Czasem jak widzimy jakiś sprzęt rolniczy, to dosłownie szczęka opada. Nam opadła, gdy zobaczyliśmy najnowszą przystawkę do kukurydzy firmy Capello. Powiedzieć, iż jest wielka, to nic nie powiedzieć.
Przystawka czy heder, jak zwał tak zwał. Każdy, kto kosił kukurydzę ma taki osprzęt i wie, iż głównym parametrem jest ilość rzędów jakie taki heder bierze. Jeszcze do niedawna osiem rzędów to było wiele, ale wraz ze wzrostem (dosłownym) kombajnów – ilość rzędów przystawek rosła.
Fakt, iż te największe hedery to inżynieryjne dzieła sztuki, bo wyginają się i przystosowują do nierówności powierzchni gleby. Ich waga dochodzi do kilku ton, a to wszystko jest przecież zawieszone na kombajnie.
Wraz z ilością rzędów przystawki rosną wymagania co do samego kombajnu, bo po pierwsze musi on ją napędzić, no a po drugie gdzieś pomieścić gigantyczna masę skoszonej zielonki, a w końcu ją wymłócić na ziarno. Takie hedery współpracują tylko z największymi kombajnami jak New Holland CR 11, który już ubiegłej jesieni kosił kukurydzę równie szerokim hederem.
Patrząc na przystawkę Capello Diamant 1630 ma się wrażenie, iż nie ma końca. Jej długość, choć może i szerokość, jest gigantyczna. To techniczny majstersztyk, który bierze na 16 rzędów i właśnie wchodzi do sprzedaży. Wydajność? Cóż… Można się tylko domyślić, iż jest równie wielka jak sama przystawka.