Wszystko szło zgodnie z planem. Seniorka z Wrocławia "połknęła haczyk" i tak, jak prosił ją "prokurator", spakowała oszczędności na kaucję w foliowy woreczek. Pod drzwiami jej mieszkania pojawiła się "pani mecenas" i odebrała przesyłkę. Tylko nikt nie przewidział, iż dziwną rozmowę prowadzoną przez domofon przypadkowo usłyszy policjant.