Chcesz kupić używane auto? Unia szykuje „biurokratyczny koszmar”

10 godzin temu

Kupujesz używane auto? Procedura ta może niedługo stać się znacznie trudniejsza. Unia Europejska pracuje nad przepisami, które całkowicie zmienią zasady sprzedaży i zakupu pojazdów z drugiej ręki. Choć nowe regulacje mają na celu poprawę bezpieczeństwa i ochronę środowiska, mogą także oznaczać dla zwykłych kierowców masę dodatkowej biurokracji.

Kupujesz używane auto? Możesz mieć problem

Unia Europejska planuje wprowadzenie tzw. „cyfrowego paszportu pojazdu” – dokumentu, który zawierać będzie całą historię auta, od momentu jego produkcji aż po złomowanie. Ma to ułatwić kontrolę nad jakością sprzedawanych samochodów i zapobiec handlowi wrakami, które trafiają często do państw spoza UE. Prywatni właściciele, którzy będą chcieli sprzedać używane auto, mogą zostać zobowiązani do udowodnienia, iż pojazd był w stanie nadającym się do jazdy w chwili sprzedaży, na przykład przy pomocy nagrania wideo ukazującego stan techniczny auta, ekspertyz lub dokumentów serwisowych, oraz zaświadczeń potwierdzających przydatność pojazdu do dalszego użytkowania. W przypadku niesprawnych pojazdów konieczne będzie udowodnienie, iż ich naprawa jest ekonomicznie uzasadniona.

W świetle planowanych zmian, nawet zwykła transakcja między osobami prywatnymi może okazać się prawdziwym wyzwaniem. Dotychczasowa swoboda sprzedaży może zniknąć – na jej miejsce pojawią się szczegółowe wymogi dokumentacyjne i techniczne. Komisja Europejska argumentuje, iż nowe przepisy ułatwią walkę z nielegalnym eksportem wraków i zwiększą przejrzystość rynku. Jednak w praktyce dla wielu kierowców oznacza to więcej stresu i kosztów przy sprzedaży auta.

Nowe regulacje to część szerszej strategii Unii Europejskiej – Zielonego Ładu – który zakłada, iż cały cykl życia pojazdu, od produkcji po utylizację, powinien być zgodny z zasadami gospodarki obiegu zamkniętego. Już teraz producenci muszą projektować auta tak, by co najmniej 85% ich masy nadawało się do recyklingu. Nowe przepisy mają pójść krok dalej i wprowadzić bardziej rygorystyczne normy także dla użytkowników.

Die Green-Deal-EU verschärft ihren Krieg gegen das Auto: Jetzt will die Kommission einen digitalen Fahrzeugpass, dazu ein verpflichtendes Wertgutachen bei Privatverkauf, das am Ende teurer sein könnte als so mancher Gebrauchtwagen selbst. Warum Autos nicht komplett verbieten? pic.twitter.com/BiNFv52EN5

— alexander moehnle (@AMoehnle) June 26, 2025

Zakaz eksportu wraków poza Unię Europejską

Jednym z głównych celów zmian jest ukrócenie eksportu niesprawnych aut do państw trzecich, takich jak Uzbekistan czy Kazachstan. Choć tamtejsze warsztaty często dają „drugie życie” europejskim wrakom, UE uważa tę praktykę za niebezpieczną i nieekologiczną. Bruksela chce, aby używane auto, które przekracza granice UE, było sprawne i bezpieczne. To oznacza konieczność zaostrzenia kontroli na granicach oraz wprowadzenie nowych systemów identyfikacji technicznej pojazdów.

Choć Komisja Europejska obiecuje, iż nowe regulacje nie będą nadmiernie obciążać obywateli, to w praktyce mogą przynieść odwrotny efekt. „Więcej kontroli” oznacza też więcej dokumentów, analiz i procedur. Nowe systemy technologiczne dla służb celnych mają umożliwić rozróżnienie „jeżdżącego złomu” od faktycznie sprawnych pojazdów. Ale zanim te systemy powstaną i zaczną działać, konieczne będzie ich testowanie, certyfikacja i wdrożenie – a to czas i koszty.

Czytaj też: Opodatkowanie pracy w Niemczech to istna paranoja. Nie opłaca się pracować! [ANALIZA]

Polska minister środowiska określiła projekt jako „kamień milowy” dla europejskiego przemysłu i recyklingu. Jednak państwa z rozwiniętym przemysłem motoryzacyjnym, takie jak Niemcy i Francja, nie wyraziły jeszcze jednoznacznego stanowiska. To może oznaczać, iż choć Bruksela ma plan, jego realizacja może natrafić na opór ze strony największych graczy na rynku motoryzacyjnym. Nowy pakiet przepisów ma zostać przyjęty jeszcze w tym roku, a jego wejście w życie planowane jest na przyszły rok. To oznacza, iż już za kilkanaście miesięcy rynek używanych samochodów może wyglądać zupełnie inaczej.

Chińskie elektryki dosłownie zalały cały kraj. Rodzimi producenci biją na alarm

Znajdziesz nas w Google News

Idź do oryginalnego materiału