W niewielkim bloku w dzielnicy Wawer w Warszawie mieszkańcy mieli płacić za prąd sąsiadów. Sprawa wyszła na jaw, gdy do firmy Stoen, będącej operatorem sieci i sprzedawcy E.ON, zgłosił się jeden z mieszkańców. Jego rachunek nagle znacznie wzrósł, mimo iż nie kupił żadnego nowego sprzętu, który tłumaczyłby wyższy rachunek — opisuje wyborcza.biz.
Mieszkanka bloku na Wawrze dostała rachunek za prąd na 7,3 tys. zł
Operator wysłał na miejsce pracowników, którzy wymienili liczniki i dokonali nowych odczytów. Mieszkańców nikt o tym jednak nie poinformował. Reklama
Niedługo potem pani Marta otrzymała rachunek opiewający na 7,3 tys. zł, będący korektą szesnastu historycznych faktur. Na zapłatę dano jej 11 dni. "Na moim internetowym koncie abonenckim zniknęła historia odczytów i zapłaconych faktur za ostatnie 8 lat!" — skarżyła się serwisowi.
Liczniki były źle opisane. Płacili za prąd sąsiadów
Kobieta złożyła reklamację, ale sprawa przez cały czas jest w toku. W odpowiedzi na liczne pisma przekazano jej, iż podczas montażu liczników doszło do błędu, co doprowadziło do tego, iż lokatorzy płacili nie za swój prąd, a sąsiadów. Ten stan miał trwać co najmniej kilka lat, ale nie jest wykluczone, iż pojawił się w chwili oddania budynku do użytku, czyli 18 lat temu.
Jak bowiem przekazał wyborczej.biz Stoen cały galimatias wziął się z tego, iż liczniki były źle opisane. "W wyniku przeprowadzonej kontroli stwierdzono nieprawidłowości w przypisaniu licznika od grudnia 2017 r. Opisy na skrzynkach nie są własnością Stoen Operator, dlatego poprawa oznaczeń liczników leży po stronie zarządcy budynku. Z naszej strony zapewniamy, iż opisy wewnątrz szafek licznikowych są prawidłowe" — przekazał serwisowi Stoen Operator.
Zamieszanie z korektą rachunków
W dalszej części firma dodała, iż niewłaściwe przypisanie liczników do lokali mogło nastąpić na etapie budowy, ale nie są w stanie tego zweryfikować.
Czytelniczkę oburza najbardziej fakt, iż każdy z lokali został objęty korektą za inny okres, a na kontach klientów nie ma już danych historycznych pokazujących rzeczywiste zużycie z ostatnich 8 lat.
"Jednemu zaproponowano zwrot nadpłaty w wysokości 3,2 tys. zł, drugiemu zwrot nadpłaty 1,2 tys. zł, a mi zapłatę niedopłaty w wysokości ponad 7,3 tys. zł. Oznacza to, iż mimo iż sprzedawca energii do czasu wykrycia błędu w przypisaniu liczników otrzymał od każdego z lokatorów wszystkie należne mu opłaty za sumę zużytej energii, to dokonał korekt w taki sposób, iż na całym zamieszaniu zarobi" — stwierdziła czytelniczka.
Sprawą zajmuje się Koordynator ds. Negocjacji przy Prezesie URE. Jest to podmiot uprawniony do rozwiązywania sporów między klientami a firmami energetycznymi. Do tego czasu windykacja należności wobec pani Marty jest wstrzymana. E.ON zapewnia, iż jest z nią w kontakcie, a faktury korygujące zostały wystawione po otrzymaniu poprawnych odczytów. "Ma to odzwierciedlić rzeczywiste koszty zużycia energii dla klienta" — przekazał wyborczej.biz E.ON.
Hanna Sidorska