Hipoteza Sary Paine nie trafiła jeszcze do mainstreamu myślenia o geopolitycznych relacjach, ale każe szeroko otworzyć oczy i jest kluczowo ważna. Dlaczego? Bo - być może - takiego rozwoju wydarzeń obawia się właśnie obecna administracja USA. To tłumaczyłoby postawę Donalda Trumpa wobec Rosji, jego dążenie do układania się z nią, wizje gospodarczego włączenia, przyjazne gesty, a w końcu także - parcie do zawarcia rozejmu pomiędzy Rosją a Ukrainą, choćby gdyby nie oznaczało to akceptowalnych warunków pokoju. Być może - to tylko hipoteza oczywiście - USA chcą w taki sposób wyrwać Rosję z objęć Chin, które - w miarę jak Rosja w wojnie się wykrwawia - stają się coraz bardziej żelaznym uściskiem.Reklama
- Pytanie nie brzmi, czy Chiny zwrócą się przeciwko Rosji, ale kiedy. Chiny ostatecznie zjedzą Rosję na lunch; jedyną niepewną rzeczą pozostaje, jak duży będzie ten posiłek - napisała Sarah Paine na stronach Project Syndicate.
Strategiczne błędy Rosji
Zacznijmy od historii. Nie po raz pierwszy Rosja błędnie zidentyfikowała zagrożenia. Tak było na początku zeszłego stulecia, kiedy wdała się w niepotrzebną i przegraną wojnę z Japonią o Mandżurię. Elity carskie zignorowały również ostrzeżenie, jakim była Rewolucja 1905 roku. Tymczasem - nie minęła dekada - a okazało się, iż prawdziwym, śmiertelnym zagrożeniem dla Rosji są Niemcy. I wojna światowa zdruzgotała całkowicie niewydolne i osłabione państwo, otwierając drogę do władzy bolszewikom.
Podobnie - zdaniem Sarah Paine - błędnie jak car Mikołaj II faktyczne zagrożenie dla Rosji zidentyfikował Władimir Putin. To nie Ukraina i "zgniły" Zachód stanowił egzystencjalne zagrożenie dla Rosji. Są nim Chiny.
- To Chiny, a nie Ukraina, stanowią egzystencjalne zagrożenie dla Rosji - napisała profesorka US Naval War College.
- Zachód i Ukraina nigdy nie zamierzały najechać Rosji, a tym bardziej zająć jej terytorium. (...) Chiny z kolei - bardzo chętnie - dodała.
W wojnie z Japonią Rosja roztrwoniła wiele zasobów ponosząc przy tym klęskę, zamiast inwestować w koleje i amunicję potrzebne dekadę później do starcia z Niemcami.
Podobnie jest teraz. Napaść na Ukrainę kosztowała już Rosję ponad 700 tys. ofiar. Zmusiła ją do przeorientowania lukratywnego europejskiego handlu surowcami energetycznymi na mniej dochodowe rynki. Obniżyła produktywność wskutek nałożonych sankcji. Doprowadziła do zajęcia rezerw walutowych. Spowodowała ucieczkę setek tysięcy obywateli w wieku produkcyjnym, często dobrze wykształconych, pracujących w sektorze technologicznym. Doprowadziła do zniszczeń infrastruktury przemysłowej, paliwowej i baz wojskowych przez drony ukraińskie, i - do pierwszej od II wojny światowej - inwazji na jej terytorium. Wojna Rosję dalej wykrwawia.
- Inwazja Putina na Ukrainę była błędem kluczowym - takim, który uniemożliwia powrót do status quo sprzed wojny (...) takie błędy prowadzą do alternatyw, które są o wiele mniej pożądane. Pytanie nie brzmi, czy Rosja przegra wojnę z Ukrainą (pod względem strategicznym już przegrała), ale jak duża będzie ta strata - napisała Sarah Paine.
Chiński apetyt na Syberię. Czy na tym lunch się skończy?
Im dłużej trwa wojna, tym bardziej Rosja się wykrwawia. Im większe poniesie straty, tym łatwiejszym stanie się kąskiem dla Chin. Nie ma wątpliwości, iż Chiny mają apetyt na Syberię. To surowce energetyczne i minerały, ale - być może najważniejsza - jest woda. Zasoby wody w Bajkale stanowią 20 proc. światowej słodkiej wody powierzchniowej. W północnych Chinach wody rozpaczliwie brakuje.
- Rosja roztrwoniła większość swojego arsenału z czasów zimnej wojny na Ukrainę, pozostawiając Syberię otwartą na chińskie ambicje - napisała Sarah Paine.
Uważa ona, iż najważniejsze jest teraz pytanie, nie o to, czy USA mogą mieć wpływ na Rosję, tylko o to, czy otoczenie Putina będzie go dalej wspierać w brnięciu w wojnę, co faktycznie wcześniej czy później wystawi je na łaskę Chin, czy też zachęci go do przejścia na bezpieczną i sutą emeryturę. Na razie pomaga mu tkwić przy złej decyzji o inwazji na Ukrainę, zamiast wycofać się, póki jeszcze to możliwe.
- Rosyjscy brokerzy władzy powinni zapytać, czyim interesom służy teraz wojna. Na tym etapie odpowiedź jest jasna: tylko Putinowi. Możemy obserwować rozwijającą się katastrofę narodową, i ludzi, którzy decydują, czy ratować, co się da, czy zatonąć wraz ze statkiem - napisała Sarah Paine.
Idąc o krok dalej - oferta Donalda Trumpa dla Rosji jest - być może - kołem ratunkowym pozwalającym na utrzymanie przez nią państwowości i zachowanie względnej suwerenności. Wciągnięcie Rosji ponownie w orbitę wpływów Zachodu jest też próbą zwrócenia jej przeciwko Chinom i wzmocnienia pozycji USA w stosunku do azjatyckiego pretendenta by zostać globalnym mocarstwem nr 1. Tylko Rosja nie zdaje sobie sprawy z tego, iż leży już na talerzu. Ale może jeszcze wybrać - na czyim.
Jacek Ramotowski