Ile za prąd zapłaci polski rolnik? Perspektywy

10 miesięcy temu

Ile za prąd płacimy podatków w Europie? Okazuje się, iż najwięcej nie tylko w samej Unii ale także wśród pozostałych państw starego kontynentu. A bez podatków ceny energii elektrycznej w Polsce byłyby najniższe w UE.

Ile za prąd płacimy w rachunkach, nie trzeba mówić. Szczególnie mocno po kieszeniach dostają przedsiębiorcy, na których firmy energetyczne odbijają sobie niskie stawki dla gospodarstw domowych. A co jest przyczyną tak wysokich opłat za prąd?

Najniższa cena prądu w Unii Europejskiej — czy na pewno?

Ceny energii elektrycznej w Polsce są najniższe w całej Unii Europejskiej i jedne z najniższych w Europie. Energia elektryczna dla gospodarstw domowych bez podatku w Polsce kosztowałaby 0,42 zł za kilowatogodzinę. W Unii podobne ceny mieliby Węgrzy (0,42 zł/kWh). Za nami znaleźliby się Bułgarzy (0,44 zł/kWh) i Chorwaci (0,54 zł/kWh).

Jednak tak jest przed opodatkowaniem. Po dodaniu wszystkich podatków okazuje się, iż polski prąd staje się prawie dwukrotnie droższy. Jego cena rośnie do 0,82 zł/kWh. Według danych Eurostatu to najwyższe opodatkowanie energii elektrycznej w całej Unii. Po nałożeniu podatków okazuje się, iż tańszy prąd mają Bułgaria (0,53 zł/kWh), Węgry (0,54 zł/kWh), Chorwacja (0,69 zł/kWh). Natomiast podobnej wysokości ceny elektryczności po opodatkowaniu w Unii mają Hiszpania, Słowacja czy Słowenia.

Stawki te dla polskich odbiorców prądu mogły być niższe gdyby nie wysokość podatków, które w Polsce wynoszą łącznie 48,6% ceny prądu. Mamy najwyższy VAT na prąd w całej Europie. Wynosi on 23%. Dla porównania Niemcy płacą 19% VAT, Włosi 10%, Belgowie i Grecy 6% zaś Hiszpanie 5%. Ponadto ceny prądu w Polsce zwiększają opłaty za emisję CO2. Dodatkowo warto wiedzieć, iż niektóre kraje wręcz dopłacają do prądu. Na przykład w Irlandii ceny brutto są niższe od cen netto o 82%, w Luksemburgu o 50% zaś w Portugalii o 44%.

Jak bardzo mogą skoczyć ceny prądu?

Okazuje się, iż po odmrożeniu cen i po akceptacji nowych taryf elektryczność w Polsce może podrożeć o 60%. A gdyby dodać do tego jeszcze koszty dystrybucji po przestarzałych liniach energetycznych to wzrost cen byłby dwukrotny. Dlatego zdaniem prezesa URE konieczne jest utrzymanie zamrożenia cen w 2024 r., by ochronić gospodarstwa domowe i wrażliwych odbiorców takich jak rolnicy przed skokowym wzrostem cen.
Gdyby Polska zastosowała średnią stawkę unijną opodatkowania elektryczności, czyli 19,2 proc., to cena prądu byłaby o 39% niższa. A wtedy choćby podwyżka taryf o 60 proc. ale połączona z obniżką podatków dałaby realną podwyżkę o zaledwie 15%.

Jak widać, jest przestrzeń do tego, by po wyborach władze wykazały się troską o obywateli. Tylko czy państwo, które mówi, iż wydaje na mrożenie cen energii sumę rzędu 50 mld zł rocznie, bierze te pieniądze znikąd? Pamiętajmy, iż najpierw je nam zabrało w postaci podatków od energii, a teraz je tylko zwraca. Może więc obniżenie opodatkowania znacznie uprościłoby rozliczenia?

Źródło: businessinsider

Idź do oryginalnego materiału