Bohater z traumą na pokolenia. "Dźwigali bagaż, o którym się nie mówi"

17 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


- To byli normalni ludzie, którzy dźwigali bagaż, o którym się po prostu nie mówi - tak o Powstańcach Warszawskich opowiada nam Joanna Sadowska, koordynatorka inicjatywy "Korzenie Pamięci", gdzie powstańcze rodziny pokazują nieznany obraz bohaterów stolicy. Podczas rozmów o swoich rodzicach czy dziadkach opowiadają o tym, co dostali w spadku od Powstańców - to nie tylko hart ducha, ale też traumy, z którymi nierzadko mierzą się do dziś.


Od wybuchu powstania warszawskiego minęło 81 lat. Wówczas do walki o stolicę stanęło około 45 tys. ludzi, głównie młodych, z czego kilkanaście tysięcy zginęło podczas walk. Ci, którym udało się przeżyć w powojennej rzeczywistości próbowali układać sobie życie, dźwigając traumę utraty najbliższych, kolegów, spalonego domu, głodu i biedy. Zakładali swoje rodziny, starając się być dobrym mężem, żoną, ojcem, matką, a później dziadkiem czy babcią. Nie było jednak tak, iż każdy z nich mówił w domu o powstaniu. Czasem dzielili się chętnie wspomnieniami, ale niekiedy dopiero drugie po nich pokolenie było w stanie uzyskać od nich odpowiedzi na pytania o lato 1944 roku.Reklama
Historia walczącej Warszawy odcisnęła trwałe ślady w powstańczych rodzinach, choć są to wspomnienia niezwykle różne. To zarówno wspólne śpiewanie patriotycznych pieśni i długie spotkania, także z udziałem kolegów z batalionu po te niezwykle trudne, jak brak aktywnego udziału w wychowywaniu dzieci, gromadzenie olbrzymich zapasów jedzenia czy wycofanie społeczne. Obraz życia Powstańców po wojnie jest bardzo złożony i z inicjatywy Muzeum Powstania Warszawskiego realizowany jest specjalny projekt, aby móc go poznać jak najlepiej. w tej chwili stanowi on jedno z najważniejszych obszarów działań placówki.


"Powstańcy mają ludzką twarz"


Od 2021 roku członkowie rodzin powstańczych mogą zgłaszać się do "Korzeni Pamięci". To szereg działań takich jak spotkania i rozmowy, które mają na celu poznanie bohaterów stolicy z prywatnej perspektywy. Ich potomkowie opowiadają o pasjach "swoich" Powstańców, o ich charakterach, przynoszą pamiątki i zdjęcia, które kryją za sobą historie.


Podczas wywiadów ukazuje się także obraz kolejnych pokoleń, które zostały przesiąknięte powstaniem - zarówno w dobrym, jak i złym tego słowa znaczeniu. W trakcie wielu spotkań okazuje się, iż rozmówcy są wdzięczni za patriotyczne wychowanie, za odwagę i siłę, jaką przekazali im powstańczy przodkowie. Ale z drugiej nierzadko otwierają się i po raz pierwszy mówią wprost o tym, o czym bali się powiedzieć przez całe życie: o trudnej relacji, traumach przenoszonych z pokolenia na pokolenie. Nieraz synowie czy córki określają swoich rodziców jako surowych, apodyktycznych, zamkniętych w sobie, z którymi trudno przebywało się na co dzień. Wielokrotnie podczas rozmów pojawia się wzruszenie, łza w oku i cisza.
Do tej pory przeprowadzono około 180 rozmów, zaś w samym projekcie zrzeszonych jest około 1200 osób, a więc takich, które zgłosiły, iż są z powstańczej rodziny i zadeklarowały chęć udziału. Część z nich to osoby publicznie znane, m.in. Jan Englert, Szymon Majewski, Karolina Korwin-Piotrowska, Jan Emil Młynarski. Rozmowy przeprowadzono także z pracownikami muzeum, a także z synem Tadeusza "Bora" Komorowskiego, który wydał rozkaz o rozpoczęciu walk.


