnie mogłyby – tylko po co? Przecież byłoby to dla nich mniej opłacalne. Banki nigdy tego nie poddały refleksji, bo takie zabiegi sprawiały, iż bank zarabiał jeszcze więcej na kredycie. Liczyła się kasa a nie dobro konsumenta. Było to możliwe tylko w Polsce. A banki zarabiały krocie. Mamy jedno z najwyższych oprocentowań w Europie a banki dodatkowo dopuszczały się praktyk pobierania odsetek od kosztów. Nigdzie indziej banki nie mają takiego eldorado jak w Polsce.

Znam ofertę każdego banku komercyjnego w Polsce i mogę powiedzieć tyle, iż nie znam takiego banku, który by nie kredytował kosztów kredytu i nie pobierał odsetek od kredytowanych kosztów. Oczywiście jest niewielka ilość umów, gdzie banki oferowały kredyt bez prowizji i bez kredytowanych ubezpieczeń w promocji, ale takie kredyty są w mniejszości. Większość banków stosowało ten proceder w większości umów kredytowych jakie oferowali. To teraz można zadać sobie pytanie: Ile tych umów zawiera kredytowane koszty? 70%? 80%? Cały portfel kredytów gotówkowych w Polsce wynosi niespełna 160 mld zł.

Myślę, iż na przełomie 2023/2024 powinniśmy poznać stanowisko TSUE w tej sprawie, ale w mojej ocenie szala przechyla się bardziej w kierunku konsumentów niż banków. Jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, iż TSUE opowie się po stronie konsumentów i tym razem. Ale pomimo, iż TSUE „wielbi” konsumentów, sprawa jest kontrowersyjna.

TSUE już wypowiadało się w tej kwestii, mimo iż nie był do główny motyw zapytania.

Zgodnie z art. 5 ust. 12 – rzeczywista roczna stopa oprocentowania – całkowity koszt kredytu ponoszony przez konsumenta, wyrażony jako wartość procentowa całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym.

Z kolej art. 5 ust. 10 wskazuje, iż stopa oprocentowania kredytu oznacza stopę oprocentowania wyrażoną jako stałe lub zmienne oprocentowanie stosowane do wypłaconej kwoty na podstawie umowy o kredyt w stosunku rocznym.

Mimo, iż nie ma w ustawie wyjaśnionego pojęcia „kwoty wypłaconej” należy uznać, iż jest to ta sama kwota co „całkowita kwota kredytu”. Potwierdza to orzeczenie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 21.04.2016 r., C-377/14, Ernst Georg Radlinger i Helena Radlingerová v. Finway A.S. w pkt 88 stwierdził, że:

Kwota wypłat w rozumieniu pkt I załącznika I do dyrektywy 2008/48 odpowiada więc całkowitej kwocie kredytu w rozumieniu art. 3 lit. l) rzeczonej dyrektywy.” Oraz pkt 91 „…całkowita kwota kredytu i kwota wypłat określają całość kwot udostępnianych konsumentowi, co wyklucza kwoty powiązane przez kredytodawcę z pokryciem kosztów związanych przez kredytodawcę z udzieleniem odnośnego kredytu, które to kwoty nie są w rzeczywistości wypłacane konsumentowi….

Odzwierciedlenie stanowiska TSUE można znaleźć już w polskim orzecznictwie. Przykładem może być tutaj orzeczenie I C 1560/21:

Tymczasem w świetle art. 5 pkt 10 u.k.k. stopa oprocentowania kredytu oznacza stopę oprocentowania wyrażoną jako stałe lub zmienne oprocentowanie stosowane do wypłaconej kwoty na podstawie umowy o kredyt w stosunku rocznym

Konieczne jest zaznaczenie w tym miejscu, iż ustawodawca posłużył się w ww. definicji pojęciami tożsamymi z tymi użytymi w transponowanej dyrektywie nr 2008/84 (art. 3 lit. j dyrektywy). Zastosowanie pojęcia „wypłaconej kwoty” nie może jednak w niniejszej sprawie oznaczać, iż stanowi ona pojęcie odmienne od całkowitej kwoty kredytu. Wypłacona kwota kredytu nie ma bowiem odrębnej definicji, niemniej jednak literalna wykładnia tego przepisu nie pozwala na przyjęcie, aby stanowiła ona jakąkolwiek inną kwotę niż tą jaką rzeczywiście udostępniono konsumentowi. Taka też wykładnia została przesądzona przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 21.04.2016 r., C-377/14, Ernst Georg Radlinger i Helena Radlingerová v. Finway A.S. Trybunał wskazał tam, iż ujęty w załączniku nr I do dyrektywy wzór zawierający pojęcie C(k) opisany jako „kwota wypłaty k” jest tożsamy pojęciu całkowitej kwoty kredytu, co wynika z samej istoty wzoru i definicji całkowitej kwoty kredytu oraz całkowitych kosztów kredytu, które to pojęcia muszą być rozłączne. Ujęcie więc w sumie wypłaconej kredytobiorcy prowizji (a więc kosztu należącego do całkowitych kosztów kredytu) sztucznie obniża RRSO powodując, iż wszystkie ww. koszty obliczane są od wyższej kwoty, a więc stanowią procentowo mniejszą część kredytu, a właśnie stosunek tych kosztów i całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym stanowi RRSO (art. 5 pkt 12 u.k.k., art. 3 lit. i dyrektywy). Skoro kwota wypłaty jest pojęciowo tożsama z całkowitą kwotą kredytu, zaś tym pojęciem ustawodawca wspólnotowy, a za nim krajowy posługuje się na określenie kwoty, od której możliwe jest pobieranie oprocentowania, to należało uznać, iż praktyka polegająca na pobieraniu oprocentowania od kwoty wypłaconej zsumowanej z udzieloną prowizją jest sprzeczna z przepisami ustawy i dyrektywy, co zostało w sposób wiążący przesądzone wyżej przytoczonym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Zastosowanie powyższej metody wyliczenia odsetek ma zaś niewątpliwy wpływ na RRSO. Jak już bowiem była o tym mowa we wcześniejszej części rozważań, art. 5 pkt 10 u.k.k. rzeczywistą roczną stopę oprocentowania jako całkowity koszt kredytu ponoszony przez konsumenta, wyrażony jako wartość procentowa całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym. Innymi słowy jest to wartość wyrażająca procentowy udział kosztów kredytu w stosunku rocznym w całkowitej kwocie kredytu.

Art. 5 pkt 6 u.k.k. definiuje natomiast całkowity koszt kredytu jako wszelkie koszty, które konsument jest zobowiązany ponieść w związku z umową o kredyt, w szczególności:
1. odsetki, opłaty, prowizje, podatki i marże, o ile są znane kredytodawcy oraz
2. koszty usług dodatkowych, w szczególności ubezpieczeń, w przypadku, gdy ich poniesienie jest niezbędne do uzyskania kredytu lub do uzyskania go na oferowanych warunkach,
– z wyjątkiem kosztów opłat notarialnych ponoszonych przez konsumenta.

Skoro odsetki stanowią element całkowitego kosztu kredytu, a zostały one policzone w sposób nieprawidłowy – nie od całkowitej kwoty kredytu ale od sumy tej kwoty oraz kwoty prowizji, to należało uznać, iż wskazana w umowie kwota odsetek jest zawyżona, a w konsekwencji zawyżone są całkowite koszty kredytu, a co za tym idzie – inne będzie RRSO, ponieważ całkowita kwota kredytu pozostaje bez zmian, ale odsetki które wchodzą w skład kosztów liczone są od kwoty kapitału i prowizji a zatem w sposób fałszywy stanowią inną wartość procentową.”

