Bastion tanich jabłek? Dlaczego sadownicy sprzedają jabłka tak tanio?

6 godzin temu

Dniówki rosną, a ceny jabłek spadają

W gospodarstwie Łukasza Cielmy (autor kanału na YT: Cielmus) trwa jeszcze zbiór odmiany Red Jonaprince. Niebawem przyjdzie czas na odmianę Idared. Jabłka mają bardzo dobrą jakość, również w jego sadzie wybarwienie jest na najwyższym poziomie.

Jednak, jak wyjaśnia sadownik, na Lubelszczyźnie są duże problemy ze znalezieniem odpowiedniej liczby pracowników. – Rozmawiam ze znajomymi – wszyscy borykają się z tym samym problemem, a stawki za zbiór rosną do niebotycznych poziomów. Godzina pracy to choćby 25 złotych, a bywa i więcej. Tymczasem, za ile możemy możemy sprzedać Idareda? Za złotówkę. Gdzie my jesteśmy? Czy nie umiemy liczyć kosztów? – pyta retorycznie sadownik.

Jak przyznaje, udało mu się sprzedać Galę i Golden Deliciousa w satysfakcjonujących cenach, jednak w tej chwili sytuacja uległa pogorszeniu. Ilu sadowników tyle opinii o przyczynach. Czy to zmowa cenowa pośredników? A może po prostu jest dużo jabłek? Zdaniem sadownika każde ogniowo pośredniczące w handlu chce uszczknąć jak najwięcej dla siebie, dlatego ceny spadły.

Dlaczego sadownicy z Lubelszczyzny sprzedają tanio jabłka?

Jak zauważa Łukasz Cielma, pojawia się również wiele głosów, iż Lubelskie to bastion tanich jabłek. Pośrednicy z Mazowsza przyjeżdżają tu na zakupy, bo wiedzą, iż jabłka kupią tanio. Są to ceny absolutnie niewspółmierne do kosztów poniesionych na produkcję.

Niestety, nie jest również tajemnicą, iż wynika to z braku możliwości przechowalniczych. Sadownicy, którzy nie mają takiego zaplecza, po prostu muszą sprzedać jabłka, oddając się tym samym w łaskę lub niełaskę pośredników. Takie jest również zdanie naszego rozmówcy.

W jego opinii każdy sadownik powinien mieć bazę przechowalniczą. W tym miejscu pojawia się również kwestia programu wspierającego budowę nowych chłodni, który od czasu do czasu pojawia się w ogólnej dyskusji, również ze strony Ministerstwa Rolnictwa. – Uważam, iż w Polsce powinien powstać program wspierający rolników w budowie baz przechowalniczych. Dzięki temu nie psulibyśmy cen – mówi.

Czy posiadanie chłodni to klucz do rozwiązania problemów?

Jest jednak i druga strona medalu. jeżeli program dotacji do przechowalni ruszyłby masowo, jaki miałoby to wpływ na ceny na wiosnę? Czy ustabilizowałoby rynek, czy wręcz przeciwnie? Temat poruszony przez p. Łukasza wywołał lawinę komentarzy. Część sadowników zgadza się z jego opinią, inni wręcz przeciwnie.

Po pierwsze, wiele osób podkreśla fakt, iż jakiekolwiek programy pomocowe czy dopłaty sprawiają, iż automatycznie winduje to ceny produktów. Przykładem może być rynek ciągników. W przeważającej części sadownicy uważają, iż gdyby nie dopłaty, maszyny byłby zdecydowanie tańsze. To samo mogłoby się stać w przypadku chłodni. Już teraz taka inwestycja pociąga za sobą ogromne koszty.

Zdarzają się również komentarze, iż chłodnia nie poprawi sytuacji, bo nasadzenia są po prostu zbyt duże. W przeszłości nie raz bywało już tak, iż jabłka przechowywane kilka miesięcy trafiały do przetwórstwa.

Idź do oryginalnego materiału