- Rodziny pokazują najczęściej tę ludzką i osobistą twarz Powstańców, której często w sferze publicznej może brakować. A to byli normalni ludzie, którzy zostali postawieni w momencie wybuchu powstania przed bardzo trudną decyzją. Mieli swoje hobby, przyzwyczajenia, marzenia, plany, ale też swój bagaż, który dźwigali, o którym się po prostu nie mówi - mówi nam Joanna Sadowska z Muzeum Powstania Warszawskiego, p. o. kierownika Działu Projektów Międzynarodowych.
Zwraca uwagę, iż rozmowy pokazują ciekawą perspektywę jeżeli chodzi o postrzeganie bohaterów Warszawy przez różne pokolenia.
- Powstańcy inne relacje mieli ze swoimi dziećmi, a inne z wnukami, dla których byli często dużo łagodniejsi. I oba te obrazy są niezwykle ciekawe. Zachęcamy więc rodziny do tego, aby dołączały do "Korzeni Pamięci". Zarówno dzieci, ale i wnuki często myślą, iż nie powiedzą nic nowego, a to nieprawda. Powiedzą coś innego - dodaje.
- Wszyscy bardzo dobrze znamy ich historię z powstania czy szlak bojowy, a nie wiemy, jakimi byli ludźmi na co dzień: co robili po Powstaniu, jakie piętno odcisnęło ono na nich i na ich rodzinach, często choćby nie mając okazji poznać Powstańca za życia - dodaje Anastazja Soroka, koordynatorka projektu.


"Powstańcy ukrywali swoje historie"


Rozmowy przeprowadzane są zarówno przez dziennikarzy, jak i grupę wolontariuszy Muzeum, którzy zapoznają się z biogramami konkretnych Powstańców oraz ankietami wypełnionymi przez członków ich rodzin.
- Jestem w tym projekcie, bo interesujący jest dla mnie drugi człowiek. Rodzina, w której był Powstaniec ma swoją historię, charakterystykę i tożsamość. W "Korzeniach Pamięci" chcemy dowiedzieć się, jak przebywanie w rodzinie, w której Powstaniec był rodzicem, dziadkiem, wpływa na kolejne pokolenia - mówi Urszula Adamowicz, wolontariuszka Muzeum Powstania Warszawskiego.


Nie ukrywa, iż doświadczyła rozmów, w których dotykane są tematy bolesne.
- Historie powstańcze to z jednej strony piękne momenty, ale też trudne dziedzictwo, które jest przekazywane bliskim i od tego nie da się uciec. To czasem wybrzmiewa - ból, obciążenie gdzieś zostaje i trzeba się z tym zmierzyć. Czasami sami Powstańcy ukrywali swoje historie, a dopiero kolejne pokolenia do nich dochodziły. Dzięki tym rozmowom mam pełniejszy ich obraz jako ludzi. My sami na siebie patrzymy w dany sposób, a bliscy mają trochę inne spojrzenie i tak jest też w tej sytuacji. Powstańcy mają swoje historie, a ich bliscy nakładają też na tą swoją perspektywę, co jest naturalne. Czasami o niektórych wspomnieniach było trudno Powstańcom mówić - dopiero dzieci czy wnuki są w stanie opowiedzieć bez próby ukrywania pewnych faktów, tak jak było to za czasów PRL. Ale to wynikało też po prostu z chęci chronienia bliskich przed zbyt traumatycznymi wspomnieniami czy też z obawy przed komunistycznym systemem - wskazuje.


"Bohaterowie powstania byli zwykłymi młodymi ludźmi"


Jedną z uczestniczek "Korzeni Pamięci" jest Małgorzata Stańczyk, córka Haliny Kifer, ps. "Kropelka" z batalionu "Miotła". Podkreśla, iż wszyscy powinni przekazywać "pamięć o powstaniu warszawskim".
- To jest nasza historia, naszego kraju i trzeba to kultywować. Chciałam przekazać, iż to byli wspaniali, odważni ludzie. Pomimo tego, iż tyle złego przeszli, ocierali się o śmierć, ginęli ich koleżanki i koledzy, to później się spotykali i potrafili być radośni - wskazała.


Nie ukrywa, iż stara się zachęcać wszystkich, którzy mieli swoich przodków w powstaniu do udziału w muzealnym projekcie - włącznie z przypadkowym taksówkarzem, który wioząc ją na nagranie wywiadu okazał się być z powstańczej rodziny.


