W 2023 r. deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w Polsce wyniósł 5,3 proc. PKB.
GUS podał również, iż dług sektora finansów publicznych wyniósł w 2024 roku 55,3 proc. PKB wobec 49,5 proc. PKB w 2023 roku, po korekcie. To też wyższa wartość niż prognozowana przez MF we wspomnianym średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym - według tamtego dokumentu, relacja długu sektora do PKB miała wynieść 54,6 proc. w 2024 r.
Deficyt sektora finansów publicznych wystrzelił. Minister finansów się tłumaczy
Komentując dane GUS, minister finansów Andrzej Domański napisał w serwisie X, iż główne przyczyny wzrostu deficytu sektora finansów publicznych to "przyspieszenie wydatkowania środków na odbudowę zdolności obronnych (według metodyki UE), niższa od oczekiwań konsumpcja (większe oszczędności) przekładająca się na niższe wpływy z VAT oraz wydatki związane z powodzią".Reklama
Główny ekonomista Grant Thornton Marcin Mrowiec w rozmowie z Interią Biznes wskazuje tymczasem na problem rozbuchanych wydatków socjalnych, których nie da się pogodzić z jednoczesnym zwiększaniem nakładów na obronność i próbą okiełznania deficytu.
Ekonomista o deficycie Polski. "Te dane powinny być bardzo głośnym dzwonkiem alarmowym"
- Można zrobić bardzo prostą rzecz: zacząć sobie mówić prawdę, iż nie stać nas na równoczesne rozdawnictwo 800 plus wszystkim, jak leci; na świadczenia zdrowotne dla tych, którzy przyjechali zza wschodniej granicy - niezależnie od tego, czy przyjechali z obszaru działań wojennych czy z dowolnego innego obszaru oddalonego od teatru działań wojennych - i na najwyższe wydatki na armię (wśród państw NATO, mierzone relację do PKB - red.). Tego się nie da zrobić.
- Te dzisiejsze dane powinny być bardzo głośnym dzwonkiem alarmowym dla klasy rządzącej. Mam tu na myśli nie tylko rząd i obecnego ministra finansów, ale też tych, którzy się przymierzają do rządzenia, a którzy szachują rząd, iż jeżeli dokona jakiegoś "zamachu na świadczenia", to oni zrobią mu zły PR. jeżeli utkniemy w trybie działania i niemocy, to będzie jeszcze gorzej - czeka nas najpierw kryzys zadłużeniowy, a potem kryzys finansowy, być może nie tylko w sferze finansów publicznych - przestrzega Marcin Mrowiec.
Polska musi przykładać dużą wagę do dyscypliny w finansach publicznych także dlatego, iż zobowiązuje nas do tego unijna procedura nadmiernego deficytu, którą nasz kraj został oficjalnie objęty jesienią 2024 r. Wszystko dlatego, iż deficyt sektora finansów publicznych za 2023 rok wyniósł wspomniane 5,3 proc. PKB, a więc przekroczył o 2,3 pkt. proc. unijne kryterium fiskalne (deficyt sektora nie może być według tego kryterium większy niż 3 proc. PKB). Rząd Koalicji 15 października, który przejął władzę 13 grudnia 2023 r., odziedziczył ten deficyt niejako w spadku po swoich politycznych poprzednikach, niemniej to on musi teraz się z nim mierzyć.
Rząd chce zmniejszać deficyt. Liczy, iż pomoże mu zmiana metodologii liczenia wydatków na obronność
Według ścieżki nakreślonej w średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym, resort finansów chce obniżyć deficyt do poziomu tuż poniżej unijnego kryterium - dokładnie do 2,9 proc. PKB - w 2028 r. (Polska zdecydowała się na krótszą, czteroletnią ścieżkę wychodzenia z procedury nadmiernego deficytu). Wiemy już, iż w 2024 r. nie udało się "dowieźć" zakładanego deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych na poziomie 5,7 proc. PKB. W 2025 r. MF chce, by deficyt wyniósł 5,5 proc. PKB. W 2026 r. ma to być 4,5 proc. PKB, w 2027 r. 3,7 proc. PKB, a wreszcie docelowe 2,9 proc. PKB.
Rosnące wydatki na zbrojenia stanowią istotny problem na drodze do osiągnięcia tego celu, o czym regularnie przypomina opinii publicznej sam resort finansów. W średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym przesłanym do Brukseli czytamy: "Polska inwestuje w dobro publiczne, jakim jest zapewnienie integralności granic UE, ale równocześnie musi ponosić ciężar tych wydatków w postaci pogorszenia sytuacji budżetowej. Gdyby nie inwestycje w bezpieczeństwo UE, deficyt i dług sektora instytucji rządowych i samorządowych w Polsce byłyby na radykalnie niższym poziomie".
Szansą dla Polski jest w tej sytuacji poluzowanie reguł fiskalnych w UE w kontekście wydatków na obronność.