Czy bać się fali powodziowej radioaktywnego błota z Rosji? Ekspert uspokaja

1 tydzień temu

Media rosyjskie nie informują o ryzyku skażenia radioaktywnego w wyniku powodzi na Uralu, przed którym ostrzegają Ukraińcy. Zagrożenie nie jest natomiast duże według ekspertów. Powódź w regionie Orenburga powstała po przerwaniu tamy na Uralu. Doszło już do ewakuacji 16500 ludzi. Polska nie musi się jednak obawiać skażenia.

Kolejna konsekwencja to rozprzestrzenienie się fali powodziowej do rzeki Tobol, która ciągnie się przez region kurgański w pobliżu granicy z Kazachstanem. Fala powodziowa w regionie kurgańskim w Rosji zagraża złożu uranu i według organizacji ekologicznych zagraża rozlaniem radioaktywnego błota. Ekolodzy od lat sprzeciwiali się wydobyciu uranu w tamtejszym regionie.

Rosyjski Rosatom do teraz bagatelizował problem. Według rosyjskiej agencji TASS poziom wody w rzece Tobol spada poniżej 996 centymetrów. Miasto Kurgan jest zaopatrywane w wodę pitną z tej rzeki. Telewizja Nexta ostrzega przed skażeniem. Ten wątek został także podniesiony przez aktywistę ukraińskiego Antona Geraszczenko.

Jednakże rozmówca BiznesAlert.pl uspokajają. – Ilość uranu jaką należałoby wypić w skażonej wodzie, żeby były jakiekolwiek skutki radiologiczne jest na tyle duża iż stanowi on znacząco mniejsze zagrożenie niż inne zanieczyszczenia które można znaleźć w rzece – mówi dr Paweł Gajda z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej i Nuclear PL, inspektor ochrony radiologicznej.

– O ile nie wiemy jaka ilość została wypłukana to straszenie chorobą popromienną jest bezpodstawne. Nie istnieje także żaden scenariusz, w którym miałoby to spowodować zagrożenie w Polsce. Gajda podkreśla jednak, iż nie należy pić wody z brudnych rzek, a zastrzeżenia względem ostrzeżeń o zagrożeniu radioaktywnym z Rosji nie oznaczają afirmacji złych praktyk wydobycia uranu w tym kraju – zastrzega ekspert.

Opracował Wojciech Jakóbik

Rajewski: Duże plany wobec małych reaktorów mogą nie przetrwać wyborów (ROZMOWA)

Idź do oryginalnego materiału