Debata wokół tzw. ustawy wiatrakowej nabiera tempa. Choć dokument trafił już do Pałacu Prezydenckiego, Karol Nawrocki wciąż nie podjął decyzji o jego podpisaniu. Powód? Jak wyjaśnia rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz, sprawa wymaga szczegółowej analizy, a część zapisów budzi kontrowersje.

Kontrowersyjna „wrzutka” z cenami energii
Projekt ustawy, wysłany przez rząd Donalda Tuska, zawiera nie tylko przepisy dotyczące farm wiatrowych, ale też zapisy zamrażające ceny prądu – w ramach tzw. Tarczy Energetycznej. Problem w tym, iż tarczę ograniczono tylko do końca września, a całość wpisano do aktu, który w założeniu miał regulować wyłącznie energetykę wiatrową.
Rzecznik prezydenta podkreśla, iż taki zabieg legislacyjny utrudnia podjęcie decyzji:
– To rząd ograniczył Tarczę Energetyczną do końca września i celowo włożył ją do „ustawy wiatrakowej” – przypomniał Rafał Leśkiewicz.
Historia zatacza koło
To nie pierwsze problemy z ustawą wiatrakową. W styczniu 2024 roku poprzedni projekt upadł z powodu tzw. „wrzutek lobbingowych”. Tamta sytuacja sprawiła, iż obecny dokument jest analizowany jeszcze dokładniej.
Opłacalność wiatraków pod znakiem zapytania
Jak zauważają eksperci, w ostatnich miesiącach globalny rynek energetyki wiatrowej przeżywa kryzys. W USA i krajach UE inwestorzy notują miliardowe straty, dochodzi do awaryjnych dokapitalizowań i rezygnacji z kolejnych projektów.
Była minister i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Anna Trzeciakowska ocenia, iż bez dotacji z budżetu energia z wiatraków lądowych i fotowoltaiki często okazuje się nieopłacalna:
– Ten prąd nie jest ani tani, ani stabilny, ani bezpieczny dla systemu – podkreśla Trzeciakowska.
Co zrobi prezydent?
Leśkiewicz zapewnia, iż decyzja głowy państwa będzie podporządkowana realizacji obietnic wyborczych, w tym obniżenia cen prądu dla obywateli. Na razie jednak termin podpisania lub odrzucenia ustawy nie jest znany.