Czasem wystarczy jeden czarny kształt na horyzoncie, by serca zabiły szybciej. Nie, to nie Batman wraca z nocnej akcji – to Janek odpala swojego Deutz-Fahr Warriora i jedzie orać. Jedni wyciągają telefony, inni wciągają pospiesznie kalosze, żeby podejść bliżej i zobaczyć „co to za czarne monstrum”. Bo kiedy Warrior pojawia się na polu, choćby wrony siadają w rzędzie, żeby lepiej widzieć.
Są na świecie ciągniki, które wyglądają jakby prosto z fabryki wyjechały do… Gotham City. Nie do gospodarstwa w Pleszewie, nie na targi w Hanowerze – tylko do mrocznego, komiksowego miasta, gdzie w ciemnych zaułkach czai się zło.
Tylko iż tutaj zamiast Jokera mamy inną zmorę – opóźnione żniwa, mokrą łąkę i zwały obornika do rozwiezienia przed zimą. I tu wjeżdża on – Deutz-Fahr Warrior. Cały na czarno.
Od pierwszego spojrzenia wiadomo, iż to nie jest zwykły ciągnik. Czarny lakier błyszczy jak pancerz, maska przypomina kuloodporną zbroję, a LED-owe reflektory patrzą na świat z tą samą stanowczością, co reflektory Batmobila w nocnej mgle. Bo Warrior nie prosi – Warrior oznajmia: „Ja tu rządzę”.

Warrior – to nie model, to idea
Przy Batmobilu zawsze zachwycało mnie to, iż nie był tylko autem – to była broń. Miał wyrzutnie, pancerz, haki, systemy komputerowe. Warrior jest dokładnie taki sam, tylko zamiast granatów dymnych ma przekładnię bezstopniową TTV, a w miejsce pocisków – WOM o mocy, która potrafi zawstydzić niejednego konkurenta. Zamiast zwiewać przed przestępcami – goni plony po polu.
I wiecie co? Tak jak Batmobil zawsze robił wrażenie na przeciwnikach Batmana, tak Warrior robi wrażenie na sąsiadach. Wyobraźcie sobie – podjeżdżacie na pole w tym czarnym monstrum. Sąsiad z 20-letnim Fendtem nagle przestaje mówić o tym, iż „kiedyś to były maszyny”, a zaczyna się dopytywać, czy można usiąść „chociaż na chwilkę” w kabinie. A ta kabina… jak kokpit Batmobila – pełna ekranów, joysticków i przełączników. Batman miał komputer w desce rozdzielczej – wy macie InfoCentrePro.
Warrior to nie tylko narzędzie pracy łączące funkcje z formą
Jasne, ktoś powie: „Po co mi czarny lakier? Po co mi ta cała ‘warriorowa’ otoczka?”. Odpowiem tak: po nic – jeżeli traktujesz ciągnik jak młotek. Ale jeżeli masz w sobie choć trochę dziecka, które kiedyś czytało komiksy i marzyło o Batmobilu, to wiesz, iż Warrior to nie tylko narzędzie pracy. To manifest. To „traktor z charakterem”, który łączy funkcję z formą w sposób, jakiego konkurencja może tylko pozazdrościć.
I pozostało jeden detal. Batman nigdy się nie spóźniał – pojawiał się dokładnie wtedy, gdy był potrzebny. Warrior też tak ma. choćby gdy niebo zasnuje się burzowymi chmurami, a inni myślą, czy już wracać do domu, Warrior zostaje w polu. Bo czarny pancerz nie boi się brudu – a czarny Warrior w rolnictwie nie boi się roboty.
Tak więc, drogi Rolniku, jeżeli czujesz, iż czasem Twoje gospodarstwo to takie małe Gotham – wiedz, iż gdzieś tam, w salonie Deutz-Fahra, czeka na Ciebie Twój własny Batmobil.
Tylko iż tutaj maska nie kryje silnika V8, a 300 koni mechanicznych czystej precyzji. I zamiast walczyć z przestępczością – walczysz z pogodą, terminami i sąsiadami, którzy będą jeszcze długo wspominać dzień, gdy Warrior zaparkował obok ich stodoły.

Bat-gadżety Warriora
Silnik „Batpower” – od 6,1 do 7,8 litra, od 230 do ponad 300 KM. Batman miał turbodoładowanie i Ty je masz.
Przekładnia TTV – płynnie, bez szarpnięć, jak skok Batmobila z mostu prosto na asfalt – tylko tutaj z pola na drogę.
Kabina MaxiVision – 360° widoczności, ergonomia lepsza niż w jaskini Batmana, a fotel? Pneumatyka, podgrzewanie, amortyzacja. Joker mógłby pozazdrościć.
Reflektory LED – 50 000 lumenów. Batman szukał przestępców w ciemnych uliczkach, Ty znajdziesz wałek siewnika w trawie po zmroku.
Hydraulika „Gotham Flow” – do 210 l/min – wystarczy, by podnieść choćby najbardziej oporną bronę talerzową.
WOM – 1000/1000E, a jak trzeba – 540E. W Batmobilu to by był miotacz sieci, tutaj to miotacz mocy do wszystkiego od prasy po kosiarkę bijakową.
I właśnie za to lubię Warriora.