Kolekcjoner zapłacił fortunę za 100 zł. Wartość podbiło kilka szczegółów

9 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


W marcu 2025 roku dom aukcyjny sprzedał polski banknot stuzłotowy za kwotę, która niektórych może oszołomić. Walka między licytującymi musiała być zacięta. Sugeruje to fakt, iż cena wywoławcza wynosiła 3 tys. zł, a skończyło się na 760-procentowej przebitce.


Może się zdarzyć, iż ktoś znajdzie w portfelu monetę lub banknot, na który poluje jakiś kolekcjoner. Przykładowo będzie posiadać poszukiwany przez daną osobę numer lub serię.


Jakie banknoty i monety są sporo warte?


Jak bowiem wyjaśniali pasjonaci numizmatyki na forach - kolekcjonerzy mają niekiedy specyficzne upodobania oraz ulegają "trendom". Te dwa czynniki sprawiają, iż niektóre osoby poszukują monet i banknotów, które według kryteriów przyjętych przez specjalistów nie są wiele warte. Stąd też m.in. miały wynikać wysokie stawki, jakie osiągały na aukcjach współczesne banknoty obiegowe z tzw. radarami, czyli numerami, które czytane od przodu i tyłu są takie same (poza środkową). Reklama


Większość numizmatyków poszukuje jednak egzemplarzy starych (np. z okresu II RP), wyjątkowych i rzadkich. Takimi są m.in. monety kolekcjonerskie z Janem Pawłem II z okresu PRL. Na aukcjach w serwisie Onebid osiągały one kwoty wynoszące od około 179 do 224 tys. zł. Z kolei monetę o nominale 5 zł z wizerunkiem Nike z 1932 roku sprzedano za 21 850 zł.


Banknot o nominale 100 zł sprzedany za ponad 20 tys. zł


Sporo warte mogą też być banknoty i monety z błędami, tzw. destruktami (np. literówkami) oraz te, które były egzemplarzami próbnymi. I właśnie takie 100 zł w marcu tego roku zostało wystawione na aukcję przez Wójcicki - Polski Dom Aukcyjny. Licytacja odbyła się online. Banknot pochodził z 1994 roku. Znajdował się na nim napis "specimen", czyli "próbka". Już sam nadruk podniósł jego atrakcyjność w oczach kolekcjonerów. Jednak jego wartość podbiły także inne szczegóły, m.in. stemple z drukarni i numeracja zerowa. W licytacji banknotu wzięło udział 89 osób. Walka między kolekcjonerami musiała być ostra, bo cena wywoławcza za stuzłotówkę wynosiła 3 tys. zł, a finalnie unikat sprzedano za 22 800 zł.
Hanna Sidorska
Idź do oryginalnego materiału