Potrzeba osiągania coraz wyższych sprawności i większej funkcjonalności sprawia, iż rynek obfituje w coraz to nowe koncepcje, wiele z nich weryfikuje rzeczywistość i słuch po nich ginie ale nie można tego powiedzieć o nowej przekładni John Deere!
Rywalizacja pomiędzy producentami, o to kto wyciśnie jak najwięcej z każdej kropli paliwa, już dawno przeniosła się z wojen silnikowych na przekładnie i hydraulikę, bowiem to właśnie na tych polach stoczono najmniej potyczek zaś najwięcej można ugrać. Zieloni zza wielkiej wody, nie mają zamiaru pozostać w tyle, ale też nie chcą bazować jedynie na jednej, dobrze znanej już propozycji jaką jest przekładnia mechanicnzo-hydrauliczna. I nie są to słowa rzucone na wiatr, bo nagrodzona w 2019 roku koncepcyjna przekładnia eAutoPowr właśnie trafia pod kabiny ciągników John Deere i to nie na pokazy i jazdy próbne a jako gotowy pełnowartościowy produkt do klientów.
Jak dowiedzieliśmy się podczas rozmowy, ciągniki John Deere z elektro-mechaniczną przekładnią eAutoPowr można już zamawiać, można też spotkać u klientów w Polsce i co oczywiste także w punktach dilerskich w maszynach demonstracyjnych.
Po co ta elektryfikacja?
Bezdyskusyjnie przekładnie mechaniczno-hydrauliczne dowiodły już swojej użyteczności w polu i transporcie, a ich praca zwyczajnie przekłada się na odczuwalne oszczędności w paliwie i to widać. Po co więc pchać się w coś innego? Chociażby po to by stworzyć nowe możliwości, bo takie właśnie pojawiają, gdy pod kabiną zamiast krążyć olej, krąży prąd elektryczny.
Po pierwsze, podczas jazdy z małymi prędkościami, do 5 km/h, ciągnik w zasadzie zamienia się hybrydę szeregową jadąc wyłącznie na prądzie wytwarzanym w generatorze umieszczonym przy skrzyni, w układzie póki co nie ma żadnego akumulatora, więc o pożary czy kosztowne wymiany nie trzeba się martwić, za to otrzymujemy możliwość precyzyjnej regulacji prędkości przy niemal stałym momencie jaki zapewnia nam silnik prądu przemiennego – tak układ zawiera falownik, a właśnie silnik napędzający pełni rolę elementu, który różnicuje prędkość.
Co ważne do wspomnianych 5 km/h część mechaniczna nie bierze udziału w przenoszeniu mocy. Wraz ze zwiększeniem prędkości do akcji wkraczają cztery mechaniczne stopnie, zaś przekładnia elektryczna (generator-silnik) odpowiada za płynne, bezstopniowe różnicowanie prędkości. Wszystko sterowane jest dzięki dżojstika Command Pro, co z punktu widzenia operatora wygląda tak jak w klasycznym wariancie – nie trzeba się przyzwyczajać do niepotrzebnie wymyślonego udziwnienia związanego z innym napędem. Dodatkowo w kabinie jest ciszej, bowiem odpada hałas generowany przez przepływ nagrzewającego się oleju hydraulicznego.
Dodatkową cechą tej skrzyni, jest możliwość wyprowadzenia mocy poza układ napędowy, za pośrednictwem połączenia elektrycznego i zasilenie odbiornika o maksymalnej mocy 100 kW. W obecnej chwili John Deere współpracuje z firmą Joskin, czego owocem jest homologowana i gotowa do sprzedaży platforma z możliwością “dopędzenia” właśnie dzięki energii elektrycznej wygenerowanej przez skrzynię eAutoPowr, zarówno w przyczepie jak i beczce. Cały projekt jest oczywiście rozwojowy i należy spodziewać się kolejnych maszyn, jakie będą kompatybilne z nowym typem przekazywania mocy.