Blokada ukraińskiej granicy. Kto zyska, kto straci?

6 miesięcy temu

Trwające protesty na polsko-ukraińskiej granicy stają się nie tylko bardziej donośne, ale również coraz bardziej kosztowne. Sprawdzamy, komu blokada ukraińskiej granicy jest na rękę, a komu zaszkodzi?

Blokada ukraińskiej granicy nie jest tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. Jak więc wygląda w tej chwili handel z Ukrainą?

Ukraina — wielki czy mały partner handlowy?

Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy analizując obecną sytuację przypomina, iż protesty na granicy rozpoczęły się już w listopadzie. Pierwotnie organizowali je przewoźnicy, ale z czasem dołączyli do nich rolnicy. Głównym postulatem protestujących jest ograniczenie importu produktów rolnych z Ukrainy, które według nich zalewają polski rynek. Czy tak jest faktycznie?

Polska unijnym liderem w handlu z Ukrainą

Według analizy Ośrodka Studiów Wschodnich w 2023 r. Polska zajęła pierwsze miejsce wśród państw unijnych zarówno pod względem eksportu na Ukrainę (30,6%), jak i importu z tego kraju (19%). Nasz handel z Ukrainą wyniósł 1/4 całości obrotów tego kraju z UE.

To jednak nie znaczy, iż Ukraina jest dla nas jakimś znaczącym partnerem handlowym. jeżeli chodzi o całość eksportu, to udział Ukrainy w 2023 roku wynosił 3,2%. Nasz wschodni sąsiad był 7. z kolei rynkiem zbytu polskich produktów. W 2023 r. polska sprzedaż na Ukrainę miała wartość 11,4 mld euro (o 17,2% więcej niż w roku 2022).

Jeśli chodzi o import ukraińskich towarów, to towary sprowadzane znad Dniepru odpowiadały zaledwie za… 1,3% całości naszego importu. W przeciwieństwie do eksportu import z Ukrainy do Polski w 2023 r. uległ zmniejszeniu znacznie względem poprzedniego roku. Mianowicie z 6 mld euro (2022 r.) do 4,34 mld euro (2023 r.), a więc o 27,3%.

Jak to więc jest z ukraińską żywnością w Polsce?

Piotr Kalisz zauważa w swojej analizie, iż import żywności z Ukrainy był rzeczywiście wysoki w 2022 r. Jednak załamał się wiosną 2023 r. po wprowadzeniu przez Polskę ograniczeń dla niektórych produktów. w tej chwili wartość importowanej żywności utrzymuje się na umiarkowanym poziomie. Czyli tylko nieznacznie różniącym się od stanu sprzed protestów. Większość produktów przekraczających granicę jest w tranzycie i ma trafić na rynki zagraniczne.

Polskie firmy też odczują blokadę polsko-ukraińskiej granicy

Nie tylko gospodarka ukraińska odczuwa skutki protestów, ale także polskie firmy, które handlują ze Wschodem. Polska utrzymuje z Ukrainą pokaźną nadwyżkę w wymianie handlowej. Dokładnie rzecz przedstawiając, w ubiegłym roku sprzedała tam o 7 mld euro więcej towarów, niż zakupiła. choćby wykluczając eksport amunicji i paliw, nadwyżka przekracza 3,5 mld euro. Blokada granicy może zatem znacząco na to wpłynąć.

Według Kalisza, chociaż dokładne szacunki są trudne do przedstawienia, cząstkowe dane za listopad i grudzień sugerują, iż polski eksport do Ukrainy, po wyłączeniu paliw, amunicji i broni, uległ zmniejszeniu o około 80 mln euro miesięcznie w porównaniu z wcześniejszym trendem. To stanowi spadek o około jedną dziesiątą w stosunku do eksportu bez protestów. Dla firm specjalizujących się w handlu ze Wschodem te koszty mogą być znaczącym obciążeniem.

Analityk banku Citi Handlowy jest zdania, iż ponieważ blokady granic w 2024 r. jeszcze się nasiliły, w lutym ubytek eksportu jeszcze bardziej przekroczy to, co zaobserwowano pod koniec 2023 r. Długofalowe konsekwencje mogą być jeszcze poważniejsze, gdyż Ukraina zwiększa eksport drogą morską, a blokady sprawiają, iż inwestycje w transport rzeczny przez Rumunię zyskują na dynamice.

Według Kalisza istnieje ryzyko, iż ukraiński eksport przez Polskę ulegnie zmniejszeniu. To z pewnością może ucieszyć rolników, ale niekoniecznie inne sektory gospodarki.

Blokada ukraińskiej granicy nie wszystkim rolnikom się podoba

No właśnie — są choćby grupy producentów rolnych, które na zamknięciu granicy wyraźnie tracą. Wczoraj pisaliśmy o apelu polskich producentów przetworów mleczarskich. Dla nich blokada ukraińskiej granicy oznacza utratę rynków zbytu i „katastrofę” dla mleczarzy ze ściany wschodniej.

A może to strach przed Ukrainą w UE?

Piotr Kalisz zauważa, iż zarówno teraz rolnicy, jak i wcześnie transportowcy protestują, bo obawiają się konkurencyjnych towarów i usług z Ukrainy.

Protesty mogą więc być nie tyle sprzeciwem wobec napływu ukraińskiej żywności, bo ten wcale nie jest tak duży, ile sygnałem oporu przed konsekwencjami rozszerzenia Unii o Ukrainę — uważa autor analizy.

Źródło: money, OSW, SWAID

Idź do oryginalnego materiału