LiuGong zaprezentował pierwszą na świecie elektryczną równiarkę. Czy to oznacza, iż już żaden segment nie uratuje się przed elektryfikacją? I dlaczego znów Chińczycy są pierwsi?
Tak już jakoś jest, iż najwięcej do powiedzenia w sprawie pojazdów, czy też maszyn z napędem elektrycznym, mają firmy zza Wielkiego Muru. Nie dziwi więc, a przynajmniej nie powinno dziwić, iż to właśnie firmy z tamtej części świata, często jako pierwsze, dokonują konwersji kolejnych typów maszyn na napęd elektryczny.
Czy tego typu maszyny są aż tak popularne w Chinach? Wcale nie, choć dzięki wsparciu rządowemu sprzedają się lepiej niż można by się spodziewać. Co jednak jest znacznie ważniejsze, Chińczycy wyraźnie chcą zdominować niszę maszyn elektrycznych i rozwinąć technikę elektryfikacji przed firmami z reszty świata. Pytanie, czy faktycznie świat w końcu pójdzie w tym kierunku?
Elektryczna równiarka LiuGong 4280DE
Model 4280DE to pierwsza na świecie równiarka z napędem elektrycznym, tak maszynę chwali LiuGong, jej twórca. Podczas tegorocznej Baumy zielona równiarka nie była może gwiazdą stoiska firmy, choć była dobrze wyeksponowana tuż obok elektrycznego wozidła sztywno-ramowego, o którym napiszemy już wkrótce, oraz elektrycznej ładowarki, jeszcze w wariancie H, a więc ze starą kabiną i wzornictwem. Firma zdecydowanie świetnie czuje się w elektrykach, bo z roku na rok, a czasem i wcześniej, do oferty wkraczają nowe modele i jak mogliśmy przekonać się tym razem, nowe maszyny. Są pewnie tacy, którzy powiedzą, iż sama równiarka jest już koncepcyjnie dość przestarzałą maszyną biorąc pod uwagę możliwości spycharek na systemach, nie zapominajmy jednak, iż te maszyny mają wciąż spore grono odbiorców, co warunkuje oczywiście rynek. Poza tym niezmiennie oferują największą dokładność wykonywanej powierzchni.
Jak przystało na wersje elektryczne, także równiarka otrzymała zielone barwy charakterystyczne dla Liu Gogna, fot. GSSkoro mowa o maszynie elektrycznej, to rzecz jasna pierwsze skrzypce gra tutaj akumulator. Tak, akumulator, bowiem silnik elektryczny raczej nie stanowi żadnego wyzwania w dzisiejszych czasach. Ale owszem, warto nadmienić, iż maszyna posiada 160 kW silnik do napędu przekładni (klasyczne łańcuchowe) oraz silnik o mocy 70 kW do napędu pompy układu hydraulicznego. A zatem mamy do czynienia z klasyczną maszyną z układem hydraulicznym, mostem i przekładniami, która została zelektryfikowana. Przechodząc do baterii, wykonana w technologii litowo-żelazowo-fosforanowej i jest ona dziełem innej chińskiej firmy CATL.
Poza zastosowaniem napędu elektrycznego to praktycznie standardowa równiarka ze wszystkimi opcjami, jakich byśmy się spodziewali, fot. GSW przypadku nowej równiarki, parametry pracy akumulatora są bardzo obiecujące. Producent deklaruje, iż w sprzyjających warunkach pełne naładowanie baterii nie powinno zabrać więcej jak półtorej godziny w trybie szybkiego ładowania. Natomiast w pełni naładowana bateria o pojemności 423 kWh i napięciu 618 V pozwala na około 6 do 10 godzin pracy, również w zależności od panujących warunków. Biorąc pod uwagę, iż zwykle producenci są dość optymistyczni, lub może warunki testów maszyny bywają nader sprzyjające, choćby przy założeniu, iż maszyna da radę pracować tak zwaną pełną parą przez połowę deklarowanego czasu a więc 3h ciężkiej lub 5h lekkiej pracy, to należałoby to uznać za bardzo obiecujący wynik. Zwłaszcza, iż gdy dysponujemy ładowarką 300 kW, naładujemy maszynę w niecałe 80 minut.
Producent rekomenduje ładowarki od 120-300 kW, zatem przy opcji ekonomicznej spodziewalibyśmy się jakichś 3h. Nie można jednak zapominać, iż pracując maszyną elektryczną trzeba nieco inaczej rozłożyć pracę, tak aby możliwie często udawało się wstrzelić w złoty zakres pracy baterii tj. 20-80%. Wówczas doładowywanie jest znacznie bardziej efektywne i mniej szkodliwe.
Nie samą baterię operator żyje
Przechodząc do miejsca pracy operatora, jak to bywa w przypadku równiarek, kabina jest bardzo mocno przeszklona, z układem słupków 2+3. Dwa cienkie słupki znajdują się z przodu, zaś trzy rozstawione są po obydwu stronach i bezpośrednio za oparciem fotela. Obydwie tylne szyby są podgrzewane, zaś szyby w drzwiach uchylne w górnej części.
Wejście do kabiny z obydwu stron po stałych stopniach w kontrastujących, pomarańczowych, kolorach. To już nie te czasy, iż chińska firma jest na bakier z bezpieczeństwem; teraz znajdziemy tutaj niemal wszystkie nowinki wymagane i wymyślone przez zachodnich urzędników. Podłokietniki są oczywiście regulowane i unoszone, gdyż miejsca, jak to w równiarce, jest jednak nie za dużo.
Kabina jest przestronna i nieźle wykonana, widoczność w każdą stronę idealna, zupełnie nie czuć różnicy między maszyną konwencjonalną, fot. GSSterowanie maszyną odbywa się dzięki kierownicy i dwóch wielofunkcyjnych dżojstików przypominających jedną z wcześniejszych wersji dżojstika od głowic obrotowych czy też z ładowarek teleskopowych. Są nieźle wyprofilowane, a przyciski nie dają odczuć, iż mamy do czynienia z produktem jakkolwiek budżetowym. Wręcz przeciwnie, siedzi się bardzo wygodnie, podłokietniki są obite miękkim a’la skórzanym materiałem, po lewej prawej stronie znajduje się gumowany panel z przyciskami od świateł i wycieraczek, przycisk awaryjnego zatrzymania oraz bliżej łokcia przełącznik trybów, limiter prędkości, hamulec postojowy oraz kilka schowków i uchwyt na kubek.
Ponad, na słupku, umieszczony został panel od trybu skrętu, zaś pod kierownicą znajdziemy jeszcze kilka przycisków od kierunkowskazów czy świateł. Informacje są natomiast wyświetlane na wyświetlaczu umieszczonym w niedużej kapliczce nad kierownicą. Ogółem wszystko jest bardzo uporządkowane i tam, gdzie byśmy się tego spodziewali. Ciekawe, kiedy uda się zobaczyć taką równiarkę na polskim placu budowy. Na zakończenie warto dodać, zwłaszcza pod kątem montażu systemów, iż maszyna posiada instalację 24V.
Napęd i parametry
Napęd to jedno, a co poza tym ma do zaoferowania nowa równiarka? Model 4280DE waży 24 tony i operuje lemieszem o wymiarach 4270x645x19 mm przy szerokości nadwozia wynoszącej 2860 mm. Długość całkowita maszyny to 9980 mm, zaś wysokość 3530 mm, a minimalny promień zawracania to 7,5 metra przy maksymalnym skręcie wynoszącym 50 stopni (25 na stronę). Przednia oś niemieckiej marki NAF nie jest napędzana i oferuje 16 stopni oscylacji. Tylne koła napędzane są poprzez przekładnię autorstwa LiuGong, dwubiegową – 28 i 40 km/h z rewersem.
Maszyna dysponuje maksymalną siłą na lemieszu wynoszącą 123 kN przy założeniu współczynnika tarcia 0,75. To kilka gorsze parametry od chociażby HBM BG240 T-4, przy czym tam producent zakłada większy współczynnik 0,8. o ile chodzi o parametry pracy, to maksymalny prześwit pod przednią osią wynosi 545 mm, a maksymalna wysokość na jaką można podnieść lemiesz to 500 mm zaś głębokość cięcia to 838 mm. Maksymalny kąt skrętu nadwozia wynosi 27 stopni.

4 godzin temu


![Pogoda trzyma ceny kukurydzy, paliwo może zdrożeć. A co z nawozami i świniami? [Raport rynkowy 24.10.2025]](https://static.tygodnik-rolniczy.pl/images/2025/10/24/558241.webp)














