Klucz do bezpieczeństwa. Materia czy informacja? Cz. 7

kolejnakolej.info 1 miesiąc temu

Łączność stacja i tory – pociąg

Wszystkie działania posterunków ruchu wieńczy przekazanie decyzji załodze pociągu o możliwości jazdy, maksymalnej prędkości w głowicy stacyjnej albo konieczności zatrzymania się. Podstawą jest system sygnalizacji i semafory, na których odpowiednie sygnały nastawia dyżurny ruchu. Wciąż najczęściej decydującym ogniwem jest maszynista i poprawne odczytanie przez niego sygnału na semaforze lub innym urządzeniu sygnalizacyjnym oraz informacji/ostrzeżeń na licznych wskaźnikach. Pominięcie semafora wskazującego „stój” jest takim zagrożeniem, iż choćby o ile nie ma żadnych skutków, prowadzi się postepowanie wyjaśniające. Wszystkie nowoczesne złożone i niezwodne urządzenia są kilka warte, o ile końcowy efekt – czyli sygnał – zostanie zignorowany. W tym miejscu postęp przebiegał w Polsce stosunkowo wolno. Jeszcze w latach 80. XX wieku, gdy radiotelefon nie był przecież szczytem nowoczesności, nie było radiołączności obejmującej załogi pociągów i służby ruchu. Nie było żadnej możliwości kontaktu innego niż sygnały na semaforach i syreny lokomotyw. Gdy z do dziś nieznanych przyczyn w Otłoczynie w 1980 roku pociąg towarowy ruszył ze stacji pomimo sygnału stój, wjechał na lewy tor (bo tak akurat były ustawione zwrotnice) i jechał na zderzenie z pociągiem pasażerskim, dyżurny ruchu mógł rozmawiać z dróżnikami przejazdowymi i z dyżurnym sąsiedniej stacji, ale nie miał możliwości kontaktu z maszynistami. choćby jeżeli ten maszynista, którego zachowanie do dziś pozostaje niewyjaśnione (poza zmęczeniem ponad 25 godzinami pracy na lokomotywie), nie reagowałby, to ostrzeżenie drugiego maszynisty pozwoliłoby uniknąć lub zmniejszyć skalę katastrofy, w której zginęło 67 osób (najwięcej w Polsce, nie licząc czasów wojny). Szkoda, iż dopiero ta katastrofa zainspirowała PKP do instalacji sytemu radiołączności na lokomotywach i posterunkach, w kilku pasmach częstotliwości, bez kodowania. Wjazd na odcinek obsługiwany pewną częstotliwością jest oznaczony wskaźnikiem z numerem kanału (pasma), który maszynista powinien ustawić. Następnie maszynista powinien nawiązać (dla sprawdzenia) łączność z pierwszym posterunkiem na tym odcinku.

Wcześniej wprowadzono system kontrolujący czujność maszynistów. Przy torze w wybranych miejscach montowane są obwody (cewki) o określonej częstotliwości rezonansowej, bez zasilania (bierne), natomiast na lokomotywach generatory pola magnetycznego, które w chwili, gdy znajdą się ponad tym urządzeniem przytorowym, wykrywają jego obecność dzięki zmianie indukcji magnetycznej spowodowanej tym obwodem. Uruchamiają wówczas brzęczek w kabinie maszynisty, a przy braku reakcji (naciśnięcia przez maszynistę przycisku czuwaka) w ciągu kilku sekund uruchamiają samoczynne hamowanie. Jest to skuteczne badanie przytomności maszynisty, ale niekoniecznie poprawnej reakcji na sygnały. kilka bardziej kosztowny byłby system Indusi wprowadzany w Niemczech. Podobne bierne urządzenie przytorowe może przyjmować dwie częstotliwości rezonansowe, przełączane obwodem zasilonym z tarczy ostrzegawczej semafora, która znajduje się w odległości drogi hamowania od tego semafora. Tym sposobem urządzenie na lokomotywie może wykryć stan tarczy i semafora, a układy na lokomotywie sprawdzają nie tylko to, czy maszynista czuwa, ale także czy uruchomił hamowanie. o ile semafor wskazuje „stój”, a maszynista nie hamuje, włącza się hamowanie samoczynne. Jednak spółka PKP pominęła ten etap, a w tej chwili instalowany jest stopniowo bardziej rozbudowany, ale i wymagający system ETCS. W praktyce współpracuje on z urządzeniami komputerowymi, wyposażenie lokomotywy w odpowiedni usprzętowienie taboru jest kosztowne, a więc procesy wdrożeniowe będą prawdopodobnie trwać latami.

