Coraz więcej statków, zamiast korzystać z Kanału Sueskiego, wybiera dłuższą trasę wokół kontynentu afrykańskiego. To konsekwencja działań jemeńskich rebeliantów Huti, którzy wciąż przeprowadzają ataki na statki pływające po Morzu Czerwonym.
Huti kontynuują ataki na statki
Kanał Sueski jest jednym z najważniejszych obiektów dla światowej branży transportowej już od ponad stu pięćdziesięciu lat. Od kilku miesięcy armatorzy omijają jednak ten morski skrót z Azji i wybierają znacznie dłuższą, starą trasę wokół Afryki. Przyczyną takiego stanu rzeczy są działania bojowników Huti, którzy atakują statki pływające w rejonie Morza Czerwonego oraz Zatoki Adeńskiej.
Sandra Baniak, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich, podkreśla, iż wybór alternatywnej trasy wokół Przylądka Dobrej Nadziei wydłuża czas transportu o co najmniej 10 dni. To z kolei przekłada się na wzrost cen importowanych produktów i surowców energetycznych.
Większość armatorów, zarówno statków kontenerowych, jak i tankowców, spodziewa się, iż ta sytuacja będzie trwała dłużej. W związku z atakami Huti i tym, iż statki musiały być przekierowywane wokół Przylądka Dobrej Nadziei, wzrastały stawki kontenerów i frachtu morskiego i to też w pewien sposób miało przełożenie na wzrost stawek cen produktów finalnych. Niemniej większość przedsiębiorców decyduje się na zamawianie większej ilości towarów w ramach przechodzenia na model „just in case”, co powoduje, iż nie jest to aż tak bardzo odczuwalne dla konsumentów – zaznacza analityczka OSW.
Czytaj też: Huti wznowili ataki! Tak się rozpędzili, iż trafili tankowiec z Rosji
Huti grożą, iż będą kontynuować ataki na statki, co stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo nie tylko na Morzu Czerwonym, ale także we wschodniej części Morza Śródziemnego. Możliwe, iż transport przez Kanał Sueski będzie ograniczony na dłuższy czas. Eksperci są zdania, iż obecna sytuacja nie ulegnie szybkiej poprawie. Problemy w transporcie morskim stanowią jednak szansę dla operatorów lotniczych cargo.
Obserwujemy bardzo duży wzrost cargo lotniczego, dane za I kwartał tego roku wskazują, iż ten wzrost wynosił 11 proc. rok do roku, co pokazuje, iż właśnie w związku z atakami Huti na Morze Czerwone bardzo duża część biznesu, w tym np. producenci odzieży, którzy importują towary produkowane w takich krajach jak Chiny, Indie, Bangladesz czy Indonezja, decydują się właśnie na transport drogą lotniczą – zauważa Baniak.
Yemen's Houthi shelling, which began in the Red Sea, one of the world's most important waterways, following Israel's attack on the Gaza Strip, led to changes in routes to the Cape of Good Hope.
According to experts, if the war in Gaza lasts 1 year, consumer prices around the… pic.twitter.com/VcsnKyn4nS
— S p r i n t e r F a m i l y (@SprinterFamily) April 11, 2024
Kim są Huti?
Huti to polityczno-militarny ruch działający głównie w północno-zachodniej części Jemenu, składający się z plemion zajdyckich, wyznających odłam szyizmu. Choć rebeliancki stanowią mniejszość religijną, mają znaczący wpływ na lokalną politykę. Huti coraz częściej uznawani są za organizację terrorystyczną, także przez kraje muzułmańskie.
Oprócz ataków rakietowych, międzynarodowa społeczność zarzuca Huti także przeprowadzanie ataków pirackich, przede wszystkim w rejonie Morza Czerwonego, Cieśniny Adeńskiej oraz u wybrzeży Rogu Afryki. Oni sami definiują się jako organizacja antysyjonistyczna, antysemicka oraz antyamerykańska.
Szkolenie bojowników Huti symulujące szturm na izraelskie miasto Dimon, gdzie znajduje się główny ośrodek nuklearny kraju. pic.twitter.com/kxCmh8dEE3
— WarNewsPL (@WarNewsPL1) March 10, 2024
Rebelianci Huti twierdzą, iż ich ataki na statki na Morzu Czerwonym to wyraz solidarności z Palestyńczykami i Hamasem, islamską grupą kontrolującą Strefę Gazy, w ich wojnie przeciwko Izraelowi. Rebelianci twierdzą, iż atakują jedynie statki związane z Izraelem, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, jednak nie jest to prawdą. Zapewnili, iż łaskawie rozważą zakończenie ataków rakietowych na międzynarodową żeglugę w Morzu Czerwonym, ale tylko wtedy, gdy Izrael wycofa się ze Strefy Gazy.
Kryzys żeglugowy na Morzu Czerwonym ma globalne konsekwencje