Niektórzy z Powstańców mieli choćby okazję zobaczyć efekty rozmów ich bliskich. Tak stało się w przypadku Teresa Neuman z domu Rose ps. "Teresa Czarna".
- Podczas nagrania dane mi było mówić o osobie, która jeszcze wówczas z nami była. Opowiadałem o łączącej nas więzi i o losach babci podczas wojny. Babcia, choć wtedy już bardzo schorowana, ożywiła się wiedząc, iż jadę do Muzeum Powstania Warszawskiego, aby o niej rozmawiać. Kiedy po kilku tygodniach od nagrania wywiad się ukazał, z dużym skupieniem i prawdziwym wzruszeniem wsłuchiwała się w moje wypowiedzi. Myślę, iż u schyłku życia była to dla niej ważna chwila. Babcia zawsze podkreślała, iż czas Powstania pozostawił w niej niezatarty nigdy ślad i mam wrażenie, iż czuła wdzięczność dla tej szczególnej inicjatywy - mówi nam Wojciech Fudala, wnuk łączniczki z Mokotowa.
Podkreśla, iż dzięki projektowi miał okazję uporządkować wspomnienia słuchane w domu, co pozwoliło zarówno podzielić się nimi szerzej, jak również zachować pamiątkę dla rodziny w postaci rozmowy.
- O powstaniu warszawskim i jego okrucieństwach uczymy się w szkołach, odbierając je w pewnym sensie jako odległe wydarzenie historyczne. Słuchając opowieści potomków powstańców ta perspektywa całkowicie się zmienia. Uświadamiamy sobie, iż bohaterowie powstania byli zwykłymi młodymi ludźmi, którzy mieli swoją codzienność, pasje i przyjaciół. Projekt "Korzenie Pamięci" pozwala spojrzeć na historię nie tylko oczami badaczy historii, ale przeżywać je z perspektywy uczestników. Wspomnienia oddziałują na wyobraźnię mocniej niż suche fakty o Godzinie W, obronie Starego Miasta czy rzezi Woli i przypominają, iż równie dobrze każdy z nas mógłby się znaleźć w podobnej sytuacji, skłaniając do rozważań jak sami zachowalibyśmy się na ich miejscu - podkreśla nasz rozmówca.


"W USA ludzie nie wiedzą o powstaniu warszawskim"


W "Korzeniach" biorą udział także osoby mieszkające za granicą. Jedną z nich jest Tomasz Piotr Przytuła, który wraz z bratem opowiadał o swojej mamie, Annie Danucie Przytule ps. "Koza", służącej w Komendzie Głównej AK. W rozmowie z Interią podkreśla, iż zgłosił się do tego projektu ze względu na poczucie odpowiedzialności i utrzymania pamięci o powstaniu - zarówno poniesionej ceny, jak i niesionego dla innych pokoleń przykładu.


- Mam poczucie niesamowitej dumy, związane także z pytaniem, czy ja bym tak też potrafił, zwłaszcza w jej wieku. Ona miała 19 lat. Nie jestem pewien, mam nadzieję, iż tak, ale jest to inspiracja dla mnie i jest to coś, co chciałbym przekazać następnemu pokoleniu - wskazuje.
Projekt ocenia bardzo pozytywnie, co więcej - uważa go za konieczność.
- Na świecie o powstaniu zbyt mało się mówi. My w Polsce o nim wiemy, ale mieszkając w Stanach Zjednoczonych, zapewniam: ludzie nie wiedzą prawie w ogóle o powstaniu warszawskim. Wiedzą o powstaniu w getcie, mylą im się te powstania. Powiem to jako profesor dziennikarstwa - ta historia nie jest dostatecznie opowiedziana. I musimy o nim opowiadać, włącznie z mediami i ambasadami - ocenia syn uczestniczki walk o Warszawę.
Jednym z elementów projektu jest możliwość sadzenia drzew Parku Wolności przy muzeum. Przy każdym drzewie umieszczana jest pamiątkowa tabliczka z nazwiskiem Powstańca, którego historia została opowiedziana przez jego potomka. Tym samym symboliczne korzenie nabierają fizycznego wymiaru. Raz w roku powstańcze rodziny mają okazję spotkać się podczas pikniku, gdzie nierzadko zawiązują się relacje między nimi - tak samo jak między ich przodkami, którzy walczyli w tych samych zgrupowaniach czy batalionach.


Paulina Błaziak, dziennikarka Interii Biznes, wolontariuszka Muzeum Powstania Warszawskiego
zdjęcia dzięki uprzejmości Muzeum Powstania Warszawskiego
Idź do oryginalnego materiału