Dlaczego nie zamierzam długo i dużo pracować?

oszczednymilioner.pl 2 tygodni temu

Ten wpis jest wynikiem rozmowy, którą przeprowadziłem z kumplem. Pracujemy razem i znamy się już 25 lat. Kupa czasu. W tym czasie obaj rozwinęliśmy swoje kompetencje zawodowe, pracując sporo więcej niż minimum. Teraz zbliżam się do 50-tki, a on przeskoczył ją kilka lat temu.

Kumpel opowiadał i o swoim teściu. Ma 87 lat, świetnie radzi sobie, jeszcze obsługuje młodszą i chorą żonę, jeździ samochodem, głowa działa, ciało także. Czego chcieć więcej? Niczego. Sekret tej sytuacji. W wieku 52 lat (czyli jeszcze przed transformacją), pan T (od teść) przeszedł na rentę z powodu podobno ciężkiej choroby serca. Od tego czasu prawie jak w śląskiej piosence o starzyku: ławeczka, ogródeczek, zamiast gołąbeczka i kosa – wnuki. Tylko fajeczki przez to chore serce nie pali. Krótko mówiąc życie aktywne, ale zupełnie niezawodowo. No i tak właśnie spisany na straty przez lekarzy przeżył sobie te 35 lat. I pożyje pewnie jeszcze chwilę..

I wtedy przyszła refleksja. Mój Tato przeżył 82 lata, od 60 r.ż. na rencie. Jego siostra pracowała do 75 r. ż., a zmarła jako 81-latka, choć podobno kobiety żyją 8 lat dłużej. Ich wspólna mama, schorowana (potworne żylaki, chore płuca, serce), pracująca zawodowo może 5 lat (zajmowała się domem), dociągnęła do 87 r. ż, chociaż własną śmierć przepowiadała od 70-tki. Ojciec (a mój dziadek), czerstwy chłop, dał się pokonać dopiero trzeciemu zawałowi w wieku 80 lat. Był wtedy na emeryturze od 17. Wniosek chyba oczywisty- długa i ciężka praca skraca życie. Widać to wyraźnie porównując Tatę i ciotkę. Zresztą kobiety, nazywane dyskryminowanymi, krócej pracują, a mężczyźni, podobno silniejsza płeć, dłużej. I ta typowa praca też wygląda inaczej. Męska – budowlana (60 godzin w tygodniu, fizyczna), kobieca – nauczycielka (18 godzin przy tablicy), albo w ogóle niepełny etat. Przekłada się to wprost na szansę przeżycia kolejnych lat. Średnia z 2022 r. wynosi 73,4 i 81,1 lat odpowiednio dla tych płci. W mojej rodzinie bywało odwrotnie (ciotka żyła krócej niż jej brat), ale dlatego, iż akurat dłużej pracowała.

Stąd, dlaczego nie postąpić jak statystyczne kobiety? Nie przejść na całkowitą emeryturę w wieku 55 lat? A wcześniej nie przygotowywać się na nią stopniowo zmniejszając obciążenie. Tak właśnie zrobię. Ten rok poświęciłem na „wiejski eksperyment”, w kolejnym pewnie wypowiem jeden etat. A drugi właśnie, gdy dobiję do 55-tki. Czyli wieku, w którym w tej chwili jest mój kumpel, od którego zacząłem opowieść.

Idź do oryginalnego materiału