Fortschritt – enerdowska potęga, która próbowała odrodzić się w Chinach

5 godzin temu

Kiedyś były dumą NRD – taką maszynową wizytówką wschodnioniemieckiej inżynierii, która miała udowodnić światu, iż „demokracja ludowa” potrafi zbudować coś mocnego, trwałego i w miarę nowoczesnego. Marka Fortschritt upadła, ale maszyny były produkowane. Tak, dobrze myślicie – w Chinach.

Nie ma co ukrywać, iż sprzęt marki Fortschritt w latach 70. i 80. robił w Polsce ogromną furorę. Wielkie, ciężkie maszyny – ciągniki, kombajny i prasy, które potrafiły pracować w państwowych gospodarstwach, ale i później przez całe lata już u prywatnych gospodarzy.

Fortschritt to była nie tylko marka, ale żywa legenda, która wyrosła na gruncie tworzenia znakomitych maszyn. Trzeba przyznać, iż miała dobre korzenie sięgające przemysłu przedwojennego, a potencjał techniczny nie został zaprzepaszczony. Choć oczywiście mógł się rozwinąć inaczej.

Fortschritt – enerdowski gigant stworzony odgórnie

Marka Fortschritt nie powstała ot, tak. W 1960 roku socjalistyczna partia robotników i chłopów w Niemieckiej Republice Demokratycznej wzięła sprawy w swoje ręce i nakazała zrzeszenie wszystkich wschodnioniemieckich producentów maszyn rolniczych w jeden kombinat.

To trochę tak, jakby u nas w tym samym czasie nakazać każdemu producentowi maszyn rolniczych w Polsce – czy robił kosy, młotki czy pługi, prasy czy kombajny – nazwać się Ursus i koniec.

Nie było „czy chcesz”, tylko „masz wejść do Fortschritta”. W efekcie w końcu lat 70. pod wspólnym logo działało już 53 zakłady – od fabryk kombajnów, po kuźnie, zakłady, fabryki i biura projektowe.

Od 1978 roku wszystkie maszyny z NRD nosiły jedno logo – kłos Fortschritt. W tamtym czasie marka była prawdziwym gigantem, a jej sprzęt trafiał nie tylko do gospodarstw PGR-owskich, ale i na pola prywatnych rolników. Do dziś nie brakuje u nas ciągników, sieczkarni czy pras z logo Fortschritt, które wiernie pracują mimo upływu lat.

Czy dziś taka prasa marki Fortschritt znalazłaby nabywców?, fot. mat. prasowe

Ciekawostki o kultowych maszynach Fortschritt z NRD

  • Kombajn Fortschritt E512 – legenda pól wschodnich Niemiec i… Polski. Produkowany od 1968 roku, miał heder o szerokości 4,2 m i zbiornik 3,6 t. W swoim czasie to była maszyna marzeń każdego PGR-u. W Polsce E512 pracuje do dziś, często w rodzinnych gospodarstwach, gdzie wciąż „odwdzięcza się” niezawodnością.
  • Fortschritt E514 – sukcesor „pięćset dwunastki”, z większym zbiornikiem ziarna i poprawioną kabiną. Dla wielu rolników to już był prawdziwy „komfort pracy”.
  • Ciągnik ZT 300 – masywna, czterocylindrowa bestia o mocy 90 KM. Miał charakterystyczny kanciasty kształt i dźwięk, którego nie da się pomylić z żadnym innym. W NRD służył głównie w dużych gospodarstwach, a w Polsce do dziś można go spotkać na wystawach oldtimerów.
  • ZT 323 – rozwinięcie serii ZT, 105 KM pod maską i napęd na cztery koła. W latach 80. marzenie wielu rolników w całym bloku wschodnim.
  • Prasa Fortschritt K454 – klasyk wśród pras kostkujących. Jej prosta, solidna konstrukcja sprawiła, iż była chętnie kupowana i serwisowana jeszcze długo po upadku NRD.
Przyczepa załadunkowa Fortschritt T-100 produkowana w Chińskich zakładach, fot. mat. prasowe

Koniec NRD, koniec Fortschritta

Upadek muru berlińskiego i samych Niemiec Wschodnich oznaczał także kres gigantycznego kombinatu. Zakłady przechodziły w ręce nowych właścicieli, a marka w 1994 roku została sprywatyzowana i – krótko mówiąc – zniknęła z mapy. Po ponad 30 latach potęga Fortschritta przeszła do historii.

Fortschritt Agritech – reaktywacja i chiński rozdział

Ale historia lubi niespodzianki. W 2013 roku logo z kłosem wróciło na rynek – tym razem w Chinach. Nowym właścicielem została firma Fortschritt Agritech z Qingdao, która uruchomiła produkcję na własnej linii montażowej. Czuwali nad nią niemieccy eksperci zarówno w toku produkcji, jak i w samym zespole projektowym.

Oczywiście, to już nie są te same maszyny, co w czasach NRD, ale Chińczycy próbowali tchnąć w markę nowe życie. W ofercie można było znaleźć m.in.:

  • Prasę wysokiego zgniotu K868 – która radziła sobie choćby ze słomą ryżową, wytwarzając kostki 40–120 cm, z zapotrzebowaniem na moc: ok. 70–90 KM.
  • Przyczepę samozbierającą E36 – z pięciorzędowym aparatem ładującym i opcją hamulców hydraulicznych lub pneumatycznych.
  • Przyczepy rolnicze – z wywrotem na obie strony, ładownością do 5 ton i zapotrzebowaniem na ciągnik rzędu 40–50 KM.
Produkowana w Chinach prasa Fortschritt, fot. mat.prasowe

Fortschritt – niby z Chin, ale jakby znajomy

Patrząc na te maszyny, można mieć wrażenie, iż gdzieś już je widzieliśmy. Kształty, rozwiązania techniczne – jakby ktoś przeglądał europejskie katalogi sprzed paru lat i postanowił dorobić własne logo.

Czy to źle? Niekoniecznie. Rolnik potrzebuje sprzętu, który robi robotę, a czy napisane jest na nim Fortschritt, czy coś zupełnie innego – to już naprawdę czasem mniej ważne.

Fortschritt z NRD był symbolem przemysłowej potęgi bloku wschodniego. Fortschritt z Chin okazał się próbą reaktywacji legendy w nowej rzeczywistości. Połączeniem dawnego socjalistycznego świata zza Żelaznej Kurtyny z nowoczesnym kapitalizmem, ale w komunistycznym wydaniu.

Tak było do roku 2019, kiedy to o wschodnioniemieckiej marce z Dalekiego Wschodu zrobiło się cicho.

Rozwiązania techniczne prasy Fortschritt K 868 jakby znajome, fot. mat. prasowe

Na zakończenie cena chińskiego Fortschrita

Możecie się zastanawiać, jaką cenę miały maszyny Fortschritt produkowane w Chinach. Pewien zagraniczny portal ogłoszeniowy podaje, iż fabrycznie nowa prasa wysokiego zgniotu K 868 kosztuje 19 000 dolarów, czyli niecałe 70 tys. złotych. Czy to drogo czy tanio, oceńcie sami.

Idź do oryginalnego materiału