- Możemy być moralnie zwolennikami aborcji albo jej przeciwnikami. Możemy być - w przypadku dziennikarzy - zwolennikami obiektywizmu dziennikarskiego albo ich zaangażowania. W przypadku sędziów możemy też uważać, iż sędziowie powinni być maksymalnie bezstronni i w ogóle nie zabierać głosu w sprawach politycznych albo stwierdzić, iż przecież to są obywatele i mają prawo ten głos zabierać - mówi Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii". Stwierdza także, iż w okresie Wielkiego Tygodnia znajduje przykłady tego, jak "niektórzy udawali lekarzy, niektórzy dziennikarzy, a niektórzy choćby sędziów".Reklama
- Lekarz, który nie udaje lekarza, to jest ktoś, kto ma troszczyć się o nasze życie i zdrowie. A tu się okazało w Oleśnicy, iż nasze życie zależy nie od tego, czy my już żyjemy, tylko gdzie żyjemy. Sprawa wywołała olbrzymie emocje. Przypomniałem sobie, jak kiedyś napisałem felieton: Kiedy zaczyna się życie? Generalnie rzecz biorąc możliwości są trzy. Pierwsza - w chwili poczęcia, druga - w chwili urodzenia, a trzecia - gdzieś tam po środku. Teraz okazuje się, iż pozostało jedno rozwiązanie. Po tym, co się stało w Oleśnicy, chyba nie chodzi o sam fakt urodzenia, tylko o sposób urodzenia - zauważa autor podcastu video.
"W Wielkim Tygodniu to był naprawdę istotny temat"
- Skoro urodzone dziecko może żyć samo poza łonem matki, to kiedyś przyjmowano, iż może żyć i aborcji to można dokonać wtedy, jak ono jeszcze nie może żyć i jest od łona swojej mamy zależne. A tu okazało się, iż jednak tak nie jest, iż choć może żyć, to można wstrzyknąć temu dziecku jakąś truciznę a potem wywołać poród. Zamiast dokonać porodu jakąś inną metodą, cesarską na przykład. Ja nie wiem, proszę państwa, i nie będę w to wnikać, jakie były wskazania medyczne, psychiczne itd. itp. Ale o ile lekarz, który ma troszczyć się o życie głosi publicznie tego typu teorie, to on tylko udaje lekarza tak naprawdę. Mamy tu do czynienia ze wzmożeniem ideologiczno-politycznym - dodaje Gwiazdowski i wskazuje, iż "za każdą polityką stoi jakaś ideologia". Jak tłumaczy: - Najbardziej wzmożeni różnymi ideami ludzie chcą bowiem realizować te swoje idee, tę swoją ideologię i prędzej czy później ci najbardziej wzmożeni starają się przy pomocy instrumentów politycznych wcielać w życie te swoje ideologie. - Ja nie wiem czy to jest dobra ideologia, mówiąca o tym, iż kobieta ma prawo zdecydować w 9. miesiącu ciąży, czy urodzić czy może zabić. Bo tak to wygląda. Bo to proszę państwa już nie jest aborcja, żebyśmy nie wiem jak się starali nazwać to inaczej - mówi Gwiazdowski.
- W Wielkim Tygodniu to był naprawdę istotny temat - podkreśla.
Czarny PR z powodów ideologiczno-politycznych?
Jak zauważa, w całej tej "awanturze pojawili się również dziennikarze, którzy oczywiście stanęli po jednej albo po drugiej stronie". - Bo to, iż zrobili tak politycy - to jest oczywiste. Pani doktor ze szpitala z Oleśnicy dała w kampanii wyborczej jednym i drugim materiał. Grzegorz Braun to choćby próbował dokonać zatrzymania obywatelskiego pani doktor. W związku z powyższym wszyscy skierowali uwagę na Grzegorza Brauna a nie na panią doktor i nie na to co ona zrobiła. I nie na problem, który jest o wiele ważniejszym, niż wygłupy Grzegorza Brauna. Natomiast część towarzystwa dziennikarskiego również zajęła pozycję tak jak politycy: za albo przeciw. Dlaczego? Dlatego, iż dziennikarze już od dawna udają dziennikarzy, bo są zaangażowani politycznie i ideologicznie po jednej albo po drugiej stronie - ocenia Robert Gwiazdowski.
W najnowszym odcinku podcastu video, Gwiazdowski przypomina także, iż "lotem błyskawicy przeleciała przez media wiadomość, iż zatrzymany, tymczasowo aresztowany, został pewien znany dziennikarz pewnej znanej stacji". - Daleki jestem od jakichkolwiek ocen i stawiania mocnych tez. Ale jedną tezę postawię. Są dwie możliwości: albo dziennikarz jest winny temu, iż przyjął korzyść majątkową za robienie komuś czarnego PR-u, albo nie jest. Tylko co to znaczy, iż jest winny. Czego? Że wziął, czy iż zrobił czarny PR? No właśnie. Bo niektórzy robią innym czarny PR bynajmniej nie z powodów ekonomicznych. Nie z powodów takich, iż przyjęli za to jakąś korzyść majątkową. Czasami robi się komuś czarny PR z powodów ideologiczno-politycznych (...) Pytanie jest następujące: wyobraźmy sobie, iż temu dziennikarzowi zostanie udowodniona wina, to na przyszłość jaką mamy pewność, iż to się nigdy, nigdzie, nikomu nie powtórzy? (...) - mówi Gwiazdowski.
Sędziowie, którzy udają sędziów?
Autor zwraca także uwagę na sędziów, którzy "udają sędziów". Jak podkreśla: - Lekarz ma ratować życie, dziennikarz ma dochodzić do prawdy, informować opinię publiczną, być obiektywnym w tym co robi a nie prowadzić kampanię wyborczą. A sędzia? Sędzia ma być niezależny, niezawisły, bezstronny (...) Jak sędziowie stają zdecydowanie po jednej stronie konfliktów politycznych, które się w Polsce dzieją, to czy oni są bezstronni, czy też nie są. A są tacy sędziowie, którzy stają wyraźnie po jednej ze stron konfliktu politycznego. Po różnych stronach.
- Bezstronność u sędziego to jest naprawdę niezwykle istotny element. Więc jak sędziowie w wywiadzie z dziennikarzami, którzy mają zachować obiektywizm opowiadają różne rzeczy i wyraźnie grożą wypowiedzeniem posłuszeństwa państwu tak naprawdę, o ile to państwo, ten rząd, nie zrealizuje ich oczekiwań, które uważają za słuszne, to co my mamy na ten temat powiedzieć. Czy tak być powinno? No pewnie, iż nie powinno. Czy to jest dopuszczalne? No pewnie, iż jest niedopuszczalne. A to się ciągle dzieje - wskazuje Gwiazdowski.
Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii"