"Piłka jest po stronie Chin. Chiny muszą zawrzeć z nami umowę. My nie musimy zawierać umowy z nimi. Nie ma żadnej różnicy między Chinami a jakimkolwiek innym krajem, poza tym, iż są o wiele większe" - głosi oświadczenie Trumpa odczytane przez sekretarz prasową Karoline Leavitt na briefingu, którą cytuje AFP.
W ubiegłym tygodniu Trump podniósł amerykańskie cła na towary z Chin do 145 proc. W odpowiedzi władze w Pekinie zwiększyły taryfy nakładane na produkty sprowadzane z USA do 125 proc.Reklama
Chiny zacieśniają relacje z UE
Tymczasem MSZ Chin wyraziło w poniedziałek gotowość Pekinu do współpracy z Unią Europejską na rzecz obrony zasad międzynarodowego handlu i Światowej Organizacji Handlu (WTO). "Cła wzajemne" ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa określił mianem "broni (służącą) do wywierania presji".
Rzecznik chińskiego resortu Lin Jian podkreślił, iż Chiny i UE, jako druga i trzecia największa gospodarka świata, są "zwolennikami globalizacji gospodarczej i wolnego handlu" oraz "zagorzałymi obrońcami" WTO.
"Przywódcy UE podkreślają, iż sprawne funkcjonowanie gospodarki światowej wymaga stabilności i pewności" - powiedział Lin podczas briefingu prasowego. "UE i Chiny dążą do utrzymania sprawiedliwego i wolnego systemu handlu wielostronnego opartego na WTO, co leży we wspólnym interesie obu stron i całego świata" - dodał.
Odnosząc się do "wzajemnych ceł", rzecznik MSZ w Pekinie ocenił, iż USA wykorzystuje je jako "broń (służącą) do wywierania presji i realizacji egoistycznych" interesów. "Jest to typowy unilateralizm, protekcjonizm i gospodarcze zastraszanie, które poważnie szkodzi interesom wszystkich krajów, w tym Chin i UE" - podkreślił Lin.
Na lipiec planowany jest szczyt unijnych przywódców z Xi Jinpingiem w Pekinie.