
W piątek rano strony internetowe Platformy Obywatelskiej, Lewicy i PSL stały się celem cyberataku DDoS przeprowadzonego przez prorosyjską grupę noname057. Według informacji przekazanych przez premiera Donalda Tuska oraz NASK, kampania zakłócania działania serwisów rozpoczęła się na dwa dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Strony PO, w tym ta obsługująca darowizny kampanijne, zostały tymczasowo wyłączone. W akcję zaangażowano CERT NASK.
Na dwa dni przed wyborami grupa rosyjskich hakerów działających na Telegramie zaatakowała strony internetowe Platformy Obywatelskiej. Celem są także strony Lewicy i PSL. Służby prowadzą w tej sprawie intensywne działania. Atak trwa.
— Donald Tusk (@donaldtusk) May 16, 2025Tego typu ataki nie są technicznie skomplikowane. Ich skuteczność nie wynika z wyrafinowania, ale z precyzyjnego doboru momentu – tuż przed głosowaniem, gdy uwaga mediów i społeczeństwa jest największa. Celem jest nie tyle zniszczenie infrastruktury, co zasianie niepokoju, podważenie zaufania i wywołanie chaosu komunikacyjnego. Jak wskazuje NASK, grupy takie jak noname057 od miesięcy stosują podobną taktykę w krajach NATO, działając otwarcie na Telegramie.
Od godz. 9.00 trwa atak DDoS na strony https://t.co/G8cOBv4EuE. Główna strona PO oraz dodatkowa – przeznaczona na wpłaty na kampanię, zostały tymczasowo wyłączone. Współpracujemy z CERT NASK w sprawie przywrócenia funkcjonalności.
— Jan Grabiec (@JanGrabiec) May 16, 2025Dla branży IT i sektora usług cyfrowych to kolejny sygnał ostrzegawczy. Choć świadomość zagrożeń rośnie, poziom przygotowania wielu organizacji – w tym politycznych – przez cały czas opiera się na reakcjach ad hoc. Warto zauważyć, iż atak sparaliżował nie tylko serwis informacyjny, ale też kanał pozyskiwania środków, co pokazuje, jak wrażliwa jest infrastruktura kampanijna.
Z perspektywy rynku to również pytanie o gotowość dostawców usług cyberbezpieczeństwa. Jak wynika z raportów IDC i Gartnera, Polska dynamicznie rozwija segment cyberochrony, ale wciąż brakuje wdrożeń rozwiązań odpornych na prostą, ale masową presję ruchu sieciowego.
Incydent pokazuje, iż bezpieczeństwo cyfrowe nie jest dziś problemem technologicznym, ale strategicznym. A każda luka – choćby chwilowa – może zostać wykorzystana.