Już wiele lat temu Sąd Najwyższy w orzeczeniu z dn. 10 lutego 2004 r., IV CK 437/2002 wypowiadał się w kwestii tego co może stanowić cel kredytowania. Sąd najwyższy uznał, iż wykorzystanie kredytu oznacza oddanie kredytobiorcy środków pieniężnych na określony w umowie cel. Oddanie do dyspozycji środków pieniężnych ma zapewnić kredytobiorcy ich wykorzystanie w sposób odpowiadający jego interesom uwidocznionym w umowie kredytowej. I zgodnie z tą sentencją prowizja nie może stanowić celu kredytowania bo nie jest ona celem, który odpowiada jego interesom.

Pamiętajmy, iż banki komercyjne posiadają niespełna 200 mld kapitałów własnych. Skąd więc wziąć pieniądze na kolejne odpisy? Bo ryzyk prawnych jest coraz więcej. Mimo iż banki milczą w tej sprawie, już z pewnością czują presje zupełnie nowego typu spraw sądowych.

A to iż wiele kancelarii zainteresowało się zupełnie nową kategorią spraw widać już na mediach społecznościowych. Gdzie reklam tego typu wyświetla się coraz więcej: „odzyskaj odsetki od kredytu wiąż spłacanego kredytu”, „zmniejsz ratę kredytu gotówkowego o 50%” czy „skorzystaj z sankcji kredytu darmowego”. O co chodzi? Banki z pewnością już wiedzą bo pozwów do banków wpłynęło już setki a być może i tysiące! Już tłumaczę o co chodzi.

Na czym dokładnie polega mechanizm kredytowania kosztów?

Bank często przy udzieleniu kredytu oprócz naliczania odsetek pobieranych od kapitału pobierały dodatkowo prowizje za przyznanie kredytu lub pobierały składkę ubezpieczeniową. Te składniki mogą występować razem albo po każdym z nich osobno. Dodatkowo klient rzadko kiedy opłacał je z góry. Logicznym wydaje się, iż opłaty te powinny być płacone przez klienta gotówkowo albo jeżeli jest taka wola banku, może ich płatność rozłożyć w czasie.

Banki jednak zaczęły upowszechniać praktykę kredytowania tych kosztów. Wychodziły z założenia, iż jeżeli klient nie posiada własnych środków na dokonanie tych opłat mogą one sfinansować te koszty. Wyciągały „pomocną dłoń”, ale życzyły sobie za to dodatkowego benefitu – postanowiły, iż będą od nich naliczać odsetki. Banki zaczęły więc naliczać odsetki od całości kredytu: zarówno kapitału wypłaconego konsumentowi, jak i kwoty wykorzystanej do pokrycia kosztów uruchomienia kredytu oraz składek ubezpieczeniowych.

Mimo, iż Sąd Najwyższy nigdy nie wypowiedział się jednoznacznie, czy dopuszczalne jest naliczanie odsetek od kredytowanych kosztów – banki stosowały tą praktykę. Po wejściu w życie ustawy o kredycie konsumenckim w 2011 roku Prezes UOKiK wydał pismo, w którym kwestionował taką konstrukcję. Nie kontynuował tego wątku, więc sprawa przycichła.

Praktyka ta powodowała, iż dochodowość na produkcie wzrastała a banki dzięki temu zarabiały więcej.

Przykład jak działa ten proceder pokazane jest na poniższych wyliczeniach:

A co z kredytowaniem ubezpieczeń?

Jeszcze bardziej kontrowersyjne wydaje się kredytowanie wszelkiego rodzaju składek ubezpieczeniowych. Przyjrzyjmy się jak to działało w przypadku składki ubezpieczeniowej. Ubezpieczenia sprzedawane przez banki często miały (i przez cały czas mają) ograniczony zakres, niewielką ochronę oraz sama wysokość składki w porównaniu do zakresu zabezpieczenia jest mocno zawyżona. Głównym celem sprzedaży takich produktów przeważnie była nie ochrona konsumenta, ale dodatkowy zysk dla banku.

Mimo, iż banki zostały ograniczone rekomendacją U w zakresie proponowanych ubezpieczeń to i tak narzucały własne rozwiązania.

