Grad zniszczył jabłka, a ubezpieczyciel zaniża szkody. Spór trwa!

2 godzin temu

Ubezpieczył sad, a teraz ma problem

Skontaktowała się z nami pan Marcin, sadownik z gminy Błędów, który mówiąc delikatnie, jest rozczarowany przepisami, które przyjęli rządzący. Chciał ubezpieczyć swoje sady, ale PZU mu odmówiło, ponieważ w przeszłości na jego działkach były notowane straty z powodu gradobić. W efekcie ubezpieczył się w mniejszej, polskiej firmie, z którą dziś zamierza wejść na drogę sądową.

Latem jego sady zostały dotkliwe uszkodzone przez gradobicie. Tam, gdzie straty są niemalże całkowite, firma wyliczyła je maksymalnie na 48%. Tam, gdzie realnie wynoszą 70%, wyliczono je zaledwie na 30%… Oto, jak do tego doszło.

Przepisy pod ubezpieczycieli

Sednem problemów, o jakich opowiada nasz rozmówca, jest nowelizacja przepisów o ubezpieczeniach, które obowiązują od 1 stycznia 2025 roku. Zdaniem sadownika, jego prawniczki i nie tylko ich, przepisy są skrajnie korzystne dla ubezpieczycieli, ponieważ minimalizują ich ryzyko. Niemniej, ktoś się na nie zgodził i je przegłosował.

Rządzący argumentują przyjęcie tak korzystnych dla firm ubezpieczeniowych przepisów ich niechęcią do ubezpieczania upraw sadowniczych. Warto zaznaczyć, iż zapisy, o których będzie mowa w kolejnym akapicie, dotyczą wyłącznie sadownictwa. Nie zmieniono ich w przypadku upraw rolniczych.

Pan Marcin podkreśla, iż to nie wszystko. Kuriozalne są również wewnętrzne wytyczne firmy, w której się ubezpieczył. Otóż jabłko, które ma do trzech uderzeń po gradzinach, generuje tylko 5-procentowy ubytek w wartości plonu. Stąd tak niskie straty wyliczone przez firmę po lustracji sadu. Co więcej, jej pracownik na jednej działce wyliczył inny odsetek strat na każdej z 4 odmian, które rosną obok siebie w kolejnych rzędach…W efekcie nasz rozmówca zdecydował się na opinię biegłego sądowego.

Ponadto sadownik uważa, iż pracownicy firm w ogóle nie powinni mieć możliwości szacowania szkód, ponieważ to oczywiste, iż będą działać wyłącznie w interesie ubezpieczyciela.

Niekorzystne zmiany w ustawie

Sedno problemów to zmiany w ustawie, które punktuje prawniczka pana Marcina.

Brzmienie ustawy obowiązujące do 31.12.2024 r.

Zgodnie z art. 6 ust. 3 pkt 1a ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich ubezpieczyciel mógł pomniejszyć odszkodowanie (w przypadku szkód spowodowanych huraganem, powodzią, deszczem nawalnym, gradem, piorunem, obsunięciem się ziemi, lawiną, ujemnymi skutkami przezimowania oraz przymrozkami wiosennymi) o nie więcej niż 10% wartości tych szkód.

Brzmienie obowiązujące od 1.01.2025 r.

Ustawą z dnia 27.11.2024 r. o zmianie ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich treść art. 6 ust. 3 pkt 1a ustawy z dnia 7 lipca 2005 r. o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich została zmieniona w ten sposób, iż w art. 6 ust. 3 pkt 1a wskazano, iż odszkodowanie za szkody (spowodowane huraganem, powodzią, deszczem nawalnym, gradem, piorunem, obsunięciem się ziemi, lawiną, ujemnymi skutkami przezimowania oraz przymrozkami wiosennymi) może być pomniejszone nie więcej niż o 35% sumy ubezpieczenia – w odniesieniu do upraw drzew i krzewów owocowych oraz truskawek. Zmiany weszły w życie z dniem 1.01.2025 r.

Nie ubezpieczenia, a inwestycje

Dlatego zgodnie z przepisami, o których pisaliśmy wyżej, pomniejszona o 35% suma ubezpieczenia przy stratach na poziomie wspomnianych 48% byłaby „śmiesznie niska” w stosunku do realnych strat. Na szczęście naszego rozmówcy dotyczy jeszcze zapis o 10%. Niemniej chce zwrócić uwagę sadowników na problem przed nowym sezonem, ponieważ jeżeli przepisy nie zmienią się, to na pewno ubezpieczyciele będą próbowali pomniejszyć sumę ubezpieczenia o 35%. Z drugiej strony sadownik zauważa, iż w tych realiach jedynie przejście całkowicie niszczycielskiego kataklizmu dawałoby jakiekolwiek szanse na wypłatę godziwych odszkodowań.

W kontrze do całej sprawy pyta sadowników, działaczy i rządzących, czy zamiast kolejnych dopłat i „klęskowych” nie lepsze byłyby programy wsparcia na budowanie konstrukcji przeciwgradowych? Dzięki temu ograniczylibyśmy uprzywilejowaną pozycję firm ubezpieczeniowych i rozwiązali problem na lata.

Niemal każde jabłka ma po kilka uderzeń. Zdaniem ubezpieczyciela to 30 – 48% strat
Niemal każde jabłka ma po kilka uderzeń. Zdaniem ubezpieczyciela to 30 – 48% strat
Idź do oryginalnego materiału