Specyfiką (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) kolei w Polsce jest system radio-stop. Wykorzystuje on klasyczny system radiołączności i nie wymaga instalowania kosztownych urządzeń. Aparaty nadawczo-odbiorcze radiołączności są wyposażone w możliwość nadania kombinacji tonów (sygnału „alarm”) oraz wykrywania tej kombinacji tonów. Do nadania sygnału radio-stop służy charakterystyczny, zaplombowany, czerwony przycisk na lokomotywach i w nastawniach. Jego zasięg jest taki, jak obszar zastosowania określonej częstotliwości radiołączności (obejmuje on odcinek kilkudziesięciu kilometrów linii kolejowej). Sygnał radio-stop może być nadany przez każdego maszynistę i każdy posterunek. Odebranie sygnału powoduje automatycznie włączenie hamowania, a więc unieruchamia wszystkie pociągi na odcinku kilkudziesięciu kilometrów. Kilka razy w roku zdarza się, iż dyżurny ruchu, widząc pociąg mijający sygnał „stój”, a czasem wręcz zmierzający ku zderzeniu z innym pociągiem, zapobiega katastrofie, zatrzymując pociągi sygnałem radio-stop. Znanych jest kilka przypadków, gdy dzięki temu rozwiązaniu uniknięto poważnych katastrof. Skutki zastosowania sygnału radio-stop są radykalne, bo zatrzymanie – bez udziału maszynisty – obejmuje nie tylko pociągi zmierzające do kolizji. Przyciski są plombowane, a więc wiadomo, kto danego przycisku użył i na ile jego zastosowanie wpisuje się w legalne użytkowanie systemu. Generalnie zakłada się, iż dyżurni i maszyniści nie powinni nadmiernie obawiać się odpowiedzialności i gdy mają wątpliwości, czy data sytuacja jest bezpieczna, powinni decydować się na użycie przycisku. Problemem nie jest jednak nadużywanie przycisku radio-stop przez osoby uprawnione. Prostota, analogowy charakter sygnału i częstotliwości, dla których skonstruowanie odpowiedniego nadajnika z dostępnych materiałów jest czynnością prostą choćby dla radioamatora, czynią ten element systemu sterowania ruchem i łączności bardzo podatnym na ingerencje zewnętrzne. Z drugiej strony wykrycie ludzi niefrasobliwych, którzy w ramach szkolenia lub testowania taboru w warsztatach zatrzymali ruch na pobliskiej linii kolejowej, osób specyficznie dowcipnych, robiących to dla rozrywki, ale też – w przypadku masowych działań na pewnym obszarze, które paraliżują ruch – po prostu dywersantów, nie jest łatwe. Radiolokacja nie ma zbyt wiele czasu. Nie wiadomo, czy odnotowano użycie systemu radio-stop przez złodziei, którzy chcieli na chwilę zatrzymać pociąg, aby móc ukraść węgiel. Wadą jest brak kodowania i „podpisu” określającego źródło sygnału oraz możliwości jego dokładniejszego adresowania. Nadużycie systemu radio-stop nie generuje ryzyka zderzenia itp., ale każda sytuacja, w której pojawia się zbyt dużo fałszywych alarmów, sprawia, iż w końcu alarmy te są na różnych szczeblach ignorowane. Mimo wszystko to rozwiązanie jest przedmiotem zazdrości kolei zagranicznych.

Postęp w zakresie komputeryzacji urządzeń sterowania ruchem i równoczesny rozwój łączności bezprzewodowej i zarazem mobilnej (znanej każdemu telefonii komórkowej) – przekazującej nie tylko dźwięk i rozmowę, ale dowolnie skomplikowane dane – umożliwiły skokową zmianę w zakresie możliwości przekazania sygnału z semafora i wielu innych informacji na pokład lokomotywy. Balisy przekazujące zdecydowanie więcej niż alarmowy nakaz zatrzymania jak radio-stop czy stan najbliższego semafora jak Indusi lub bardziej złożone systemy przekazujące szerszą informację przez cały czas działają punktowo. o ile jest to tylko przeniesienie sygnału do kabiny maszynisty, ale bez oddziaływania automatycznego, to takie rozwiązania w niewielkim stopniu podwyższają bezpieczeństwo. o ile wymuszają hamowanie jak ETCS poziomu 1, to… zmniejszają przepustowość linii kolejowych. Informacja o tym, iż za 1 km jest semafor wskazujący „stój”, która wymusza hamowanie, może być uchylona dopiero pod tym semaforem, gdzie będzie kolejna balisa (chyba iż balisy te są rozmieszczane gęściej, co zwiększa koszty). o ile sygnał zmieni się na „wolną drogę” zaraz po minięciu przez pociąg tarczy ostrzegawczej i balisy, to hamowanie i tak się rozpocznie (pomimo iż już kilkaset metrów przed semaforem zmiana będzie widoczna i gdyby nie automatyzm hamowania, to można by powracać do pełnej prędkości). Pociąg pojedzie dłużej i w dodatku zwolni odstęp dla kolejnego pociągu z niepotrzebnym opóźnieniem. Sekundowe opóźnienie w pokazaniu sygnału „wolna droga” przekształca się w ponad minutowe opóźnienie pociągu. Pierwszym sposobem nadania przekazowi charakteru ciągłego były pętle indukcyjne – para przewodów na całej długości toru. Były one jednak kosztowne i podatne na kradzieże, a zatem mogły być stosowane raczej w metrze, gdzie dostęp osób postronnych jest zdecydowanie ograniczony.