Np. Rekomendacja 13 stanowiła, że:

Bank powinien zapewnić swobodę wyboru przez klienta zakładu ubezpieczeń, z którego usług klient zamierza skorzystać. Dla akceptacji przez bank ochrony ubezpieczeniowej decydujące powinny być kryteria wynikające z wymaganego przez bank zakresu ochrony ubezpieczeniowej.

Czy Rekomendacja 15 której banki często nie przestrzegały:

Bank powinien umożliwić klientowi zapoznanie się z postanowieniami umownymi w zakresie stanowiącym o jego prawach i obowiązkach, przed zawarciem umowy ubezpieczenia przez klienta (pośrednictwo) lub przed wyrażeniem zgody przez klienta, na finansowanie składki ubezpieczeniowej (umowa ubezpieczenia na cudzy rachunek). Bank powinien przedstawić klientowi adekwatne i kompletne informacje o produkcie ubezpieczeniowym, w szczególności w zakresie rodzajów ryzyka objętych umową ubezpieczenia, warunków ochrony ubezpieczeniowej i włączeń z jej zakresu, jak również możliwych przyczyn odmowy wypłaty świadczenia oraz zasad dotyczących finansowania ochrony ubezpieczeniowej.

Albo Rekomendacja 18:

Wynagrodzenie banku z tytułu oferowania produktów ubezpieczeniowych powinno być ustalane przy uwzględnieniu wysokości ponoszonych przez bank kosztów.

Banki często stosowały składki jednorazowe, a iż klient nie posiadał środków na opłacenie ubezpieczenia (no bo przecież przyszedł pożyczyć – bo mu brakowało) to banki kredytowały te składki, przez co dodatkowo naliczały od składki odsetki. A przecież banki, jako profesjonaliści mogły bez problemu wynegocjować u ubezpieczyciela dowolne formy płatności np. składkę miesięczną, ale tego nie robiły, bo byłoby to dla nich mało korzystne.

Musimy mieć też świadomość, iż większość składki po opłaceniu do ubezpieczyciela wracała do banku jako agenta pośredniczącego w sprzedaży ubezpieczenia. I to było często od 50 do 90% opłaconej składki przez klienta.

Pozwów będzie wiele. Kancelarie prawne dopiero się tego uczą.

Patrząc na krzywą uczenia się, jesteśmy dopiero na początku całego procesu zdobywania wiedzy przez cały sektor prawny w tym temacie. Na ten moment co najwyżej tysiące takich spraw trafiło do sądów. Prawnicy nie rozumieją jeszcze tej problematyki do końca, nie potrafią czytać umów kredytowych i wyszukiwać w nim wad prawnych. Podobnie było z kredytami frankowymi – zanim prawnicy nauczyli się czytać umowy i doszukiwać się w nich abuzywności minęły lata. Tym razem proces uczenia kancelarii prawnych powinien postępować znacznie szybciej niż było to w sprawach frankowych, bo prawnicy obyli się wcześniej ze sprawami frankowymi.

Proces uczenia się najprawdopodobniej będzie przebiegał skokowo. Na pewno nie będzie szybki i w którymś momencie może być tak, iż chętnych do składania pozwów będzie więcej, niż możliwości przyjęcia spraw przez wykwalifikowanych prawników. Do tego to są sprawy natury finansowej, a jak wiadomo większość prawników to humaniści i nie każdy z nich poradzi sobie ze zrozumieniem tych spraw. Mało jest także osób, które będą potrafiły wyliczyć kwoty sporu w tego typu postępowaniach.

Najprawdopodobniej sektor bankowy sam powoli dostrzega ten problem, gdyż na spotkaniach ZBP poruszane są kwestie sankcji kredytu darmowego. Podczas spotkań mówi się o tym, iż sankcja kredytu darmowego nie ma bezpośredniego umocowania w dyrektywie 2008/48/WE, gdyż akt prawa unijnego wspomina jedynie w sposób ogólny, iż sankcje powinny być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające. Polskie przepisy przewidują kredyt darmowy jako karę za ponad 20 naruszeń, niekiedy o charakterze czysto formalnym, bez negatywnych skutków dla klienta.

