Na prawie sam koniec chyba najbardziej rolnicza, z rolniczych ładowarek, oczywiście dlatego, ze jest zielona, a przynajmniej częściowo, bo z białymi akcentami. Mowa oczywiście o Claasie i jego bardzo ciekawej ładowarce Claas Torion 537 Sinus.
Maszyna ma swój urok i swoje smaczki, takie jak chociażby zastosowanie skrętnej tylnej osi obok sterowania łamaniem, co drastycznie zacieśnia skręty i pozwala na manewrowanie w arcytrudnych warunkach. Nie samymi ciekawostkami jednak operator żyje, a w przypadku prozy dnia powszedniego również nie można mówić o nudzie w Torionie Sinusie 537.
Maksymalna wysokość podnoszenia wynosi 3210 mm i 2870mm przy wysypywaniu, natomiast obciążenie destabilizujące w przód wynosi bardziej niż przyzwoite 4850 kg, a przy pełnym skręcie 4430 kg. Ten Claas jest więc absolutnym rekordzistą naszego porównania, choć spory udział w tym rekordzie odegrała masa własna.
Ta również jest największa i wynosi 6390 kg, czyli ponad 400kg więcej od Komatsu czy Atlasa. Mniejszy model np. Torion 639 o mocy i parametrach zbliżonych i masie 5580 kg destabilizuje się przy 3500 kg na wprost i 3080 kg w skręcie, nie ma on jednak takich adekwatności jak Sinus.
Na pochwałę w ładowarkach Claasa zasługuje również miejsce pracy operatora. Jest ono dobrze przemyślane i ergonomiczne, a schodząca ku dołowi konsola po prawej stronie dodatkowo polepsza widoczność przez szerokie prawe drzwi. Do napędu Claasów użyte zostały silniki Yanmar o mocy 71KM, natomiast maksymalna prędkość jazdy może wynosić 40 km/h. Warto dodać, iż ładowarki Claasa powstają w Telfs w Austrii w zakładach Liebherr.
Jest jednak jakaś taka prawidłowość, iż im bardziej rolnicza maszyna, tym trudniej jest znaleźć ofertę sprzedaży. Tym bardziej taką ofertę, w której podana jest cena, nie wspominając już o zdobyciu ceny bezpośrednio od dilera.
Ładowarki Claas Torion 547 Sinus to rzadkość na rynku, może stąd ustalenie ceny nie jest łatwe. Jednak za modele pokazowe z symboliczną ilością przepracowanych godzin trzeba zapłacić między 360-370 tys. zł netto, co daje do myślenia. Prostsze Toriony 639 będą nieco tańsze, ale nie ma co liczyć na pojawienie się dwójki na początku ceny.
Podsumowanie przeglądu kompaktowych ładowarek kołowych
Tak oto dobrnęliśmy do końca, od najbardziej rozpoznawalnych, po próbujące się przebić, od najtańszych po najdroższe. Nie ma co ukrywać, iż przy takiej ilości maszyn trudno jest pochylić się dokładnie nad każdą z nich. Czasem trudno jest też wybrać model idealnie wpasowujący się w przyjęty segment, bowiem różni producenci mają zgoła inne recepty na wyróżnienie się na rynku.
Jedni mają bardzo bogatą ofertę, stopniowaną co kilka koni mechanicznych, podczas gdy inni mają w ofercie dwie czy trzy maszyny, ale za to bardzo dobrze doposażone i o ogromnych możliwościach. Widać również, iż rynek ładowarek kompaktowych o mocy 60-75 KM (z nielicznymi nieco słabszymi wyjątkami jakie znalazły się na liście) oscyluje w okolicy 230-250 tys. zł.
Nie mniej te słabsze maszyny również często okazują się bronić parametrami i funkcjonalnością, zaś mnogość osprzętów jak na przykład dodatkowe ustawiacze bel, które zapewnią nam brakujące metry podnoszenia. Dobrze skonfigurowane mogą w pewnym stopniu stworzyć zestaw, który nie dość, iż będzie tańszy od teleskopa, to umożliwi nam wykonanie większości prac, które chcielibyśmy powierzyć ładowarce, robiąc to lepiej i wygodniej od ciągnika z ładowaczem.