Masło od lat należy do podstawowych produktów spożywczych w polskich domach, a jego cena bywa uważana za symbol ogólnych trendów inflacyjnych. Nic więc dziwnego, iż każdy skok jego wartości wywołuje poruszenie, a każda obniżka - nadzieję. Dla sieci handlowych to również strategiczny element promocji, często wykorzystywany do przyciągania klientów. Teraz, jak wskazuje raport przygotowany przez UCE Research i Uniwersytet WSB Merito, sytuacja może zacząć się stabilizować.Reklama
Co dalej z ceną masła? Coraz mniejsze tempo wzrostów
Cena masła to od dawna temat rozgrzewający nie tylko dyskusję, ale i zawyżający paragony Polaków. Okazuje się, iż na horyzoncie pojawiła się nadzieja, iż przy kasie sklepowej wydamy na ten produkt nieco mniej. Po miesiącach wyraźnych podwyżek maj przyniósł bowiem pierwsze oznaki uspokojenia. Według danych przytaczanych przez Polską Agencję Prasową w analizie Grupy BLIX i Hiper-Com Poland, cena kostki masła wyniosła średnio 7,62 zł, co oznacza wzrost o 18,8 proc. w porównaniu z majem ubiegłego roku. Choć przez cały czas mowa o podwyżce, to w kontekście wcześniejszych miesięcy jest to znaczące wyhamowanie.
Warto przypomnieć, iż w styczniu 2025 roku masło drożało rok do roku o 29,2 proc., w lutym aż o 32,5 proc., w marcu o 27,4 proc., a w kwietniu o 27,2 proc. Tym samym majowy wynik stanowi najniższy roczny wzrost zanotowany w tym roku. Eksperci przewidują, iż w nadchodzących miesiącach dynamika ta może dalej słabnąć i zejść choćby poniżej poziomu 10 proc.
Główne przyczyny wyhamowania ceny masła
Skąd ten zwrot w trendzie? Specjaliści wskazują na kilka czynników, które razem przyczyniły się do osłabienia presji cenowej. W raporcie UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito wymieniono między innymi stabilizację kosztów surowców mleczasejmrskich, co odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu cen końcowych.
Nie bez znaczenia pozostaje też spadek cen energii oraz pasz, które wcześniej mocno wpływały na koszty produkcji w sektorze mleczarskim. Poprawiły się również warunki produkcyjne, a wyhamowanie ogólnej inflacji sprzyja utrzymaniu cen na bardziej przewidywalnym poziomie. To wszystko tworzy fundament pod możliwą korektę rynku.
Promocje pod lupą, czyli nadzieja w markach własnych
Z punktu widzenia konsumentów szczególnie istotne mogą okazać się promocje. Masło, jako jeden z tzw. produktów wizerunkowych, odgrywa istotną rolę w działaniach marketingowych sieci handlowych. Właśnie dlatego wiele sklepów wykorzystuje je jako element walki o klienta, zwłaszcza poprzez marki własne.
Eksperci prognozują, iż ceny promocyjne mogą spaść do poziomu 6,50-6,80 zł za kostkę, natomiast regularne utrzymają się w przedziale 7,80-8,20 zł. Może to oznaczać bardziej zauważalne okazje cenowe przy sklepowych półkach, choć niekoniecznie przełoży się na długofalową obniżkę średnich cen.
"W naszych systemach już teraz widzimy, iż niektóre sieci testują intensywniejsze promocje masła marek własnych, co może sygnalizować zbliżającą się korektę rynku. Jednak to, czy spadki okażą się trwałe, zależeć będzie również od sytuacji kosztowej w sektorze mleczarskim oraz ewentualnych decyzji dużych producentów co do polityki cenowej w drugiej połowie roku" - oceniła Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland, współautorka analizy.
Chociaż pojawiają się sygnały zmian, analitycy podchodzą do prognoz z rozwagą. Rynek masła wciąż pozostaje wrażliwy na wahania kosztów produkcji i decyzje głównych graczy - zarówno krajowych, jak i zagranicznych. choćby niewielkie zmiany w kosztach surowców czy energii mogą znów odbić się na cenach detalicznych. Dlatego też konsumenci mogą z ostrożnym optymizmem obserwować rozwój sytuacji w drugiej połowie roku. Sygnały wyhamowania są wyraźne, ale pytanie o ich trwałość wciąż pozostaje otwarte.
W sklepach odbyły się kontrole masła
W obliczu przewidywanego spowolnienia wzrostu cen masła i możliwych promocji, które mogą obniżyć jego cenę choćby do poziomu około 6,50-6,80 zł za kostkę, warto spojrzeć także na jakość tego popularnego produktu. W lutym 2025 roku Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) przeprowadziła kontrolę masła dostępnego w sklepach wielkopowierzchniowych w całym kraju, aby sprawdzić, czy konsumenci faktycznie otrzymują to, za co płacą.
Podstawowym wymogiem dla masła, zgodnie z unijnymi przepisami, jest zawartość od 80 do 90 proc. tłuszczu mlecznego, nie więcej niż 16 proc. wody oraz maksymalnie 2 proc. suchej masy beztłuszczowej mleka. Kontrola objęła 32 partie masła - zarówno pod markami własnymi sieci handlowych, jak i producentów. Wyniki pokazały, iż aż 97 proc. próbek spełniało te kryteria, a tylko jedna partia miała nieco zawyżoną zawartość wody.
Inspektorzy zwrócili uwagę na drobne błędy w oznakowaniu czterech partii. Mowa o braku informacji o zawartości tłuszczu, nieprawidłowości w zapisie daty minimalnej trwałości oraz niewłaściwej prezentację na półce sklepowej. Choć te uchybienia nie wpływają na jakość samego masła, IJHARS zapowiedziało wydanie zaleceń pokontrolnych oraz możliwość nałożenia kar finansowych.
W kontekście nadchodzących zmian cenowych i rosnącej liczby promocji, takie kontrole dają konsumentom pewność, iż wybierają produkt zgodny z normami jakościowymi. Przypominamy też, iż nie każdy tłuszcz do smarowania pieczywa to masło - margaryny i miksy tłuszczowe mogą zawierać tłuszcze roślinne. Dlatego warto uważnie czytać etykiety, by mieć pewność, co trafia do koszyka.
Agata Jaroszewska