Ciągniki SAM – ile kosztuje polska myśl techniczna z garażu?

2 dni temu

W czasach, gdy składnice rolnicze świeciły pustkami, a zdobycie nowego Ursusa graniczyło z cudem, wielu polskich rolników wzięło sprawy w swoje ręce. Z dostępnych części, często pochodzących z zupełnie innych maszyn, budowali własne ciągniki. Tak powstały legendarne ciągniki SAM – proste, niezawodne i skrojone na miarę potrzeb gospodarza.

Dlaczego ktoś budował ciągnik SAM? Odpowiedź jest prosta – to naturalna potrzeba posiadania maszyny zdolnej odciążyć pracę. Gospodarstwa się rozrastały, praca ręczna stawała się nie do ogarnięcia, a dostępność sprzętu rolniczego była mocno ograniczona. W latach 70. czy 80. nie wystarczyło posiadać pieniądze – trzeba było mieć znajomości, przydział z urzędu albo… pomysł, stary silnik, trochę gratów i spawarkę.

Rolnicy, szczególnie ci z zacięciem mechanicznym, wpadali więc na prosty pomysł: „Zrobię sobie traktor sam”. Nie był to kaprys ani hobby, tylko realna potrzeba. SAM miał orać, przewozić, kosić – ale nie musiał wyglądać. Najważniejsze, żeby był prosty w naprawie i tani w eksploatacji.

Z czego najczęściej budowano ciągniki SAM?

Tutaj zaczyna się prawdziwa szkoła polskiej zaradności. Główne źródło części? Demobil wojskowy, złomowiska, a także stare samochody ciężarowe, motocykle i maszyny przemysłowe. Oto najczęstsze komponenty:

– Silniki: Najczęściej stosowano silniki z Żuków, Nys, a choćby z pomp stacjonarnych. Diesel czy benzyna? Co za róznica – ważne, by działał.

– Skrzynie biegów: Popularna była skrzynia z Żuka, Warszawy albo GAZ-a 51. Często modyfikowana, by pasowała do nowych zastosowań.

– Most napędowy: I tu najczęściej “dawcą organów” był Żuk czy Warszawa.

– Rama: Czasem spawana od podstaw z ceowników, czasem przerobiona z lekkiej ciężarówki. Zawsze solidna i często przewymiarowana.

– Koła: Gdy brakowało typowych opon rolniczych, montowano np. podwójne koła z ciężarówek lub przekładano ogumienie z przyczep.

Budowa takiego ciągnika to nie było sklecenie byle czego. Dobry SAM miał przemyślaną konstrukcję, odpowiednie przełożenia i często autorskie rozwiązania, jak np. hydraulika zrobiona z podzespołów od kombajnu Bizon.

Dlaczego SAM-y powstawały w PRL-u?

Czasy PRL to czas wiecznego niedoboru. Na Ursusa C-330 czekało się latami. Kiedy pojawiał się w sprzedaży, zapotrzebowanie przekraczało podaż dziesięciokrotnie. Import z Zachodu? Marzenie ściętej głowy.

W dodatku rolnicy z mniejszych gospodarstw byli na końcu kolejki – duże PGR-y i spółdzielnie miały pierwszeństwo. Trzeba było sobie radzić. Dla wielu wiejskich majsterkowiczów budowa własnego ciągnika była jedyną drogą do mechanizacji gospodarstwa. Co więcej, w tamtych czasach nikt nie pytał o homologację. Wystarczyło, iż SAM działał, nie rozleciał się na polu i był w miarę bezpieczny.

Niektóre konstrukcje były tak udane, iż przechodziły z ojca na syna, a potem jeszcze na wnuka. Dziś ciągniki SAM to prawdziwe perełki. Wiele z nich stoi w szopach jako pamiątki po czasach, gdy „kombinowanie” było synonimem zaradności, a technika z duszą powstawała z miłości do ziemi i geniuszu garażowych majsterkowiczów.

W budowie ciągników SAM wykorzystywano wszelkie dostępne podzespoły, fot. Adam Ładowski

Ile dziś kosztuje ciągnik SAM?

To bardzo trudne pytanie, bo jak dziś wycenić taką jednostkową produkcję? I to jeszcze taką, do której ktoś włożył dziesiątki godzin pracy, zapału i serca. Jednak na portalach pojawiają się takie ciągniki, choć ich ceny są zróżnicowane. Najczęściej zależą od użytego silnika i możliwości samego SAM-a.

Oto kilka przykładów z popularnych portali ogłoszeniowych:

– 1981 r. SAM z silnikiem S-15 Andrychów. Z wyposażeniem – 5 200 zł;

– 1967 r. SAM z silnikiem od motopompy. Moc 10 KM. – 2 900 zł;

– 1990 r. SAM o mocy 7 KM, 3 100 zł;

– 1990 r. SAM -silnik 1.6D z VW, skrzynia z żuka 3 biegi, most Żuk, koła przód 15, tył 20 jodełka – 4 800 zł;

– 2000 r. SAM silnik i skrzynia Fiat 126p, moc 24 KM, most zwężany Żuk, podnośnik hydrauliczny, koła tył 16 jodełka – 5 200 zł;

– 1980 r. SAM z silnikiem S-15, moc 15 KM, kabina, z przyczepką – 5 400 zł;

– 1992 r. SAM z silnikiem S-15, moc 15 KM, podnośnik hydrauliczny, dodatkowo pług do orki, do spychania, przyczepka oraz brony – 7 500 zł;

Widzimy więc, iż ceny takich SAM-traktorów są niewielkie, ale czy adekwatne do włożonej w ich powstanie pracy? Chyba nie…

Czy może Wy macie u siebie takie ciągniki? Pochwalcie się nimi na naszych profilach w mediach społecznościowych.

Idź do oryginalnego materiału