Materializacja kolejnego ryzyka prawnego z pewnością nie pomoże stabilizacji sektora finansowego.

Należy także zauważyć, iż pozwów będzie przyrastać w szybkim tempie. Aktualnie 25% frankowiczów jest w sądzie. Szacuje się, iż na batalie z bankiem docelowo zdecyduje się 50% albo więcej frankowiczów.

Kolejność przystępowania do pozwów o sankcje kredytu darmowego ilustruje krzywa adaptacji innowacji.

Jednak mocnym ograniczeniem są moce przerobowe prawników. Zauważymy, iż sporów frankowych aktualnie prowadzonych jest w Polsce niespełna 200 000. A umów o kredyty gotówkowe są miliony.

Według mnie będą trzy czynniki, które działają na korzyść banków i mogą ograniczyć ilość wytaczanych procesów:

  1. Kwoty sporów często w przypadku kredytów gotówkowych są nieznaczne, więc część konsumentów po prostu odpuści.
  2. Klient gotówkowy jest mniej zamożny i może być go nie stać na pozwanie banku. Ilość kancelarii prawnych która będzie chciała finansować takie procesy nie zaspokoi popytu.
  3. Nie ma takiej ilości prawników w Polsce, aby obsłużyć tyle spraw.

Jeśli chodzi o sankcje kredytu darmowego, sprawy wydają się dość oczywiste, więc nie wykluczonej jest, iż na rynku powstanie wiele podmiotów które będą przyjmować tego typu sprawy tylko w oparciu o opłatę od sukcesu.

Jakie wady powoduje kredytowanie prowizji, które skutkują sankcją kredytu darmowego?

W orzecznictwie wskazuje się, iż choćby pojedyncze uchybienia poczynione przez kredytodawcę w umowie kredytu skutkować mogą skutecznym skorzystaniem z omawianej sankcji, będącej podstawą żądania niniejszego pozwu. (tak m.in. wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie z dnia 1 lutego 2022 r., sygn. akt I C 2961/21).

Kredytowanie prowizji powoduje szereg uchybień, które wymienione są w art. 30 pkt 1. Są to m.in.:

  • błędnie wyliczone RRSO – skoro odsetki były naliczane od prowizji, to RRSO również jest błędnie określone,
  • błędnie wykazana całkowity koszt kredytu – skoro bank nie mógł kredytować prowizji, to jednocześnie błędnie wykazał całkowite koszty kredytu,
  • jeśli oprocentowanie była bliska oprocentowaniu maksymalnemu w rozumieniu art…. , to poprzez naliczanie oprocentowania od prowizji i ubezpieczenia mogło faktycznie dojść do przekroczenia tego maksymalnego pułapu z uwagi na to, iż kwota naliczonych odsetek w okresie dziennym mogła się uzbierać wyższa kwota, niż ta która zostałaby wyliczona na podstawie maksymalnego pułapu oprocentowania wyliczonego od całkowitej kwoty kredytu,
  • jeśli bank nie mógł naliczać odsetek od pozaodsetkowych kosztów kredytu, to może dojść do sytuacji, iż odsetki, które powiększały pozaodsetkowe koszty po zsumowaniu z pozostałymi pozaodsetkowymi kosztami kredytu mogły przekroczyć maksymalny limit zapisany w ustawie o kredycie konsumenckim.
  • jeśli bank naliczał oprocentowanie od prowizji a nie mógł tego rozbić, to czy naliczone odsetki od prowizji należy przy wyliczeniach traktować jako ukrytą formę prowizji?

Pytań jest znacznie więcej.

Jakie inne wady może zawierać umowa, które mogą spowodować możliwość skorzystania z sankcji kredytu darmowego?

