Europejska motoryzacja od lat się zwija. Ustępuję kroku azjatyckiej konkurencji. W dodatku wiele wskazuje na to, iż przerzucenie się Unii na elektryki może pogłębić ten stan rzeczy. Cła zaporowe mają ochronić miejsca pracy i produkcje w państwach członkowskich, ale wiele wskazuje, iż przy okazji wywołają wojnę handlową.
Europejska motoryzacja traci na znaczeniu
Europejska motoryzacja od pewnego czasu zaczyna ustępować w globalnych zmaganiach swojej azjatyckiej konkurencji. Dowodem są na to dane za 2023 roku. We wspomnianym roku branża motoryzacyjna w Unii Europejskiej wyprodukowała 12,1 mln samochodów.
Ta liczba stanowi prawie 20% ogółu globalnej produkcji. Jeszcze 10 lat temu europejska motoryzacja posiadała 23% udziału w światowej produkcji pojazdów. Tuż przed 2008 rokiem udział ten wynosił ponad 30%. Nasi producenci ustępują w znaczeniu na rzecz azjatyckich producentów.
Powszechnie znaną informacją jest to, iż w tej chwili głównym konkurentem dla europejskiej motoryzacji są Chiny. Państwo Środka w 2023 roku wyprodukowała aż 26,1 mln samochodów, co odpowiada za 32% światowego udziału w rynku. Jeszcze dziesięć lat temu produkcja w Chinach i Unii Europejskiej plasowała się na podobnym poziomie.
Obecnie na popularności zdobywają pojazdy elektryczne, w które Pekin poczynił duże inwestycje. Europejskie firmy wydają się pozostawać w tyle za azjatycką konkurencją. Chociaż jak wskazuje specjalista Polskiego Instytutu Ekonomicznego Sergiej Druchyn, rentowności w tym segmencie są niższe niż u konkurentów z Azji i USA, szczególnie w segmencie baterii i nowych technologii.
Europejska motoryzacja przechodzi transformacje
Ogólna europejska motoryzacja odczuwa słabość niemieckiej gospodarki. Przemysł w tym państwie wciąż jest słabszy niż przed pandemią. Wskazuje się, iż w tej chwili wolumen produkcji jest niższy o 12% w porównaniu z tym z 2019 roku. Problemem są rosnące koszty energii, które przełożyły się na wyższe wydatki firm o ponad 600 euro na pojazd. Jest to połączone z rentownością, która może stać się problemem. Wskazuj się, iż marża operacyjna Volkswagena w III kwartale 2024 roku wyniosła 6,6%. W poprzednich okresach wynosiła około 8%.
Odejście od samochodów spalinowych oraz transformacja energetyczna wymusiła w 2024 roku inwestycje w nowe technologie na niemieckim przemyśle motoryzacyjnym o wysokości 53,2 mld euro. Mimo tego obecny udział w rynku niemieckiej motoryzacji jest względnie niski. Niemcy stanowią w tej chwili około 10% produkcji samochodów elektrycznych na świecie.
Fabryki nie wykorzystują też całości mocy produkcyjnych. Zakład Volkswagena w Wolfsburgu wykorzystuje 50% mocy i myśli o redukcji zatrudnienia. Zakład Stellantis informuje, iż liczba wyprodukowanych elektrycznych Fiatów 500 spadła o 63%.
W przypadku Polski możemy powiedzieć, iż nasza branża motoryzacyjna jest komplementarna z europejską motoryzacją. Według danych Eurostatu od początku 2023 roku do połowy 2024 roku nasza branża motoryzacyjna rozwijała się średnie na poziomie 9% rok do roku. W tym samym czasie, niemiecka osiągała wzrost na poziomie 5,3%. Jest to związane z inwestycjami w produkcje baterii litowo-jonowych w Polsce.
Warto jednak zaznaczyć, iż długookresowe problemy u niemieckich producentów odbiją się także na naszym sektorze. Niemiecka branża odpowiada za 28,6% całkowitego eksportu przemysłu motoryzacyjnego w Polsce. Z kolei ogólny rynek europejski odpowiada za odbiór aż 73% całości naszego eksportu w tym sektorze.
Wojna handlowa między UE a Chinami
Władze Chin wszczęły dochodzenie w sprawie dopłat do europejskiego importu produktów mlecznych. Jest to bez wątpienia odpowiedź na ustalone wysokie cła zaporowe, względem samochodów elektrycznych produkowanych w Chinach. Obecna sytuacja pokazuje, iż Państwo Środka nie zamierza biernie przyglądać się sytuacje. Jest to sygnał zaostrzenia się stosunków handlowych między Unią a Chinami.
Komunikat chińskiego ministerstwa handlu nadszedł dzień po tym, jak Komisja Europejska ujawniła zmiany ceł na chińskie pojazdy elektryczne w ramach dochodzenia w sprawie centralnych dopłat do tych samochodów. Tanie elektryki z Chin mają zagrażać miejscom pracy w europejskim przemyśle motoryzacyjnym oraz zyskom producentów.
Na dniach została przegłosowana ostateczna wysokość ceł. Produkowane w Chinach elektryki Tesli będą obciążone dodatkowym cłem 7,8%, BYD – 17%, Geely – 18,8%, SAIC – 35,3%. Chińskie marki, które współpracowały przy dochodzeniu antydumpingowym, zostaną objęte cłem w wysokości 20,7%. Z kolei te, które nie podjęły współpracy, zapłacą 35,3%. Wszystko to poza podstawową taryfą celną wynoszącą 10%. Czyli w najwyższym przypadku łączna stawka celna sięgnie 45,3%.
Prawdopodobnie nie będzie oznaczało to końca napięć na linii UE-Chiny. Pekin wszczął już dochodzenia odwetowe także w sprawie politycznie drażliwych europejskich importów wieprzowiny i koniaku. Z kolei urzędnicy KE już wszczęli odrębne dochodzenia antydumpingowe dotyczące paneli słonecznych i turbin wiatrowych wyprodukowanych w Chinach.
Znajdziesz nas w Google News