Rozwiązanie radykalne przynosi ETCS (od ang. European Train Control System) poziomu 2, który do przekazywania danych pomiędzy pociągiem a systemem sterowania ruchem wykorzystuje system łączności GSM-R (identyczny jak ten wykorzystywany w tradycyjnej telefonii komórkowej, ale oddzielony od sieci komercyjnych). Niestety jego przepustowość jest niska, bo standard ustanowiono dawno, natomiast wymogi dot. ciągłości działania i niezawodności są bardzo wysokie. Przy stosowaniu ERTMS (czyli ETCS + GSM-R) systemy komputerowe odgrywają znacznie większą rolę niż kontrola uzależnień w obrębie stacji. Do systemu komputerowego na bieżąco wprowadzane są dane o sytuacji odpowiadające sygnałom na semaforach, a ponadto można tam także umieścić choćby dane o doraźnych ograniczeniach prędkości. Balisy służą głownie do przekazywania informacji o lokalizacji pociągu. Taki system zasadniczo współpracuje z komputerowymi urządzeniami na stacjach, a jego połączenie ze starszymi technologiami jest wątpliwe. o ile wszystkie pociągi są odpowiednio wyposażone, można zrezygnować z semaforów.

Oznacza to, iż sprawność, ale i bezpieczeństwo ruchu kolejowego zależą przede wszystkim od komputerów i ich oprogramowania. Dobrze zaprogramowane urządzenia są całkowicie bezpieczne, ale też problemy wspomniane już w puncie dotyczącym drogi przebiegu występują w nich ze zdwojoną siłą. Wypracowanie zasad udostępniania struktur sprzętu i systemu oraz wytworzenie własnej kompetencji w tym zakresie przez zarządcę infrastruktury wydaje się więc nieodzowne.

Systemy komputerowe pracujące w centrach sterowania ruchem kolejowym nie są tak podatne na zewnętrzne ingerencje jak przeciętny komputer podłączony do Internetu i korzystający z wielu aplikacji różnego pochodzenia. Jednak choćby przeciętny użytkownik Windowsa jest świadom, iż autorzy złożonych systemów sami nie są w stanie do końca panować nad ich rozwojem i powstawaniem zagrożeń, o czym świadczy konieczność dość częstych aktualizacji likwidujących błędy. Eliminacja błędów w systemach kolejowych czasami powoduje wielogodzinne przerwy w ruchu. W miarę zwiększania liczby osób pracujących nad oprogramowaniem pojawia się także zagrożenie wewnętrzne. Do dziś nie wyjaśniono do końca sprawy dotyczącej komputerów pokładowych pociągów firmy NEWAG – istnieje tam istotne podejrzenie włączenia do systemu procedur nieujawnionych nabywcy, a wymuszających skorzystanie z usług serwisowych sprzedawcy. Ustalenie tego, czy i kto za to odpowiada, okazuje się skomplikowane. Analogiczny problem w systemach sterowania ruchem jak na razie nie został odnotowany, ale koszty niektórych urządzeń oraz trudności przy łączeniu systemów różnego typu pokazują, iż w tej branży pogłębia się monopolizacja. Jakże dalece te rozwiązania odbiegają od czasów ogólnie odstępnych schematów i albumów rysunków technicznych każdego elementu systemów elektromechanicznych i przekaźnikowych.

Dr inż. Tadeusz Syryjczyk
Przedsiębiorca, minister przemysłu w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, minister transportu
i gospodarki morskiej w rządzie Jerzego Buzka, partner w Zespole Doradców Gospodarczych TOR

Idź do oryginalnego materiału