Przez kilka dekad naszym ojcom i dziadkom moc ciągnika rolniczego kojarzyła się z jednym traktorem – Kirowcem K-700. To on był synonimem potężnego ciągnika zdolnego pociągnąć choćby stodołę. Czy ta maszyna może sprawdzić się i dziś? Sprawdźmy ile kosztuje używany Kirowiec.
Trzeba przyznać, iż radzieccy naukowcy i inżynierowie mieli interesujące pomysły w dziedzinie techniki, a przynajmniej niektóre z nich. Co prawda część z nich była mocno inspirowana rozwiązaniami zachodnich inżynierów, ale kto by się tam kiedyś przejmował.
Poza tym, a trzeba to przyznać wprost, niektóre pomysły w dziedzinie techniki okazywały się wiekopomne i nadzwyczaj dosyć oryginalne. Nie mówię tu o technice kosmicznej, gdzie raz się udawało, a raz nie. Przykładem jest wysłanie psa w kosmos z biletem w jedną stronę, a później i ludzi.
Tak ludzi, bo jak się okazało, to pierwszych kosmonautów było kilku, ale bezpiecznie na Ziemię wrócił tylko któryś tam kolejny i to on – Gagarin – został bohaterem. Polityka chwaleni się wyłącznie sukcesami była wtedy jedyna słuszną linia rządzącej partii.
Poza rakietowymi wynalazkami w służbie obrony komunizmu przez “zgniłym” dobrobytem zachodniego kapitalizmu pojawiały się inne, bardzo interesujące konstrukcje. Część z nich dotyczyła maszyn dla rolnictwa, bo rozrastający się po II wojnie światowej naród potrzebował jeść. Szczególnie o to dbano, bo naród jak głodny to zły, a jedna rewolucja wystarczy.
Towarzysze! Potrzebujemy ciągnika na miarę komunizmu!
Mając do dyspozycji wielkie połacie płodnej ziemi zgromadzonej w państwowych kołchozach i sowchozach trzeba było wykorzystać ten potencjał. Do tego potrzebne były jednak większe ciągniki niż MTZ-2 czy inne małe gąsienicowe. Potrzebna była potężna maszyna zdolna pociągnąć kilkunastuskibowy pług.
Zadanie opracowania wielkiego ciągnika powierzone zostało Fabryce Kirowa nr 100 w ówczesnym Leningradzie, a dziś Petersburgu. Fabryka ta produkowała niemal wszystko, co da się zrobić ze stali: statki, armaty, czołgi, lokomotywy parowe, wagony i tramwaje. W swojej historii wytwarza też ciągniki rolnicze na licencji Fordsona. Jasne było zatem, iż skoro wytwarza się tam okręty czy czołgi, to coś tak błahego jak ciągnik (nawet wielki) da się stworzyć.
Amerykanie już taki mają, więc mamy i my
Skoro ciągnik miał być wielki, potrzebny był też wielki silnik, który da mu wystarczającą moc. Postanowiono, iż nowy ciągnik będzie napędzał przynajmniej dieslowski V8. Tak się doskonale złożyło, iż taki silnik wytwarzał już amerykański Cummins. Tak oto kapitalistyczny C 90° V8-265 po lekkiej “modernizacji” trafił w 1961 roku już jako radziecki Jamz-238 do ciągnika.
Jego potencjał nie mógł się zmarnować i posłużył też za napęd w samochodach ciężarowych firm Ural, Kraz i Maz , a także pojazdach specjalnych i maszynach stacjonarnych napędzanych silnikami wysokoprężnymi (patrz pojazdy wojskowe).
I tu trzeba zaznaczyć, iż był to na tyle dobry silnik, iż choćby mało legalne kopiowanie tej amerykańskiej konstrukcji w połączeniu z radziecką myślą techniczną nie mogły spartaczyć możliwości tego motoru. Spójrzmy na niego w wielkim skrócie.
Jamz-238 to ośmiocylindrowy, czterosuwowy silnik wysokoprężny z kątem przechylenia cylindrów wynoszącym 90°. Wałek rozrządu napędzany jest przez przekładnię zębatą, a na cylinder przypadają dwa zawory. Średnica cylindra wynosi 130 mm, a jego skok 140 mm. Daje całkowitą pojemność skokową 14,866 litra.
Wczesne modele były wolnossące, ale niedługo silnik rozbudowano o turbosprężarkę i czasem dodatkową chłodnicę powietrza doładowującego. Moce oscylowały od 215 i 240 KM w początkowych wersjach wolnossących, po maksymalnie 330 KM z turbodoładowaniem. Mając już do dyspozycji taki motor, cała reszta poszła w miarę gładko.
Kirowiec K-700 – potwór na kołach
Tu się podpatrzyło, tam skopiowało, zunifikowało niektóre podzespoły i powstał K (jak Kirowiec) 700. Jak na ówczesne czasy istny ważący 13,5 tony socjalistyczny potwór o długości 7,4 m i wysokości prawie 4 metrów. Moc przenoszona była na wszystkie 4 koła ogumione w specjalnie zaprojektowane do niego opony.
Ciągnik był tak wielki, iż przy śladzie serokości ponad 2,2 m nie zawsze mieścił się na drodze, a wynoszący 7,2 m promień skrętu nie ułatwiał manewrowania. Mimo tego do pracy na wielkich polach nadawał się znakomicie. Póki się nie zepsuł sam lub z niewielką pomocą pragnącego wytchnienia (po poprzednim wieczorze) radzieckiego operatora.
Trzeba przyznać, iż ciągnik K-700 spełnił wszelkie oczekiwania i założenie konstruktorów. Był tak udany, iż w imię przyjaźni z bratnim narodem był eksportowany do wielu socjalistycznych krajów, w tym do Polski.
Przez lata pojawiały się kolejne wersje rozwojowe, a szczególnie następny, produkowany w latach 1975 -2002 znacznie ucywilizowany model K-700A stał się prawdziwym przebojem leningradzkiej fabryki wszystkiego co żelazne i ze stali.
Ile dziś kosztuje Kirowiec K-700?
Fabryka Kirowa działa do dziś produkując już dużo nowsze modele tych traktorów, ale nas interesują te stare. Sprawdźmy więc co mówi rynek i ile w tej chwili kosztuje legendarny Kirowiec.
– 1980 r, K-700, stan dobry, ubezpieczony – 41 000 zł;
– 1988 r, K-701, silnik V12, stan dobry – 92 000 zł;
– 1990 r, K-701, silnik V12, stan: wszystko działa – 62 000 zł;
– 1980 r, K-700, stan dobry – 55 000 zł;
– 1992 r, K-701, V12, stan dobry – 64 000 zł (Estonia)
Jak widzimy po przeglądzie ogłoszeń, oferta sprzedaży Kirowców jest dosyć uboga. Przeważają modele z końca produkcji wyposażone w silnik V12, o którym tu nie wspomnieliśmy. Ten motor zasługuje jednak na osobne omówienie i na pewno do niego wrócimy.
Czy waszym zdaniem stare modele Kirowca mogą się dziś sprawdzić na naszych polach, a może sami takie użytkujecie?