Ciągnik YTO NMF 704C: Wrażenia i cena. Nasz szybki test (video)

3 tygodni temu

Zaczynając poszukiwania dowolnej maszyny, czy to używanej czy nowej, prawie każdy z nas najpierw sprawdza, co w danym segmencie jest najdroższe i najtańsze. Tym razem przyglądamy się opcji drugiej, czyli nie ukrywając, prawdopodobnie tej, przy której wielu pozostaje. Oto szybki test ciągnika YTO NMF 704C.

To jest czy nie? Cóż, trzeba to na samym wstępie zweryfikować i jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy da się w przeciągu jednego dnia kontaktu z maszyną przeprowadzić jej test. Nie będziemy owijali w bawełnę, nie da się. Ale o ile chcecie przybliżyć sobie sylwetkę najtańszego polowego ciągnika o mocy 70 KM, to zapraszamy.

Ciągniki YTO w Polsce

Ciągniki YTO, czyli Pierwsza Fabryka Ciągników, bo tak należałoby rozszyfrować i przetłumaczyć ten skrót, to faktycznie pionier mechanizacji rolnictwa w Chinach. Do naszego kraju dotarł stosunkowo późno i pojawiał się u różnych sprzedawców, którzy brali na próbę po kilka sztuk najmniejszych wariantów i tracili zainteresowanie. w tej chwili jednym z najprężniej działających ambasadorów marki YTO jest firma Devisioner, którą większość może lepiej kojarzyć ze strony SuperTraktor.pl. Firma ma w swoim portfolio ciągniki tureckiej marki Basak oraz była i wciąż jest oficjalnym dilerem Ursusa, a także autorem nowej marki własnej – Hornet.

Ma być tanio

Pomysł na YTO zrodził się z dość prostej koncepcji, którą najlepiej można by opisać przytaczając dawny slogan reklamowy marki Dacia: „Za 34150 zł nie dostaniesz całego kombi, z wyjątkiem Dacii Logan Kombi”. Dokładnie tak samo jest z YTO NMF 704C, za 108 tys. zł netto, nie dostaniesz całego ciągnika (zachodniego choćby połowy), z wyjątkiem YTO. I nie będziemy choćby próbowali czarować, iż jest inaczej. Ciągniki YTO są tym, czym był Logan dla motoryzacji niemal dwie dekady temu. Kompromisem, na który trzeba było przystać, gdy zapadła decyzja „jednak nowy”. Sam ciągnik, nie jest taki znowu nowy, bowiem ta generacja jest już obecna z nami kilka lat i prawdę powiedziawszy przydałby się następca. Głównie z potrzeby wniesienia do maszyny powiewu nowych rozwiązań, stylistyki ergonomii czy materiałów, jednak jak ktoś traktuje ciągnik jako narzędzie do pracy, to tego narzędzia zdecydowanie nie będzie żal posyłać w robotę.