Czy zarzuty do sankcji są istotne? Powinniśmy sobie zadać pytanie, czy naruszenie, którego dopuścił się bank a wprowadza klienta w błąd, bądź powoduje przekroczenie ustawowo określonych progów, czy też, czy bank może kształtować jednostronnie koszt obsługi umowy kredytowej? jeżeli tak, to powinniśmy się bliżej przyjrzeć tej sprawie, bo może być to umowa wadliwa kwalifikująca się do skorzystania z omawianej sankcji.

Przykłady naruszeń w umowach, które dają prawo skorzystania z sankcji kredytu darmowego:

  • Nieprecyzyjna lub niejednoznaczna/dwuznaczna formuła zmiany oprocentowania.
  • Blankietowa zmiana wysokości oprocentowania.
  • Niewyrażenie w umowie stawki oprocentowania przeterminowanego obowiązującej na czas podpisania umowy.
  • Kredytowanie prowizji i naliczanie od niej odsetek.
  • Błędnie określona całkowita kwota kredytu – poprzez zaliczanie prowizji do całkowitej kwoty kredytu.
  • Błędne wyliczenie RRSO.
  • Zbyt wysokie pozaodsetkowe koszty kredytu.
  • Brak informacji o kolejność zaliczania wpłat klienta na poczet konkretnych kategorii należności.
  • Niewskazanie skutków i konsekwencji wcześniejszej spłaty zobowiązania.
  • Za mało precyzyjne określenie warunków zmiany opłat tabeli opłat i prowizji.
  • Niewykazanie kosztu dziennego obsługi zadłużenia w przypadku odstąpienia od umowy.

O tych wadach powiemy szerzej w kolejnym artykule i pokażemy przykłady w/w naruszeń na konkretnych wzorcach umów.

Ile mogę zyskać korzystając z sankcji kredytu darmowego?

Poniżej przedstawiamy przykład konkretnej umowy. Wyliczyliśmy w niej kwotę korzyści tak, aby łatwo było zrozumieć skąd się te poszczególne kwoty wzięły.

Niestety na ten moment jeszcze niewielu prawników rozumie zasady stosowania sankcji. O ile nie jest to skomplikowane z punktu widzenia zapisów samej ustawy, to już trudniejsze jest znalezienie konkretnych wad w umowie. Często prawnicy wypowiadający się na temat sankcji powołują się na wady typu brak daty. Jednak według mnie jest to zły kierunek. Szukając wad w umowie powinniśmy zadać sobie dwa podstawowe pytania:

  • Czy określona wada w umowie wprowadzała w błąd klienta w taki sposób, iż skutki finansowe podjęte w oparciu o błędne dane mogły nastawić go na straty?
  • Czy w umowie występował mechanizm, który mógł sprawić ze konsument mógł ponieść koszy które były pobrane niezgodnie z prawem i mogło się to odbić negatywnie na jego sytuację finansową?

Czy bank wypłaci nam pieniądze na podstawie samego oświadczenia?

Mimo, iż treść artykułu art. 45. 1. Wprost wskazuje, iż w przypadku naruszenia przez kredytodawcę art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1–8, 10, 11, 14–17, art. 31–33, art. 33a i art. 36a–36c konsument, po złożeniu kredytodawcy pisemnego oświadczenia, zwraca kredyt bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy w terminie i w sposób ustalony w umowie, procedura ta nie jest taka prosta.

Teoretycznie, aby skorzystać z sankcji kredytu darmowego wystarczy samo oświadczenie klienta o skorzystaniu z sankcji, to bank najprawdopodobniej odrzuci taki wniosek. Dlatego w takim przypadku będzie konieczna droga sądowa.

Jeśli chcesz zweryfikować czy zwrot Ci się należy, nie czekaj dłużej i wyślij do mnie maila na adres: [email protected]

Czas jaki jest Nam potrzebny na analizę uzależniony jest od ilości złożonych zapytań. Najlepiej, aby oprócz umowy przysłać także raport BIK. Dane osobowe proszę zamazać.

Idź do oryginalnego materiału