Ile zapłacimy za prąd? Znamy nowe taryfy na energię elektryczną

1 tydzień temu

W najbliższych miesiącach ceny energii nie zmienią się, ale od czerwca więcej zapłacą ci, którzy przekroczą limity zużycia. Jak sytuacja będzie wyglądała w lipcu i drugiej połowie roku?


11 kwietnia pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów mają trafić projekty dotyczące bonu energetycznego dla najuboższych. Do czerwca ceny prądu nie zmienią się, a co potem?

URE zatwierdził taryfy na prąd

Na wysokość rachunku za prąd składają się koszty jego zakupu oraz dystrybucji, czyli transportu. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdza taryfy zarówno dla sprzedaży, które obowiązują w gospodarstwach domowych korzystających z taryf tzw. sprzedawców z urzędu, jak i dla usług dystrybucji - dla wszystkich grup odbiorców.

Nowe limity na zamrożone ceny energii

Przez rządowe dopłaty Polacy nie odczuli podwyżek cen energii w 2023 roku.

Pod koniec stycznia tego roku weszła w życie ustawa przedłużająca zamrożenie cen energii. Według jej zapisów do końca czerwca 2024 roku maksymalna cena prądu dla gospodarstw domowych, do określonych limitów rocznego zużycia, wynosi 412 złotych za megawatogodzinę.

Zmieniły się jednak o połowę limity zużycia prądu.

  • dla gospodarstw domowych do czerwca tego roku to 1500 kWh,

  • dla osób z niepełnosprawnością - 1800 kWh,

  • dla rolników i rodzin z Kartą Dużej Rodziny - 2000 kWh.

Po przekroczeniu tych limitów stawka będzie już wynosić 693 zł za 1 MWh/0.69 zł za 1 kWh.

Wynika z tego, iż do czerwca ceny nie zmienią się, to 0,41 zł netto/kWh, a gospodarstwa, które przekroczą limit płacą tak zwaną cenę maksymalną, czyli nie więcej niż 0,69 zł/kWh. Zaś od lipca wszystkich będzie obowiązywać cena zatwierdzona przez prezesa URE, tzn. około 0,74 zł netto/kWh netto w zależności od tego, z usług którego sprzedawcy korzystamy. Może więc być choćby w niektórych przypadkach więcej o 90 procent.

Jak to może wyglądać w praktyce? Kwoty na rachunku

Według Macieja Bando, wiceministra klimatu, pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, „mrożenie cen jest sztucznym wytworem, który nic dobrego dla rynku nie robi”.

„Jeżeli mówi się o podwyżce trzydziestu złotych na rachunku gospodarstwa domowego, to powiedzmy może pięćdziesiąt złotych wzrośnie rachunek dla małych i średnich przedsiębiorstw” - mówił Bando zapytany w TVN24 o wzrost cen prądu. Odniósł się też do pojawiających się w przestrzeni medialnej informacji, iż rachunki za prąd mogą wzrosnąć o 80 proc. „Nie sądzę, aby te wielkości były rzeczywistymi wielkościami”.

„Po odmrożeniu ceny prądu nie wystrzelą. Warto zwrócić uwagę, iż ceny na rynkach – a na tym się opieramy – są dużo niższe niż przed kryzysem energetycznym, który wybuchł w 2022 roku. Dzisiaj nie ma już potrzeby, wedle cen na rynkach, mrożenia cen” – stwierdził zaś w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska. „Przygotowujemy odpowiednie mechanizmy osłonowe tak, aby osoby objęte ubóstwem energetycznym, które mogłyby zapłacić więcej otrzymają potrzebne wsparcie. Ta grupa to choćby 3 mln gospodarstw domowych”.

Henning-Kloska: Rachunki wyższe o 30 zł od 1 lipca

Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska chciałaby, aby rachunki za prąd po uwolnieniu cen energii od 1 lipca dla gospodarstw domowych nie wzrosły więcej niż 30 zł.

„To wynika z analiz, jakie przeprowadziliśmy w resorcie. Mamy na stole kilka rozwiązań. Rozmawiamy z ministerstwem przemysłu i ministerstwem finansów, który wariant jest najlepszy” - tłumaczył Motyka.

Limit zużycia prądu, pozwalający płacić niższe rachunki zostanie w tym roku zwiększony, np. dla gospodarstw domowych roczny pułap wzrośnie z 2000 kWh do 3000 kWh.

Zdaniem wiceministra, na dłuższe mrożenie cen energii nie pozwala budżet. Półroczny koszt takiej osłony to 16 mld złotych. Jak mówił gość Radia RMF24, ceny prądu na światowych rynkach spadają więc nie ma potrzeby, by w dalszym ciągu regulować rachunki za prąd.

Idź do oryginalnego materiału